XIII eskapada Galeonem w trakcie której rozmawiamy o Celach Zrównoważonego Rozwoju Organizacji Narodów Zjednoczonych i ich ewolucji
2016-06-30Gość naszego trzynastego spotkania, w ramach wprowadzenia do tematu zarysował tło i kontekst zobowiązań ONZ dotyczących zrównoważonego rozwoju. Swoje wystąpienie rozpoczął w roku 1972, kiedy to impulsem inicjującym nowe podejście do kwestii rozwoju stał się raport Klubu Rzymskiego. Podkreślono w nim zależności pomiędzy wzrostem gospodarczym a potrzebami ludzi i środowiska przy jednoczesnym nacisku na fakt, że zasoby którymi dysponujemy są ograniczone. Kolejnym krokiem była odbywająca się w tym samym roku w Sztokholmie konferencja ONZ, gdzie ustalono Deklarację Konferencji Narodów Zjednoczonych w Sprawie Naturalnego Środowiska Człowieka (Declaration of the United Nations Conference on the Human Environment). Zwieńczeniem procesów kolejnej dekady było powstanie w 1981 roku Komisji na Rzecz Ochrony Środowiska. Kolejny przełom przynosi końcówka lat 80. i początek 90. Jego kulminacją jest konferencja Szczyt Ziemi w Rio de Janeiro w 1992 r., której hasłem przewodnim jest „Środowisko i Rozwój”. W jej trakcie uchwalono cztery ważne dokumenty, z których trzy miały znaczenie kluczowe. Pierwszym była ramowa konwencja Narodów Zjednoczonych w sprawie zmian klimatu. Określała ona założenia międzynarodowej współpracy dotyczącej ograniczenia emisji gazów cieplarnianych odpowiedzialnych za zjawisko globalnego ocieplenia. Drugim Konwencja o różnorodności biologicznej opisująca zasady ochrony, pomnażania oraz korzystania z zasobów różnorodności biologicznej. Wreszcie trzecim była tzw. Agenda 21 zawierająca katalog celów ochrony środowiska do realizowania w XXI wieku.
Lata 90. to czas odprężenia po zimnowojennego. Wydawało się, że wizja ogólnoświatowego konfliktu jest tylko złym wspomnieniem, a państwa mogą skoncentrować siły z jednej strony na rozwoju własnym, z drugiej na pomocy słabszym. Dywidenda pokoju przynosi efekt w postaci wzrostów gospodarczych w wielu krajach Azji, Ameryki Łacińskiej i Europy. Demokracja wydaje się triumfować, co skutkuje upadkiem kolejnych dyktatur. I choć wzrost gospodarczy często wiąże się z „dziką” industrializacją, to w połączeniu ze spowolnieniem wzrostu liczby ludności w wielu krajach, wydaje się przynosić sukces w postaci podniesienia poziomu życia. Czy taka zależności jest regułą? Od 1993 r. oenzetowska agenda ds. rozwoju zaczyna posługiwać się wskaźnikiem rozwoju społecznego (HDI - Human Development Index), który jest miernikiem opisującym stopień rozwoju społeczno-ekonomicznego poszczególnych krajów. Opiera się na czterech wskaźnikach: oczekiwanej długości życia, średniej liczbie lat edukacji (osoby 25 lat i więcej), oczekiwanej liczbie lat edukacji dla dzieci oraz dochodzie narodowy per capita w USD. Okazało się, że otrzymane dane nie pokrywają się z optymistycznymi danymi dostarczanymi przez Bank Światowy. Ta rozbieżność stała się przyczynkiem do działań mających umożliwić po pierwsze określenie celów rozwoju na najbliższe 15 lat, a po drugie na ich monitorowanie. Cele główne udało się zagregować do ośmiu punktów, które kolejno skupiały się na: ubóstwie i głodzie, edukacji, prawach kobiet, umieralności dzieci, kobietach ciężarnych, zwalczaniu najgroźniejszych epidemii (w tym m.in. AIDS, malaria), równowadze ekologicznej środowiska i międzynarodowym partnerstwie na rzecz rozwoju. Milenijne Cele Rozwoju (Millennium Development Goals, MDG) były bardzo nośne, a ogłoszenie ich na przełomie wieków wzmocniło sukces propagandowy.
Niestety, nadszedł dzień 11 września, i tragiczne w skutkach ataki terrorystyczne na terenie Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej, które symbolicznie zamykają okres optymizmu lat 90. Choć kolejne wydarzenia (odżywające konflikty na Bliskim Wschodzie, kryzys gospodarczy w Europie i USA, a także Arabska Wiosna, która w ostatecznym konsekwencji przynosi zmiany nie zawsze na lepsze) zdają się potwierdzać, że czas po zimnowojennego pokoju się zakończył, to u progu końca pierwszej dekady XXI w. – z perspektywy celów określonych dziesięć lat wcześniej – widać znaczącą poprawę. Liczba ludności w skrajnej biedzie spadła od 1990 r. o ponad połowę, znacząco zwiększa się udział klasy średniej, redukcji o niemal 50% ulega liczba osób niedożywionych i o tyle samo zredukowana zostaje śmiertelność wśród dzieci i matek.
Czy sformułowanie celów przyniosło tak pozytywne efekty? Zapewne nie, ale sam fakt ich postawienia na forum międzynarodowym, został przez wiele państw i decydentów uznany za ważny i wywołał chęć przyłączenia się działań służących ich osiągnięciu. Był to impuls nie tylko do działania, ale również do rozwijania samej koncepcji i autorefleksji. Zostaje .in. zauważone, że cele miały zbyt ilościowy charakter i przez nastawienie na jego osiągnięcie traciły walor jakościowy. A przecież – z perspektywy rozwoju zrównoważonego – nie tylko ważne jest czy i w jakim stopniu udało się dany cel osiągnąć, ale również w jaki sposób. Zwrócono przy tym uwagę, że w tej drodze był często pomijany element socjalny. Podważony zostaje Konsensus waszyngtoński, który bardzo dużą wagę przywiązywał do tworzenia silnych fundamentów gospodarczych, a zdecydowanie mniejszy nacisk kładł na rozwój społeczny i niezbędną do tego równomierną dystrybucję efektów poprawy sytuacji gospodarczej.
Dlatego w czerwcu 2012 r., trzydzieści lat po konferencji w Sztokholmie podczas której uzgodniono treść Deklaracji Konferencji Narodów Zjednoczonych w Sprawie Naturalnego Środowiska Człowieka rozpoczęto prace nad opracowaniem zestawu nowych Celów Zrównoważonego Rozwoju (Sustainable Development Goals – SDGs), mających stanowić kontynuację ośmiu Celów Milenijnych. To, co miało je różnić to uwzględnienie w procesie ich formułowania aspektu ekonomicznego, społecznego i środowiskowego - zrównoważonego rozwoju. I tak w 2015 r. podczas nowojorskiego szczytu Agendy Zrównoważonego Rozwoju 2030 przyjęto dokument „Przekształcanie naszego świata: Agenda na Rzecz Zrównoważonego Rozwoju – 2030”, który zawiera 17 Celów Zrównoważonego Rozwoju i… 169 celów operacyjnych. I choć należy powiedzieć, że nośność tak rozbudowanych celów w czasach, gdy wszystko wokół jest raczej skracane do potrzeb percepcji odbiorcy jest o wiele mniejsza, to z perspektywy treści i kierunku rozwoju samej koncepcji jest to znaczący postęp.
Co ważne i godne podkreślenia z punku widzenia środowiska i klimatu, to fakt, że nastąpiło przełamanie psychologicznej bariery wśród krajów rozwijających się, które wyraziły gotowość wzięcia na siebie części ciężaru wynikającego z przyjęcia celów zrównoważonego rozwoju. Drugą kwestią jest pojawianie się mierników, które – szczególnie w krajach, gdzie nie ma oficjalnych statystyk lub są one niewiarygodne – umożliwią wiarygodny monitoring realizacji zadań. I tak w przypadku celu 13, który dotyczy ochrony klimatu i skutków zmian klimatycznych, jako mierniki wskazano m.in.: liczbę osób zaginionych lub rannych przy relokacjach związanych z katastrofami naturalnymi czy liczbę krajów, które formalnie informują o posiadanych strategiach adaptacyjnych. Mierniki w zdecydowanej większości przypadków zawierają metodykę ich szacowania. Jak wspomniano wcześniej, takie podejście do kwestii formułowania celów być może jest mniej medialne niż było przy określaniu celów milenijnych, ale z pewnością działa bardziej mobilizująco na rządy wielu państw. A jest to o tyle ważne, że w jeszcze kilkanaście lat temu autorytet ONZ był o wiele większy niż obecnie. Dzisiaj autorytet to za mało.
Po wystąpieniu ambasadora Ponikiewskiego rozpoczęła się część dyskusyjna. Otworzyły ją refleksje natury ogólnej dotyczące sensu i celu działania ONZ. Czy taka organizacja jest jeszcze dzisiaj w ogóle potrzebna (w Polsce praktycznie nie istnieje)? A jeśli tak, to czy powinna zostać powołana do życia agencja do spraw środowiska?
Wydaje się, że ONZ, choć rzeczywiście, nie jest z naszej perspektywy dzisiaj tak żywą i aktywną organizacją jak kiedyś, to jest mimo wszystko potrzebna. Widać to szczególnie w krajach gorzej rozwiniętych, gdzie pomoc ONZ, a więc również jej prestiż jest bez porównania większy. Poza tym ONZ to również wiele działań na rzecz pokoju. Nie tylko w formie misji pokojowych, ale – być może przede wszystkim – jako forum gdzie toczą się negocjacje zapobiegające nowym lub gaszące istniejące konflikty. W kwestiach środowiskowych warto wspomnieć choćby o konwencji ozonowej, która zadziałała bardzo skutecznie.
Kwestia otwartą jest potrzeba i celowość powoływania do życia agencji do spraw środowiska przy ONZ. Obecnie wiele ciał instytucjonalnych opuszcza struktury ONZ. Przy obowiązującym dzisiaj trendzie ograniczania biurokracji i rozrostu samej organizacji, warunki do powoływania kolejnej agencji są raczej niekorzystne.
Deprecjonowanie w Polsce ONZ przez nieobecność w debacie politycznej, przenosi się również na media i dalej do świadomości obywateli. Taki stan rzeczy to wypadkowa kilku elementów z których najważniejsze to kultura polityczna, niedocenianie wagi Organizacji Narodów Zjednoczonych oraz obecne wśród polityków poczucie braku wpływu na decyzje zapadające w ramach struktur i organów tej organizacji. Ten ostatni element może rodzić dodatkowo frustracje, ale zapomina się o tym, że są mechanizmy dzięki którym każde państwo może mieć swój wymierny i konkretny wkład w prace ONZ.
Kolejnym zagadnieniem poruszanym w dyskusji była sensowność dawnego podziału na kraje rozwinięte i rozwijające się. Anachronizm tego rozwiązania wydaje się być aż nadto widoczny, mimo to jest nadal podtrzymywany, choć należy podkreślić, że jego znaczenia sukcesywnie maleje. Temat jest o tyle ciekawy z perspektywy Polski, że nasz kraj musi się w tej układance jakoś odnaleźć, a decydenci podchodzą do sprawy wybiórczo. Z jednej strony aspirujemy do bycia ważnym graczem na arenie międzynarodowej, z drugiej zaś w sytuacjach, które wymagają udziału finansowego na rzecz wsparcia potrzebujących, chętnie ustawiamy się w drugim szeregu. Na ironię zakrawa fakt, że o wiele chętniej wspieraliśmy w latach 90-tych, gdy sami mieliśmy niewiele. Wydaje się, że wtedy jeszcze dobrze pamiętaliśmy, jak wiele państw nam pomagało. Sytuacja z uchodźcami pokazuje ten mechanizm niczym w soczewce. Przecież jeszcze 30 lat temu, to my uciekaliśmy na Zachód w poszukiwaniu lepszej przyszłości. Dziś wydaje się, że choć jest potencjał to zdecydowanie brakuje politycznej woli.
Spotkanie zakończyło się konkluzją dotyczącą kwestii, która przewijała się w różnych formach przez całe spotkanie, a dotyczącą roli ONZ w dobie mediów i serwisów społecznościowych, które często reagują i wiedzą o czymś szybciej niż oficjalne kanały dyplomatyczne. Do niedawna ONZ było takim właśnie bardzo ważnym kanałem również w kwestiach środowiskowych. Być może powstanie agendy ds. środowiska czy zrównoważonego rozwoju pozwoliłoby tym zagadnieniom trwale i mocno zaistnieć w międzynarodowej debacie, wpływając jednocześnie mobilizująco na tempo i zakres prowadzonych prac, choćby tych na rzecz ochrony klimatu. Bez jednoznacznej odpowiedzi pozostaje jednak pytanie, czy jest dzisiaj atmosfera polityczna, by taka inicjatywa miała szanse się przebić przez bieżące problemy wynikające choćby z ewentualnego wyjścia Wielkiej Brytanii ze struktur europejskich czy rosnącego napięcia pomiędzy Rosją a krajami zachodnimi. Nam pozostaje mieć nadzieje, iż – wierzymy, że te przejściowe zagadnienia – nie zdławią dyskusji i kolejnych posunięć na rzecz zrównoważonego rozwoju.
1 - Grupa „Galeon” to nieformalna grupa dyskusyjna składająca się z kilkudziesięciu osób, które spotykają co pewien czas aby porozmawiać na istotne tematy cywilizacyjne. Spotkania i dyskusje mają służyć przede wszystkim uczestnikom tej grupy, dzięki uzyskaniu możliwości spojrzenia na omawiane problemy z perspektywy innych osób, często o odmiennym doświadczeniu i innych przekonaniach.
2 - W spotkaniu udział wzięli: Tobiasz Adamczewski, Ewaryst Hille, Ilona Jędrasik, Zbigniew Karaczun, Andrzej Kassenberg, Marek Korzyński, Daria Kulczycka, Henryk Kwapisz, Julia Michalak, Ireneusz Mirowski, Marcin Popkiewicz, Ryszard Sadowski, Mirosław Sobolewski, Wojciech Szymalski, Janusz Turski, Arkadiusz Węglarz, Michał Wilczyński Majka Wiśniewska i Dorota Zawadzka- Stępniak
3 - ekonomista i dyplomata, m.in. w latach 1995-1997 ekspert w ONZ, w tym w Programie Narodów Zjednoczonych ds. Ochrony Środowiska (UNEP) w Nowym Jorku i Nairobi, 1997-1998 Radca w Departamencie Systemu Narodów Zjednoczonych w MSZ. Negocjator z ramienia MSZ Protokołu z Kioto, 1998-2001 - dyrektor Departamentu ds. Ekonomiczno-Społecznych ONZ w MSZ, 2010- 2016 Ambasador Nadzwyczajny i Pełnomocny Rzeczypospolitej Polskiej w Republice Włoskiej, Republice San Marino i Republice Malty.
notatkę sporzadził mk
zdjęcie tytułowe: sanjitbakshi, united nations flag, flickr.com (CC BY 2.0)