Zielona gospodarka


Dotkliwsze kary finansowe za wypalanie traw

2020-05-12
galeria
Kary finansowe za wypalanie traw powinny być bardziej dotkliwe - ocenił komendant Straży Pożarnej nadbryg. Andrzej Bartkowiak, który w sobotę po raz kolejny zaapelował, by nie wypalać terenów łąk czy nieużytków rolnych. Susza jest ogromna, nie ma żartów - przestrzegał.

- Tam przecież to samo się nie zapaliło; wszyscy dobrze wiemy, że to była jakaś czynność ludzka, która spowodowała te pożary" - zaznaczył. Ocenił też, że nagroda finansowa za wskazanie sprawcy, która - jak przypomniano na antenie - sięga ponad 100 tys. zł jest imponująca i być może pozwoli ustalić osobę, która wywołała pożar.

Komendant PSP mówił też, że przed okresem deszczu strażacy kilkaset razy dziennie wyjeżdżali do pożarów łąk, nieużytków i lasów. "Susza jest ogromna i tu musimy być bardzo wrażliwi. Apeluję i proszę, żebyście państwo reagowali jeżeli widzicie takie zachowania ludzi (jak wypalanie traw), a do tych, którzy ewentualnie czują, że to jest im potrzebne do czegoś albo uważają, że tradycja wskazuje im taką drogę, to apeluję i proszę, żeby tego nie robili" - mówił.

- Naprawdę nie ma żartów. Bardzo często się zdarza, że ten pożar wymyka się spod kontroli; bardzo często się zdarza, że osoby, które wypalały zginęły w tych pożarach - przekonywał Bartkowiak.

Nadbrygadier zgodził się też, że kary finansowe za wypalanie traw powinny być bardziej dotkliwe niż to jest obecnie i dodał, że obecnie właściwe ministerstwa przygotowują zmiany w prawie. - Jestem za, bo rzeczywiście trzeba zrobić z tym porządek - stwierdził Bartkowiak, podając przykład ujęcia w ostatnim czasie osoby, która na terenie województwa kujawsko-pomorskiego podpalała las i strażacy musieli jeździć do wzniecanych pożarów po kilkadziesiąt razy dziennie.

Komendant Straży Pożarnej przypomniał też o działaniach strażaków dotyczących zwalczania w Polsce epidemii koronawirusa. - Strażacy są zaangażowani ogromnie, jeśli chodzi o walkę z koronawirusem, bo na 53 granicach stoją strażacy, gdzie pomagają Straży Granicznej czy wojsku w tym, aby sprawdzać temperaturę czy też od razu wkroczyć, jeżeli jest jakieś zagrożenie związane z koronawirusem - powiedział Bartkowiak.

Przypomniał także o specjalnych namiotach Straży Pożarnej przy ok. 400 szpitalach, gdzie pracują ratownicy PSP oraz o pomocy strażaków dla np. osób w kwarantannie, którym rozwożona jest żywność. Podkreślił też, że strażacy pomagają przy rozwożeniu sprzętu ochronnego takiego jak maseczki czy kombinezony oraz o ich roli w działaniach dezynfekcyjnych.

- To powoduje, że każdej doby od 1500 do 1800 strażaków - ochotników i państwowców - jest zaangażowanych w te działania - podsumował.

Źródło: PAP