Transport


Czerwona kartka dla samochodów

2015-11-17
galeria
Nie od dziś wiadomo, że w miastach jednym z największych trucicieli jest samochód. Jak – i czy – z problemem radzą sobie polskie władze?

Według Europejskiej Agencji Ochrony Środowiska z powodu zanieczyszczenia powietrza w Polsce umiera około 45 tysięcy osób rocznie, w Europie liczba ta sięga aż 400 tysięcy. W dużej mierze do tych przedwczesnych zgonów przyczynia się transport. Nie od dziś wiadomo, że w miastach jednym z największych trucicieli jest samochód. Afera Volkswagena tylko utwierdza w przekonaniu, że obok tematu zanieczyszczenia powietrza, powodowanego m.in. przez transport, nie można przejść obojętnie.

W spalinach znajduje się około 15 tysięcy związków chemicznych groźnych dla zdrowia. Niestety zaledwie kilka z nich jest branych pod uwagę jako substancje wskaźnikowe. Najczęściej słychać o szkodliwości pyłów (PM10, PM2,5) i dwutlenku azotu (NO2). Według najnowszego raportu NIK najwyższe stężenie pyłu zawieszonego PM10 występuje na południu Polski. Na przykład Kraków przez 150 dni w roku ma przekroczone limity stężeń. Polska znajduje się w czołówce krajów Unii Europejskiej o najgorszej jakości powietrza.

Jak podaje Europejska Agencja Środowiska 43% stacji monitorujących zanieczyszczenia motoryzacyjne wykazuje przekroczenie dopuszczalnych norm rocznych pyłu zawieszonego (PM10) i dwutlenku azotu (NO2). Według Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) 96% mieszkańców miast jest narażonych na wdychanie PM2,5 i ozonu w ilości znacznie przekraczającej dopuszczalne limity stężeń. Ponad 40 milionów ludzi w 115 największych miastach Unii Europejskiej oddycha powietrzem, które nie spełnia norm Światowej Organizacji Zdrowia (WHO).

Prawnie i bezprawnie

Jednym z istotnych dokumentów prawnych określających dopuszczalne normy między innymi pyłu zawieszonego i dwutlenku azotu w Polsce jest dyrektywa Parlamentu Europejskiego i Rady 2008/50/WE z 21 maja 2008 r. w sprawie jakości powietrza w Europie (tzw. CAFE). Niespełnienie standardów w niej zawartych może kosztować nasz kraj nawet 4 miliardy złotych kary. Niestety widmo sankcji nie przemawia do rządzących. System nadal kuleje, a prawo w ogóle nie jest egzekwowane.

Samochody, które nie spełniają norm w zakresie emisji zanieczyszczeń, bez problemu przechodzą przegląd techniczny. Wiele stacji diagnostycznych wykonuje kontrolę pojazdu „na oko”, często pomijając kwestie emisji spalin i hałasu. Niektórzy diagności fałszują wpisy, dopuszczając do ruchu drogowego pojazdy, które nie spełniają wymogów.

Gdy w 2009 roku NIK przeprowadził kontrole stacji diagnostycznych w 52 powiatach i miastach, okazało się, że w prawie połowie z nich pracowali ludzie ukarani wcześniej za fałszowanie wyników kontroli pojazdów. Nadal funkcjonuje mnóstwo stacji, które działają bez zgody Transportowego Dozoru Technicznego. NIK podaje, że takie nielegalne stacje diagnostyczne dopuściły już do ruchu ponad 185 tysięcy samochodów.

Jeżeli ten stan rzeczy nie ulegnie zmianie nasz kraj będzie narażony na sankcje ze strony Unii Europejskiej. W lutym tego roku Komisja Europejska upomniała Polskę w sprawie braku przestrzegania norm o jakości powietrza, grożąc, że wniesie skargę do Trybunału Sprawiedliwości w Luksemburgu. Według ostatnich danych odnośnie stężenia samego PM10 w Polsce, na które powołuje się KE, maksymalne dzienne limity pyłu są przekraczane w 36 strefach, a limity roczne w 12.

Co można z tym zrobić? Przede wszystkim wprowadzić stałe kontrole stacji diagnostycznych. Zmniejszenie liczby nielegalnych obiektów tego rodzaju oraz ukaranie specjalistów fałszujących wyniki powinno stanowić główny cel władz zarówno na szczeblu lokalnym, jak i krajowym. Nic nam po prawie, które nie jest egzekwowane.

Ekostrefy

Kolejnym krokiem powinno być wprowadzenie w największych polskich miastach ekostref, do których mogą wjeżdżać jedynie pojazdy spełniające rygorystyczne normy czystości spalin. Wystarczy popatrzeć na naszych zachodnich sąsiadów i wziąć z nich przykład. Obecnie w Europie jest 225 takich stref, z czego 53 istnieje w samych Niemczech. Jak to funkcjonuje w praktyce? Ekostrefa zostaje wydzielona za pomocą znaków drogowych, pod którymi znajdują się kolorowe tabliczki, sygnalizujące, że tylko samochody posiadające plakietki w analogicznej barwie mogą wjechać na jej teren. Wspomniane plakietki wydawane są na wniosek właściciela pojazdu przed odpowiedni urząd (np. rejestracji pojazdów lub inny podmiot wytypowany przez władze lokalne).

Określenie jakiego koloru oznaczenie otrzyma samochód zależy od tego, w którym roku nastąpiła pierwsza rejestracja ów pojazdu oraz jaka jest jego emisyjność. Krótko mówiąc im młodszy samochód tym więcej uprawnień. Właściciele starszych aut mogą wyposażyć swój samochód w odpowiedni filtr, dzięki któremu zmniejszy się ilość emitowanych zanieczyszczeń i uzyskają tym samym możliwość poruszania się pojazdem w obrębie ekostrefy. Trzeba jednak zaznaczyć, że skuteczność tego systemu w dużej mierze zależy od policji i straży miejskiej, które kontrolują pojazdy wjeżdżające do wydzielonej strefy. Wracamy zatem do poprzedniego punktu, czyli zwiększonej aktywności służb porządkowych, które będą egzekwować przestrzeganie odpowiednich przepisów.

Polski Klub Ekologiczny rozpoczął działania na rzecz nadzoru starostów nad stacjami diagnostycznymi wykonujących przeglądy techniczne samochodów. Działanie ma na celu ochronę zdrowia Polaków oraz zmniejszenie emisji gazów cieplarnianych, powodujących zmianę klimatu. Niezbędne są kontrole samochodów osobowych, autobusów, jak i ciężarowych w kwestii przestrzegania norm emisji zanieczyszczeń z silników.

Więcej o całej inicjatywie:
1) dr inż. Tadeusz Kopta „Trucicielem nie wjedziesz”, dwumiesięcznik Dolnośląskiego Klubu Ekologicznego „Zielona Planeta”
2) Łukasz Dankiewicz „Ekolodzy chcą kontroli stacji diagnostycznych”
3) Temat „opłaconych” przeglądów technicznych został również poruszony w głównym wydaniu serwisu informacyjnego „Wydarzenia” na antenie Polsatu o godz. 18.50.

źródło: pkeom.pl
www.pkeom.pl