Transport
Puste szuflady
2017-11-09Już w 2005 roku Fundacja Instytut na rzecz Ekorozwoju oceniając ze środowiskowego punktu widzenia Narodowy Plan Rozwoju (sic!) zwracała uwagę, że zbyt mocno trzymają się one zakresu inwestycji określonego odgórnie gdzieś w brukselskich gabinetach. Wskazywaliśmy, że nasze własne plany w niektórych obszarach zbyt mocno koncentrują się na naśladowaniu szkodliwego modelu rozwoju, który od zakończenia II wojny światowej realizowany był w krajach Europy Zachodniej i USA. Od tamtego czasu zbudowaliśmy i wciąż budujemy m.in. sieć autostrad i dróg ekspresowych, a następnie sieć lotnisk regionalnych. Wybudowaliśmy jednak także szereg oczyszczalni ścieków, zakładów przetwarzania odpadów, zmodernizowaliśmy mnóstwo szkół i budynków publicznych oraz znaczną część polskich kolei, wodociągów i sieci kanalizacyjnych.
Nie zrealizowaliśmy też jednak wielu projektów, które pojawiały się i znikały z pierwszych stron gazet, a także często z list projektów priorytetowych. Do 2015 roku takimi projektami były m.in. Centralny Port Lotniczy, Linia Szybkiej Kolei, śródlądowe drogi wodne, przekop Mierzei Wiślanej i elektrownie jądrowe. Chciałoby się rzec, że przez ostatnie 10 lat pracowicie nadrabialiśmy braki w naszej infrastrukturze, a teraz czeka nas wielki krok naprzód. Teraz słowo „narodowy” ma nabrać właściwego znaczenia, a nasz kraj i my sami mamy wstawać z kolan, więc nadszedł czas, aby realizować projekty, które my sami zaplanujemy, bez oglądania się na wytyczne z zachodu czy wschodu. Nie mogę się jednak oprzeć wrażeniu, że ta lista projektów jest jedynie tym co nam w szufladach zostało. Zostało, bo było zbyt mało opłacalne, zbyt szkodliwe dla środowiska i, to też należy przyznać, niezbyt oczekiwane przez negocjatorów z Komisji Europejskiej.
Niestety to co zostało to także kontynuacja modelu rozwoju, który w krajach Europy Zachodniej przyniósł wiele szkód dla środowiska, w tym globalnego klimatu. Wielki lotnisko, będzie wielkim konsumentem energii i emitorem gazów cieplarnianych. Śródlądowe drogi wodnej zniszczą wiele ekosystemów wodnych, które pomagają wchłaniać dwutlenek węgla z powietrza i zwiększą ilość energochłonnego transportu w Polsce. Elektrownie jądrowe wszędzie na świecie nadal straszą nierozwiązanym problemem składowania odpadów jądrowych.
Wymieniona w pierwszym akapicie kwota ok. 110 mld robi wrażenie. To kwota, za którą moglibyśmy spokojnie postawić pół naszego systemu energetycznego na ekologiczne nogi, budując np. 110 GWp mocy elektrowni słonecznych czy 55 GW mocy elektrowni wiatrowych, albo remontując 1,5 miliona nieefektywnych energetycznie mieszkań budynków oszczędzając ok. 50 TWh energii cieplnej. Do 2030 roku nawet niecała ta kwota dałaby możliwość realizacji programu Niskoemisyjna Polska 2050. Jednak takich „narodowych” projektów próżno szukać w rządowych szufladach. Przecież trzeba byłoby się tymi miliardami podzielić z obywatelami.