Zielona gospodarka


Ten straszny 2020 rok...

2021-01-09
galeria
Wielu komentatorów zaznacza, że 2020 rok był „straszny”, „okropny” lub po prostu zły. Czy aby na pewno? Po 6 styczniowym ataku zwolenników Donalda Trumpa na amerykański Kapitol niektórzy twierdzą, że 2021 rok już pobił 2020 pod względem okropności. Ale może załóżmy jednak na chwilę różowe okulary. W 2020 roku wydarzyło się dużo dobrego, także w sprawach ochrony środowiska i klimatu.

Oto na przykład od dawna w Polsce narzekano na niska frekwencję wyborczą. W 2020 roku mieliśmy rekordowo wysoką od 30 lat frekwencję wyborczą w wyborach prezydenckich – 68%, choć wszyscy brali udział w wyborach z maseczkami na ustach. Wcześniej na pewno wielu z nas trapił także fakt, że tak niewiele czasu poświęcaliśmy dzieciom i spędzaliśmy w domu, większość przeznaczając na pracę poza domem. Bach, w 2020 roku na pewno nasze dzieci poczuły się lepiej dopilnowane, a w domach wysiedzieliśmy się zapewne jak nigdy w życiu. Wielu trapił fakt, że Polacy masowo wyjeżdżają do Wielkiej Brytanii w poszukiwaniu pracy i nie zamierzają wracać. Tymczasem w 2020 roku wiele samolotów z Wielkiej Brytanii przyleciało pełnych wcześniejszych emigrantów, którzy już na wyspy na pewno nie wrócili. Jeśli dotychczas mogliśmy mieć niedosyt sukcesów Polaków w sporcie, to w 2020 roku okazało się, że Polak jest najlepszym piłkarzem świata, żużlowcem, skoczkiem narciarskim, a Polka wygrała po raz pierwszy w historii wielkoszlemowy turniej tenisowy. Mało!

Przejdźmy do ochrony środowiska. Obawy o przyszły klimat w 2019 i 2020 roku były w swoim niewątpliwym apogeum – wyrażał je najsilniej Młodzieżowy Strajk Klimatyczny. Jeśli baliśmy się o to, że emisje gazów cieplarnianych szybko nie spadną, to 2020 rok na pewno był dla nas szokiem. Nagle okazało się, że emisje spadły już w lutym 2020 roku co najmniej o 15%, choć pełne i sprawdzone dane dotyczące całego roku poznamy dopiero za co najmniej kilka miesięcy. Jeśli komuś przeszkadzał ruch lotniczy i np. karmił się mitem szkodliwości tzw.: chemtrails, to w 2020 roku co najmniej kilka miesięcy mógł się cieszyć z błękitnego nieba bez smug kondensacyjnych z silników samolotów – tak, to był piękny widok. Jeśli z kolei komuś przeszkadzał ruch samochodowy i korki, na pewno w 2020 roku ucieszył się, że stopień zakorkowania Polskich miast na pewno spadł. Podobnie z tłokiem w komunikacji miejskiej – od wiosny 2020 roku do dziś po prostu tłoku nie ma. W dodatku w 2020 roku Polska wdrapała się na szczyty rankingów sprzedaży ogniw fotowoltaicznych w Europie. Co więcej, mimo iż Polska wydawała się pariasem w zakresie neutralności klimatycznej do roku 2050, to jednak budżet Unii Europejskiej na lata 2021-2027 uchwalono bez polskiego veto w zakresie wymagań związanych z klimatem, a w dodatku podniesiono cel redukcji emisji gazów cieplarnianych w UE do 55% w roku 2030. To wszystko na pewno był piękny prezent na 100 lat ochrony środowiska w Polsce. Prawda?

Coś nie tak? Fakt, to wszystko mieliśmy osiągnąć dopiero za kilka lat, a może nawet dopiero w 2050 roku. Teraz więc mamy podwójny ból głowy. Jak sprawić by te osiągnięcia nie zostały zaprzepaszczone i jak w przyszłości wciąż na nich zarobić. Ból głowy? A może to COVID?