Zielona gospodarka


Eksperci: poprawka prosumencka może doprowadzić do obniżenia cen energii

2015-03-04
galeria
OZE i prosumenci mogą spowodować obniżenie cen energii – przekonywali eksperci w trakcie debaty w InE. Żeby tak się jednak stało musi być zachowana konkurencja na rynku, a tej zagraża planowana konsolidacja sektora energetycznego.

Rozwój energetyki obywatelskiej ma zapewnić uchwalona w lutym przez Sejm ustawa o odnawialnych źródłach energii (OZE). Obecnie oczekuje ona na podpis Prezydenta RP. Dzięki tzw. poprawce prosumenckiej, mikrowytwórcy energii elektrycznej będą mogli sprzedawać ją do sieci po stałej, gwarantowanej cenie przez okres 15 lat. W przypadku źródeł do 3 kW – po cenie 75 gr za kWh, a przy instalacjach od 3 do 10 kW – po cenie 40-70 gr. Mechanizm ten, tzw. taryfy gwarantowane (Feed-in Tariffs – FiT), stosowany jest w kilkunastu krajach Europy.

– Rozwój odnawialnych źródeł energii wcale nie musi doprowadzić do wzrostu rachunków za prąd przeciętnego Kowalskiego, wręcz przeciwnie – przekonywał Ewaryst Hille, ekspert ds. energetyki. Za przykład podawał Niemcy, gdzie hurtowa cena energii elektrycznej jest dużo niższa niż w Polsce (o ok. 25%), a udział OZE w miksie energetycznym jest znacznie wyższy. W naszym kraju łączna moc instalacji OZE wynosi 6 GW, natomiast w Niemczech sama fotowoltaika posiada moc 38 GW, a elektrownie wiatrowe – 35 GW.

Źródła OZE mają niskie koszty utrzymania („paliwo” w postaci wiatru, energii słonecznej czy wody jest darmowe) w przeciwieństwie do elektrowni konwencjonalnych, które muszą ponosić choćby koszty zakupu i transportu węgla czy gazu. I w ten sposób tańsza energia odnawialna wypiera na niemieckim rynku energię z droższych źródeł, takich jak energetyka jądrowa, węglowa czy gazowa.

Jednak aby podobny spadek cen był możliwy w Polsce, musi zostać zachowany podstawowy mechanizm rynkowy w postaci konkurencji. Po tym, jak w połowie pierwszej dekady XXI wieku w wyniku konsolidacji liczba spółek energetycznych w Polsce spadła z prawie 40 do 4, ceny energii poszły w górę.

Jak mówił Grzegorz Wiśniewski, prezes Instytutu Energetyki Odnawialnej (IEO), ten model rynku okazał się nieefektywny, także dla energetyki odnawialnej. – Podczas gdy w ostatnich 6 latach w Europie ceny zielonej energii spadły o 50%, w tym samym czasie ceny w Polsce wzrosły – mówił.

Przypomnijmy, że rząd planuje obecnie dalszą konsolidację sektora i stworzenie dwóch gigantów energetycznych. Rozważany jest także model integracji pionowej, tj. połączenie elektroenergetyki z kopalniami węgla. – To duże zagrożenie dla konkurencyjności. Obawiam się, że może spowodować ukryte wsparcie dla nierentownego sektora górniczego i przerzucenie kosztów na gospodarstwa domowe – oceniał Hille.

Zdaniem Grzegorza Wiśniewskiego poprawka prosumencka krótkookresowo nieznacznie podwyższy ceny energii – przeciętny Kowalski, zużywający 3kWh energii rocznie, zapłaci co miesiąc 18 groszy więcej za prąd. W dłuższej perspektywie istnienie setek tysięcy mikroproducentów energii spowoduje z kolei, zdaniem prezesa IEO, obniżenie cen prądu.

To nie jedyna zaleta z rozwoju energetyki obywatelskiej. Andrzej Kassenberg, ekspert Instytutu na rzecz Ekorozwoju, wskazywał, że dzięki temu istnieje szansa na poprawę jakości powietrza. Grzegorz Wiśniewski podkreślał, że do tej pory zieloną energię produkowały wyłącznie koncerny energetyczne, a teraz zyski mogą trafić do setek tysięcy Polaków. – Mówimy o 200-250 tysiącach inwestorów, którzy będą mogli zarabiać dzięki zielonej energii, co doprowadzi do demonopolizacji rynku energii – stwierdził. Kolejny plus to powstanie ok. 70 tysięcy miejsc pracy, w tym głównie (80%) w usługach instalatorskich.

Wiśniewski nie zgodził się z poglądem, jakoby na poprawce prosumenckiej mieli zyskać głównie chińscy producenci paneli fotowoltaicznych, co sugerował po głosowaniu w Sejmie poseł PO Rafał Grupiński. – Jest dokładnie odwrotnie. Poprawką wspieramy polskich producentów paneli, gdyż jest ona skierowana do mikroproducentów, którzy będą kupować niewielkie instalacje, a polscy przedsiębiorcy mogą na tym rynku detalicznym konkurować – tłumaczył. – Przy tym wolumenie wielkie, zagraniczne firmy nic tu nie zrobią. One zarabiają na dużych instalacjach powyżej 10 kW – dodał. – Jeśli polski przemysł fotowoltaiczny ma się rozwinąć, to właśnie na tej małej skali (w sektorze małych instalacji – red.), bo dużą skalę już przegraliśmy – zakończył Wiśniewski.

Ewaryst Hille dodał, że rozwój energetyki prosumenckiej pociągnie za sobą stymulację sektora usług budowlanych i remontowych związanych z termomodernizacją budynków, która to często będzie towarzyszyć zakładaniu instalacji OZE. – To olbrzymi rynek, który jest lokalny, krajowy i rozproszony, który kwalifikacjami pasuje do polskiego społeczeństwa, do powszechnie w naszym społeczeństwie dostępnego profilu wykształcenia. Jest to bardzo ważne – stwierdził.

Marek Józefiak, Chrońmy Klimat