Polityka klimatyczna


Z czym Polska pojedzie na COP21?

2015-11-20
galeria
Unikamy odpowiedzialności za klimat. O strategiach unikania i polskiej polityce klimatycznej pisze Grzegorz Wiśniewski, prezes Instytutu Energetyki Odnawialnej.

W Polsce nie ma dobrego momentu na szerszą dyskusje o zmianach klimatu, polityce klimatycznej, konwencji klimatycznej czy unijnym pakiecie klimatycznym. Od ponad dekady, czyli od momentu ratyfikacji protokołu z Kioto oraz od daty przyjęcia w ramach wstępowania do UE zobowiązania do wdrożenia pierwszej unijnej dyrektywy o handlu emisjami obowiązuję zasada, że o istocie globalnego ocieplenia i antropogenicznych przyczynach zmiany klimatu się nie rozmawia konstruktywnie - pisze Grzegorz Wiśniewski, prezes Insytutu Energetyki Odnawialnej.

Polityka klimatyczna podporządkowana została polityce energetycznej, a ta trudnej i niestety coraz gorzej rokującej polityce pro-węglowej. Mechanizm podporządkowania innych polityk polityce węglowej jest dość prosty, udoskonalany od czasów polityki energetycznej z 2004/2005 roku i był z powodzeniem stosowany także przy pracach nad obecnym projektem polityki energetycznej PEP’2050):

  1. ustalenie nierealnie wysokiego zapotrzebowania na energię elektryczną z wysokim udziałem węgla, co otwiera kolejne decyzje inwestycyjne w elektrownie węglowe,
  2. założenie wysokich cen węgla (w projekcie PEP2050 - 104 USD/t aż do 2050) i (deklaratywnie) niskiej ceny energii elektrycznej w hurcie,
  3. pominiecie szczegółowych analiz i ocen wielkości zasobów węgla i realności ich pozyskania z nowych złóż po konkurencyjnych kosztach oraz konkurencyjności energii elektrycznej z nowych elektrowni węglowych opartych na polskim węglu.

Dopasowanie do powyższego schematu postępowania polityki ochrony atmosfery, zasobów wodnych, glebowych, ochrony zdrowia, społecznej, spójności i rolnej, transportowej, naukowej, zagranicznej, podatkowej i przerzucenie kosztów w polityki szczegółowe odbywa się bez dalszego roztrząsania czy można było inaczej i bez rzetelnej ceny skutków. Nie ma znaczenia, że polityki energetyczne od 2004 roku przeszacowują zapotrzebowanie na energię.

Wysoki udział energii elektrycznej z węgla w PEP ogranicza sensowność działań na rzecz efektywności energetycznej i odnawialnych źródeł energii, prowadzi do nieopłacalności magazynowania energii inaczej niż w rezerwie operacyjnej mocy starych elektrowni węglowych, bez OZE i magazynów energii nie ma transportu elektrycznego, a to napędza importu z Rosji ropy i biomasy do współspalania z węglem z Rosji, a w końcu tańszego węgla itd. Każdy nowy rząd zanim szerzej zorientuje się w sytuacji jest już w pułapce układu powiązań, zależności, podjętych decyzji. Staje się bezradny, nawet jak wie, że będą one drenować gospodarkę i budżet i nie pozwolą wywiązać ze zobowiązań.

Problemy takie jak polityka klimatyczna najlepiej podrzucić kolejnemu nowemu rządowi i wystawić go na przegraną na arenie krajowej i międzynarodowej. Konsensus polityczny i trwałość polityki pod pozorem zmiatania trudnych spraw pod dywan, zamiast ich trwałego rozwiązywania nie mogą napawać narodową dumą i nie powinny być nazywane racją stanu, jak to próbuje się przedstawiać.

Dalszy fragment wpisu na blogu Grzegorza Wiśniewskiego.

Grzegorz Wiśniewski