Zielona gospodarka
Nieznośna lekkość rządów
2020-11-13Teoretycznie stabilne rządy jednej formacji politycznej mamy od co najmniej 5 lat. W praktyce jednak co 2 lata rządy tejże formacji wstrząsane są mniejszymi lub większymi przetasowaniami, których cezurą są tzw.: rekonstrukcje rządu. W ramach pierwszej rekonstrukcji, która dokonała się na przełomie 2017 i 2018 roku rozdrapane zostało na przykład Ministerstwo Środowiska, z którego wyjęto przysłowiową „wodę w kranie” i przeniesiono do Ministerstwa Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej.
W 2020 roku mamy kolejną rekonstrukcję, której przyczyną jest podobno konieczność dostosowania struktury rządu do potrzeb walki z pandemią COVID-19, ale tym razem ministerstwa są na powrót łączone. Teoretycznie wiadomo, że „wodą w kranie” będzie się zajmowało Ministerstwo Klimatu i Środowiska trzymające na powrót wszystkie sznurki w zakresie zarządzania środowiskiem zgodnie z postulatami z konferencji „100 lat ochrony środowiska w Polsce”. W praktyce jednak roszady jeszcze trwają i może się okazać, że „woda w kranie” wyląduje gdzieś w Ministerstwie Infrastruktury. Nie będę spekulował czym to się może skończyć, ale możliwe, że będzie to raczej „woda w rurze”, niż „w kranie”.
Mniejsza jednak o to, gdzie spłynie woda, bo coraz wyraźniej widać, że trwające co jakiś czas przetasowania wyraźnie przeszkadzają sprawnemu zarządzaniu krajem w sferze rządowej. Mam tu na myśli ową „nieznośną lekkość bytu”, którą na co dzień powinni się zajmować poszczególni ministrowie, podsekretarze stanu, dyrektorzy, inspektorzy i inni specjaliści w rządowych gabinetach. Takie proste przyziemne sprawy, jak odpowiedź na propozycje Niemiec w sprawie pomocy w walce z pandemią, stworzenie planu walki z drugą falą zachorowań, stworzenie programów operacyjnych dla wykorzystania funduszy unijnych na okres 2021-2027 czy sprawna realizacja programu rozwoju elektromobilności napotykają na trudne do pokonania bariery. Są to braki kadrowe – bo pracownicy rządu jeszcze nie wiedzą, w którym ministerstwie pracują, braki infrastrukturalne, np. pieczątek z właściwymi nazwami ministerstw, brak uprawnień dla ludzi na stanowiskach funkcyjnych.
Ech, gdyby tak można było w nieskończoność zmieniać ustawę o aborcji, albo o eutanazji, albo o LGBT, a tu nie – ludzie chcą, aby ich dzieci chodziły do szkoły, aby mogli jeździć do pracy, albo w razie choroby być przyjęci do szpitala. Tak nie może być! Potrzebna jest jakaś kwarantanna.