Zielona gospodarka


Nie uda się zignorować lokalnej gospodarki niskoemisyjnej

2014-04-30
galeria
Przyglądając się polskiej polityce energetyczno-klimatycznej, odnosi się wrażenie, że dotychczas dominujący jej kierunek zakładał, iż uda się prześlizgnąć przez okres proklimatycznego i proniskoemisyjnego naporu. Przecież ten trend w gospodarce może się szybko skończyć i wygranymi będą ci, którzy nie ulegli presji ekologicznych czarnych scenariuszy.

Taki punkt widzenia reprezentują jeszcze liczne grupy społeczne, spora część biznesu, związków zawodowych. Do grupy niepewnych i niezdecydowanych co do konieczności zmian przynależą politycy. I w tym również nie byłoby nic zdrożnego, gdyby jednak front tworzony przez polskie partie polityczne nie był niemal jednolicie niechętny przechodzeniu na niskoemisyjna gospodarkę. Jeżeli nawet nie blokuje on otwarcie działań, to z całą pewnością nie tworzy zachęt, by gospodarkę taką rozwijać. Politykom wtóruje spora część wpływowych mediów, choć ich zapalczywość w zwalczaniu poglądów o nasilających się skutkach zmian klimatycznych i wpływie człowieka na te zjawiska lekko słabnie.

W szalenie trudnej sytuacji znajdują się samorządy lokalne. Tak jak jedni patrzą na to, co robią władze centralne, tak drudzy swą uwagę kierują na to, co się dzieje w terenie, oczekując tu inicjatyw, działań i perspektywicznego myślenia. Niestety transformacji energetycznej nie uda się przeprowadzić ani bottom-up, ani odwrotnie. To musi być sklejony doskonale system, spójny, choć elastyczny z racji innowacyjnego charakteru, ale i „twardy”, bo gwarantujący pewność i determinację polityczną osiągnięcia celu niskoemisyjności.

Inicjatywy oddolne, których nie brakuje, podejmowane przez samorządy lokalne nie znajdują politycznego wsparcia i ich rozwój odbywa się w atmosferze niepewności prawnej.

Z pewnością taki stan będzie się jeszcze utrzymywał jakiś czas. Rozwój gospodarki niskoemisyjnej z punktu widzenia politycznego jest i nadal będzie obarczony trudnościami administracyjno-finansowymi. Można jednak przyjąć z dużą dozą prawdopodobieństwa, że ociężałość polityczna w sprawach reformy energetyki będzie malała. To paradoksalnie za sprawą nakreślonych przez Komisję Europejską celów na rok 2030 i trudnej sytuacji geopolitycznej spowodowanej przez politykę Rosjan. Dostrzeżono bowiem, że Komisja stanowczo zmierza do wyznaczonych celów. Nakreślony program na okres po 2020 roku jest przykładem, jak budować konsekwentnie politykę w szalenie trudnej dziedzinie i jak tworzy się jej przewidywalny charakter.

Co zatem mają zrobić lokalne władze? Czy warto ryzykować? Odpowiedzi na to pytanie trzeba poszukiwać pomiędzy wieloma czynnikami. Z tych istotnych wymienić należy niemal całkowitą pewność o następowaniu zmian klimatycznych i ich wyraźnych skutkach gospodarczych, ekologicznych i społecznych. Coraz więcej zwolenników ma opinia o wpływie działalności człowieka na zmiany klimatu i ich przebieg. Nie sposób nie brać pod uwagę polityki klimatyczno-energetycznej Unii Europejskiej w powiązaniu z mechanizmami jej finansowania, konieczności dostosowania się do zmian klimatycznych w wielu dziedzinach gospodarczych i społecznych.

Przechodzenie na gospodarkę niskoemisyjną jest stymulowane przez powyższe czynniki i pomijanie ich jest sprzeczne z kwestią odpowiedzialności za skutki zaniechania i solidarnością, jaka powinna znamionować nasze działania wobec innych społeczności i następnych pokoleń.

Proklimatyczna i proniskoemisyjna polityka wymaga poniesienia kosztów. Do nich zaliczyć należy nie tylko zakres inwestycji, jakie wiążą się z transformacją gospodarki odchodzącej od węgla. Koszty te, choć różnie szacowane, maja tę cechę, że jak wiele wskazuje, rekompensują się przez zyski, pomimo że czas ich uzyskania najczęściej wydaje się długi, co dziś jest problemem nie tylko ekonomicznym, ale i psychologicznym. Żyjemy w świecie rytmicznie odmierzanych lat sprawowania władzy i rozliczania się z efektów, które w odniesieniu do gospodarki niskoemisyjnej przychodzą znacznie później niż koniec upływających kadencji. Ta relacja powstrzymuje wielu polityków od realizacji niskoemisyjnych działań, bo obawiają się kosztownego ryzyka politycznego.

Czy słusznie? Czy teraz jest właściwy czas, by rozpocząć w skali lokalnej zmianę gospodarki na charakteryzującą się niskim udziałem węgla?

Odpowiedź może być jedna. Jeśli jeszcze nie zaczęliśmy działać w tym kierunku, to czas najwyższy, bo wiele jest przesłanek, że nie uda się prześlizgnąć przez okres proklimatycznego i proniskoemisyjnego naporu i pozostać na węglowej ścieżce rozwoju. Konsekwencje zmian klimatycznych ocenia się w perspektywie połowy i końca wieku, a zatem okres trwania w obecnej – węglowej – strukturze gospodarczej jest nie do utrzymania pod żadnym względem, nawet przy największym stopniu desperacji i umiłowaniu węgla. Rozglądając się uważnie, stwierdzimy, że coraz więcej władz regionalnych i lokalnych stara się zmniejszyć uzależnienie od zasobów nieodnawialnych. Niepodejmowanie lub zaniechanie tych działań kończyć się będzie zacofaniem i koniecznością nadrabiania zaległości, co z pewnością nie będzie procesem ekonomicznie łatwym.

Motywacji do działań nowatorskich podejmowanych przez władze lokalne może być wiele. Ich logika nie pozostawia wątpliwości co do przyszłościowego kierunku rozwoju lokalnych gospodarek. Zmiana sytuacji politycznej i oziębienie stosunków pomiędzy UE a Rosją wskazuje, jak łatwo (pomimo całej gamy porozumień) wykorzystać uzależnienie surowcowe do osiągania celów politycznych. Uzależnienie surowcowe energetyki europejskiej przekłada się na polityki krajowe, regionalne i lokalne, a idąc dalej, na funkcjonowanie pojedynczych gospodarstw domowych. A to już bezpośrednio ma wpływ na kształtowanie polityki władz lokalnych. Gospodarka niskoemisyjna stwarza wyjątkową sytuację uniezależnienia się od importu surowców i energii i paradoksalnie – sytuację rozwoju lokalnej gospodarki opartej o miejscowe zasoby oraz o inspirujące, nowe miejsca pracy.

Gdyby podsumować korzyści z podejmowania działań na rzecz energetyki niskoemisyjnej, można przytoczyć argumenty, jakie towarzyszą planowaniu energetycznemu:

  • modernizacja i budowa infrastruktury energetycznej;
  • obniżenie kosztów zaopatrzenia w energię;
  • realizacja programów bezpieczeństwa dostaw, poprawy jakości życia (m.in. czystość powietrza);
  • stymulacja przedsiębiorczości i lokalnego rynku pracy;
  • wzrost niezależności energetycznej;
  • wzmocnienie roli małych i średnich przedsiębiorstw;
  • zbudowanie proekologicznego wizerunku, co jest ważne zarówno dla lokalnej społeczności, jak i pozycji danej jednostki samorządowej w skali kraju i nawet Europy (Praktyczne aspekty planowania energetycznego w gminach. FEWE, 2010).

Władze lokalne nie działają w pustce, choć są trochę osamotnione, jeśli chodzi o wspieranie ich niskoemisyjnych ambicji. Mimo tego, polskie lokalne środowiska, władze i społeczności mogą odnotować wiele udanych przedsięwzięć, które są opisywane, dokumentowane jako dobre przykłady. Budzą one szacunek dla inicjatorów, ich wytrwałości i konsekwencji. Jest to efekt wspólnych działań samorządu i społeczeństwa. Pomoc instytucji finansowych wspierających te inicjatywy jest również warta odnotowania, pomimo że nie jest ona realizowana w skali rzeczywistych potrzeb. Pewnie można by oczekiwać większego wsparcia, ale skoro brak wyraźnych impulsów ze strony rządu, to i zastosowane instrumenty finansowe są limitowane.

Działania lokalnych władz na rzecz niskoemisyjnej gospodarki są tym bardziej godne podziwu, że nie udało się stworzyć systemowej pomocy, która by w sposób zorganizowany wspierała inicjatywy lokalne dostarczając wiedzy, materiałów, informacji. Przykładem takiej inicjatywy jest brytyjska Deklaracja Nottingham. Deklaracja stała się wielką koalicją rad i stowarzyszeń wspieranych przez organizacje naukowe oraz udzielaną pomoc rządu. Z czasem powstały podobne inicjatywy, które znów rozwinęły działania integrujące władze lokalne w realizacji celów służących ochronie i adaptacji do zmian klimatu. To przykład działania zupełnie odbiegającego od współczesnych doświadczeń z Polski.

Wykorzystując doświadczenia brytyjskie, Instytut na rzecz Ekorozwoju realizuje projekt „Dobry Klimat dla Powiatów” (DOKLIP), który jest próbą dotarcia do samorządowych powiatów z informacją o zmianach klimatycznych, przedyskutowaniu ze społecznością strategii niskoemisyjnego rozwoju oraz zainspirowaniu idei współpracy międzypowiatowej dla działań proklimatycznych. Jednym z elementów projektu jest zadeklarowanie się powiatu do działań edukacyjnych i organizacyjnych zebranych w Deklaracji DOKLIP.

Władze i społeczności lokalne są niejako skazane na wyznaczenie własnej ścieżki i podążanie nią w kierunku niskoemisyjnej gospodarki. Mogą to robić indywidualnie, budując swój bagaż doświadczeń lub podejmując się współpracy z innymi, by dzielić się zdobytym już kapitałem.

Podjęcie działań proklimatycznych i niskoemisyjnych przez lokalne samorządy wydaje się być jeszcze działaniem dobrowolnym, choć gminy są zobowiązane do wykonania planów energetycznych, które należą do ich zadań własnych. Niemniej, działania związane z całym blokiem zagadnień klimatyczno-energetycznych nadal są bardziej wyzwaniem wynikającym z odpowiedzialności władz lokalnych i świadomości obywatelskiej niż zobowiązań prawnych.

Jak zacząć?

Przegląd doświadczeń lokalnych władz z krajów, które są bardziej zaawansowane niż Polska w inicjowaniu przedsięwzięć niskoemisyjnych, dostarcza sporo informacji, jak zabrać się do tego zadania. Wiele z nich weszło na ścieżkę ograniczania emisji jeszcze w ubiegłym wieku i choć nie oznacza to przepaści w latach, to jednak wyznacza skalę opóźnienia, w jakim się znajdujemy. Rozpoczęły one wcześniej, mogą już dziś mówić o pierwszych efektach. Korzyść dla nas to możliwość ominięcia błędów i zaczerpnięcia najlepszych rozwiązań.

Zapoczątkowanie działań jest uzależnione od motywacji. Do wymienionych wyżej dodać trzeba rosnącą świadomość ekologiczną, którą budowano jakiś czas. Tu pojawia się rola organizacji społecznych, sytemu edukacji, które stworzyły podstawy do myślenia i działania w kategorii zrównoważonego rozwoju. Im świadomość wyższa, tym łatwej podjąć decyzje dotyczące uruchomienia lokalnej transformacji energetycznej.

Innego typu inspiracją jest próba wyprowadzenia lokalnej gospodarki z marazmu gospodarczego, kryzysowego zadłużenia i braku perspektyw rzutujących na bezrobocie i wyludnianie. Propozycja stworzenia nowego programu rozwoju otwartego na działania proklimatyczne i niskoemisyjne staje się ofertą dla lokalnych społeczności wartą ryzyka, które jest podejmowane.

Innym motywem jest poprawa stanu środowiska. W zależności od źródeł emisji gazów, programy obniżenia ich wielkości lub wyeliminowania będą się różnić. Część samorządów skupia się na jednej przyczynie wysokich emisji, a inne wykorzystują tę sytuację dla rozszerzenia programu ograniczenia emisji.

Niezależnie od sytuacji, która motywuje władze lub społeczeństwo lokalne do działań, punktem wyjścia jest dostrzeżenie w przejściu na gospodarkę niskoemisyjną pozytywnego celu i rezultatu. W uświadomieniu sobie właśnie takiej możliwości pomocne mogą być organizacje ekologiczne dysponujące wiedzą, materiałami i są chętne do współpracy. Bywa, że naciskają one na władze lokalne, by podjęły działania. Wiele dostępnych przykładów wskazuje, że współpraca z organizacjami ekologicznymi, w tym pierwszym – przygotowawczym – etapie działań była kluczowa.

Sięgając do przykładów doświadczonych władz lokalnych, stwierdzić należy, że pierwszym działaniem, które pozwalało im na uruchomienie nowatorskich programów energetycznych, było podjęcie uchwał, które nakreślały kierunek działań, definiowały ogólny pożądany cel i, w niektórych przypadkach, horyzont czasowy jego osiągnięcia.

Współpraca z instytucjami naukowymi umożliwia identyfikację źródeł emisji i skali potrzebnych przekształceń. Pozwala to jednocześnie na określenie horyzontu czasowego działań. W odniesieniu do wielu jest stosunkowo krótki, niemniej należy dostrzegać realizacje zadań w okresach dziesięcioletnich.

Sprawdzonym elementem realizacji, jakby nie patrzeć, ambitnych celów jest zaangażowanie wszystkich instytucji, które mogą coś wnieść do programu i przyczynić się do jego powodzenia. Przykłady samorządów lokalnych, które odniosły wymierne sukcesy, a także są dostarczycielami dobrych praktyk wskazują, że sukces przychodzi, gdy w działania na rzecz niskoemisyjnej gospodarki włączone są placówki naukowe, przedsiębiorcy, instytucje kościelne i edukacyjne, organizacje społeczne i związki zawodowe działające w lokalnych zakładach. Uczestnicy programu mogą realizować swoje indywidualne energetyczne cele, jednocześnie realizując cele wspólne. W takim układzie niemałą rolę odgrywają władze regionalne.

Wydać się może, że koordynacja tylu uczestników jest znacznym obciążeniem, ale jeżeli uznamy, że mówimy o transformacji i to stosunkowo głębokiej, bo związanej z odejściem od tradycyjnych i powszechnych rozwiązań w gospodarce, to udział wielu partnerów staje się w pełni uzasadniony.

Jednym z istotnych czynników powodzenia jest aktywna rola mediów. W warunkach polskich aktualne zaangażowanie mediów lokalnych w promocje, edukację, informacje o problemach klimatycznych, gospodarce węglowej i niskoemisyjnej jest znikome. Nie odpowiada ono z pewnością zapotrzebowaniu na obecność tych tematów w publicystyce i serwisach informacyjnych. Taki brak w mediach krajowych nie może być usprawiedliwieniem dla wydawców lokalnych, którzy nie podejmują tematyki klimatyczno-energetycznej.

Na zakończenie poruszyć trzeba temat, od którego być może należało zacząć. Społeczeństwo. Jest ono kluczem do wyjścia z nowymi koncepcjami rozwoju. Jego stopień świadomości, zainteresowanie lokalnymi sprawami, nasycenie organizacjami i inicjatywami społecznymi – jeśli są wysokie – przyczyniają się do wyboru progresywnych władz, które z kolei mogą liczyć na pomoc społeczeństwa w wyznaczaniu i realizacji trudnych zadań. Ale takie społeczeństwo wymaga współdziałania i informowania, liczenia się z jego opinią. Mądre władze korzystają ze wszystkich możliwych form, by włączyć społeczeństwo do transformacji.

Fundusze to temat, który otwiera lub zamyka dyskusję. Jak wspomniano, transformacja energetyczna jest przedsięwzięciem kosztownym. To wieloletni projekt z pewną liczbą niewiadomych. Dobrze napisany projekt powinien zawierać rozpoznanie źródeł i sposoby finansowania. Ponoć istnieje złota zasada mówiąca, że 20% kapitału powinien stanowić kapitał własny, 30% to dotacje (UE, regionalne środki), a 50% powinno pochodzić z banków i prywatnych pożyczkodawców. Z pewnością nie uda się dziś osiągnąć wiele bez współpracy partnerskiej z lokalnym i regionalnym biznesem.

Zasady realizowania projektu, finansowanie jego poszczególnych zadań to kwestie, które muszą wynikać również z determinacji władz lokalnych, a te będą się zmieniały do czasu osiągnięcia zasadniczych rezultatów. To zatem ciągłość i przewidywalność działań są jednym z gwarantów osiągnięcia celów niskoemisyjnej gospodarki.

Kierowanie się takimi zasadami jest częścią transformacji – tej społecznej.

 

 

Krzysztof Kamieniecki, Instytut na rzecz Ekorozwoju
dla ChronmyKlimat.pl