Transport
Volkswagen – król jest nagi
2015-09-29Potencjalne kary, jakimi może zostać obciążona marka, sięgają w USA 18 mld dolarów. Jeśli doliczymy do tego zmniejszenie o prawie jedną trzecią wartości giełdowej firmy oraz spadek zaufania potencjalnych klientów, straty mogą sięgnąć dziesiątek miliardów euro. To nawet dla tak potężnego koncernu może być wysiłek nie do udźwignięcia.
Warto jednak spojrzeć na całą sprawę od nieco innej strony. Problem z ograniczeniem emisji spalin ma nie tylko Volkswagen. Jak podaje organizacja Transport & Environment, rozbieżności pomiędzy emisjami podawanymi przez producentów samochodów a rzeczywistością dotyczą również pojazdów innych marek. Na liście znajdują się tacy producenci, jak BMW, Opel, Peugeot czy Citroen. Zapewne – można spekulować – na liście znalazłyby się także i inne marki, tylko nie poddano ich jeszcze badaniu.
Co gorsza, im nowsza generacja samochodów, tym rozbieżności pomiędzy oficjalnymi danymi producenta a rzeczywistością są większe. Przyzwyczailiśmy się już do tego i widniejące na prospektach zużycie paliwa czy emisyjność traktujemy z przymrużeniem oka.
Każdy coś udaje. My udajemy, że wierzymy dilerom, producenci udają, że produkują nieszkodzące środowisku pojazdy, a urzędy zobowiązane do kontroli udają, że kontrolują. W ten sposób wszyscy są zadowoleni, a wskaźniki produkcji, sprzedaży i czystości spalin rosną.
Volkswagen zapowiedział już procedurę zmiany oprogramowania w wadliwych samochodach. Czy jednak słowo wadliwy jest tu na miejscu?
W końcu felerne oprogramowanie znalazło się w samochodach trochę na nasze życzenie. Chcemy jeździć cięższymi samochodami, z większymi silnikami i wyposażonymi w najnowocześniejsze urządzenia multimedialne. To musi kosztować. Nie tylko naszą kiesę, ale również środowisko, czego afera Volkswagena jasno dowodzi.
Eksperci samochodowi zapowiadają, że po wymianie oprogramowania w 11 milionach samochodów będą one spalać nieco więcej paliwa, przy czym moc silnika spadnie. Okazuje się, że po ujawnieniu afery tracą wszyscy: Volkswagen na reputacji, a kierowcy na osiągach ich pojazdów.
Już niedługo dowiemy się, ilu z 11 milionów szczęśliwych posiadaczy pojazdów o silnikach trujących tylko wtedy, gdy nikt nie patrzy, podda swój samochód zmianie oprogramowania.
Piotr Siergiej, ChronmyKlimat.pl