Transport
Cenny czas marnowany w ulicznym korku
2016-03-09Firma doradcza Deloitte i serwis mapowy Targeo.pl opublikowały właśnie najnowszą edycję raportu analizującego zakorkowanie siedmiu największych miast Polski. Z przeprowadzonych analiz wynika, że korki i utrudnienia w ruchu drogowym w roku 2015 kosztowały polskich kierowców średnio 14,6 mln zł dziennie, co w skali całego roku daje ponad 3,8 mld zł strat. W porównaniu z ubiegłoroczną edycją badania jest to pogorszenie aż o 12 proc., co oznacza stratę o 400 mln zł większą niż jeszcze rok wcześniej.
– Koszty korków rosną, po pierwsze dlatego, że rosną średnie wynagrodzenia. Jeżeli jesteśmy bogatsi, to czas, który tracimy jest droższy. Druga rzecz, rosną nam opóźnienia powodowane przez korki. W czterech z siedmiu analizowanych miast ten czas opóźnień wzrósł, w tym w dwóch wzrósł bardzo znacząco – mówił w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Biznes Rafał Antczak, członek zarządu Deloitte Consulting.
Koszt utraconych korzyści
Podstawą do określenia przez autorów raportu wielkości ekonomicznych start jest założenie, że czas spędzony w korkach nie jest wykorzystywany produktywnie, gdyż można byłoby go przeznaczyć na pracę lub odpoczynek.
- Z ekonomicznego punktu widzenia jest to więc strata, której rozmiar można oszacować jako koszt utraconych korzyści. Dodatkowo ta sama ilość czasu spędzona w korkach w każdym mieście ma inną relatywną wartość dla kierowców ze względu na różne dla poszczególnych miast średnie wynagrodzenie – wyjaśniają autorzy opracowania.
Przy okazji warto podkreślić, że przeprowadzone szacunki odnoszą się jedynie do tak rozumianej straty i nie uwzględniono w nich np. kosztów ekologicznych związanych emisją spalin i CO2 czy kosztów zdrowotnych dla ludności będących skutkiem korków w miastach.
Gdzie kierowcy tracą najwięcej?
Jak wyliczyli autorzy zaprezentowanego w marcu br. raportu, statystyczny kierowca z Warszawy, Łodzi, Wrocławia, Krakowa, Katowic, Poznania i Gdańska, traci z powodu korków 3 350 zł rocznie.
Nominalnie najwięcej tracą dojeżdżający samochodami do pracy w Warszawie – koszt ten określono dla zeszłego roku na 3 976 zł, co stanowi ok. 70 proc. średniego miesięcznego wynagrodzenia Warszawiaków. Jednak biorąc pod uwagę różnice w zarobkach w poszczególnych miastach, autorzy badania uznali Wrocław za najbardziej zakorkowane miasto w Polsce. To właśnie kierowcy ze stolicy Dolnego Śląska ponoszą relatywnie najwyższy koszt korków, sięgający rocznie aż 81 proc. ich średniego miesięcznego wynagrodzenia. Jak wyjaśniają autorzy obliczeń, wynika to ze stosunkowo wysokiego nominalnego kosztu korków (3 549 zł miesięcznie), relatywnie niskiej bazy wynagrodzenia (4 368 zł miesięcznie brutto) oraz długiego i wciąż rosnącego czasu, jaki Wrocławianie tracą w korkach.
– Są też miasta, w których sytuacja się poprawia. Gdańsk jest rekordzistą – tam poprawa jest bardzo duża, zarówno w czasie straconym w korkach, jak i w kosztach – mówił w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Biznes Rafał Antczak. – Jeszcze 5 lat temu mieszkańcy Gdańska tracili 68 proc. średniego miesięcznego wynagrodzenia na stanie w korkach, a obecnie tylko 43 proc. Ale miasto wykorzystywało wszystkie możliwe rezerwy, usprawniając transport, budując drogi tam, gdzie należało to budować, aby usuwać wąskie gardła.
„Raport o korkach w 7 największych miastach Polski” dostępny jest na stronie firmy Deloitte:
www2.deloitte.com/pl/pl/pages/public-sector/articles/korki-w-polskich-miastach.html
ChronmyKlimat.pl
na podstawie: www2.deloitte.com, www.biznes.newseria.pl