Transport
Niemcy chcą opóźnić normy redukcji CO2 dla samochodów. Jak zagłosuje Polska?
2013-10-02Do 2020 roku europejscy producenci mieli osiągnąć średnią emisję w wysokości 95 g CO2 na km, co przekłada się na zużycie paliwa w wysokości 3.8l/100 km. W 2012 roku było to 132.4 g. Porozumienie między Parlamentem, Komisją Europejską i państwami członkowskimi było już gotowe pod koniec czerwca tego roku, ale Niemcom udało się (głosami m. in,. Polski) zdjąć sprawę z agendy.
Niemcy chcą, by w 2020 roku 80 proc. nowych samochodów spełniało zaostrzone normy, w 2021 – 85 proc., w 2022 – 90 proc., w 2023 – 95 proc. i dopiero w 2024 roku – 100 proc. Oznaczałoby to, że rzeczywista norma na 2020 rok wynosiłaby 104 g CO2/km – szacuje federacja Transport & Environment. Oznacza to, że w latach 2015-2024 postęp w poprawie efektywności paliwowej samochodów będzie dokonywał się w tempie zaledwie 2.2% rocznie (ostatnio było to 3.6% rocznie). Przeciętny europejski kierowca zostawi na stacji benzynowej 138 euro rocznie więcej niż w przypadku zatwierdzenia celu 95 g. Oznacza to również, że nie ma sensu dyskusja na temat celu na 2025 rok, skoro to zaledwie rok po rzeczywistym osiągnięciu na 2020.
Niemcy walczą o interesy producentów aut luksusowych – BMW i Daimlera. Ich pojazdy są stosunkowo najdalej od unijnych norm. Jednak to właśnie te firmy są w najlepszej sytuacji finansowej i ostatnio ogłaszały wielomiliardowe inwestycje. W sprawę zaangażowana jest osobiście kanclerz Angela Merkel.
Jak na razie stanowisko Polski nie jest znane. „Polska powinna sprzeciwić się propozycji Niemiec i poprzeć zatwierdzenie porozumienia z czerwca. Biorąc pod uwagę, że Polacy jeżdżą coraz więcej, przyjęcie propozycji Niemiec sprawi, że zapotrzebowanie na rosyjską ropę oraz emisje CO2 wzrosną zamiast spadać. Najwięksi producenci obecni w Polsce, to znaczy Fiat, Volkswagen i Opel nie będą mieli problemów z osiągnięciem limitu 95 gramów w 2020 roku. To prawda, że bardziej oszczędne samochody będą trochę droższe – według szacunków o 1000 euro. Jednak te wydatki zostaną skompensowane przez niższe rachunki za benzynę w ciągu trzech lat. Całkowity koszt posiadania spadnie. Poza tym, w Polsce kupuje się głównie samochody używane, a przewiduje się, że wzrost cen odczują przede wszystkim pierwsi właściciele – ale oszczędności będą udziałem każdego w całym cyklu życia samochodu. Przyjęcie propozycji Niemiec poważnie odbije się na pozycji Unii jako lidera technologicznego. Tymczasem obrady europejskiej grupy CARS2020 zakończyły się konkluzją, że konkurencyjność europejskiego przemysłu zależy właśnie od utrzymania tego przywództwa" – komentuje Wojciech Makowski z Instytutu Spraw Obywatelskich, polskiej organizacji członkowskiej Transport & Environment. Przesunięcie terminu osiągnięcia celu emisji 95 g CO2/km na rok 2024 sprawi, że Europa straci przewagę nad USA, które mają cel 93 g na rok 2025, co oznacza redukcję o 4.8 proc. rocznie.
Transport & Environment twierdzi, że nowa propozycja Niemiec przyniesie efekty takie same jak poprzednie oceniane przez Komisję Europejską. Komisja wyliczyła wtedy, że ich wprowadzenie w życie spowoduje do 2030 roku zużycie 120 milionów ton paliwa więcej, wyemitowanie dodatkowych 310 milionów ton CO2 i zmniejszenie PKB Unii o 5.1 miliarda euro.
Propozycja Niemiec jest na tyle odległa od stanowiska przegłosowanego w Parlamencie Europejskim, że jeżeli zostanie uchwalona, europosłowie zapewne ją zablokują. W takiej sytuacji zapewne żadne porozumienie w tej kadencji Parlamentu nie zostanie osiągnięte. „Być może taki jest rzeczywisty cel Niemiec" – mówi Makowski.
źródło: Instytut Spraw Obywatelskich, fot. UE