Polityka klimatyczna
Przywrócić zaufanie
2021-01-23Prezydentura Joe Bidena prawdopodobnie będzie całkowitym zwrotem na froncie walki ze zmianami klimatu. Donald Trump wystąpił z Porozumienia Paryskiego. Joe Biden już kilka godzin po zaprzysiężeniu rozpoczął proces prowadzący do ponownego zwrócenia się USA o możliwość podpisania Porozumienia Paryskiego. Program Joe Bidena zakłada ni mniej ni więcej, tylko uzyskanie neutralności klimatycznej USA w 2050 roku i wykorzystanie malejących cen odnawialnej energii jako środka do uzyskania gospodarczych korzyści w skali całego kraju. Faktycznie bowiem, mimo antyklimatycznej retoryki prezydenta Trumpa w ciągu całej jego kadencji wiele się na rynku energetycznym w USA nie zmieniło. Odnawialne źródła energii taniały i zajmowały coraz to większy kawałek tortu w oddawanej do użytku co roku nowej mocy w produkcji energii. W 2020 roku będzie to prawdopodobnie 70% nowych mocy w amerykańskiej energetyce. Na dodatek, aż 11% dodatkowych procent to będzie prawdopodobnie moc wytworzona przez magazyny energii.
Tempo zamykania kopalń węglowych także znacząco nie wyhamowało. Jest więc nadal na czym budować poparcie dla proklimatycznych celów nowego prezydenta. Na froncie pojednania i budowy zaufania w USA także pojawia się jedno z magicznych słów prawie jak z Europy – climate justice, albo environmental justice. Może to nie to samo co just transition, ale w praktyce będzie działało podobnie. Bowiem już od prezydentury Baracka Obamy, w zakresie odnawialnych źródeł energii w USA występują znaczący podział pomiędzy poszczególnymi stanami. Nieco więcej niż połowa stanów (29) jeszcze w 2016 roku była aktywna na polu wdrażania polityk przyjaznych odnawialnym źródłom energii i klimatowi. Druga część – niestety nie. Do dziś ten prosty wskaźnik pro-klimatycznej Ameryki drgnął trochę w stronie pozytywną dla klimatu i stanów z przepisami stymulującymi wdrażanie odnawialnych źródeł energii jest 30, ale dodatkowe 8 stanów ma niewiążące postanowienia w tym zakresie.
Co ciekawe z paroma wyjątkami, stany, które nie boją się wyjść naprzeciw zmianom w produkcji energii głosowały zarówno w 2020 roku, jak i 5 lat wcześniej na przeciwników Dolanda Trumpa. Natomiast najwięcej zwolenników Trump miał w stanach, które nie decydują się na wspieranie OZE i transformację energetyczną. Możliwe, że nie jest to główny czynnik podziału między głosy na różnych kandydatów w wyborach USA, ale na pewno może to być jakiś wskaźnik, według którego przechodzi pewna linia podziału. Być może nie tylko w Ameryce. Czy da się Joe Bidenowi tę linię podziału zasypać? Jeśli udałoby się to w USA, to możliwe, że i w skali świata w końcu przestaniemy mieć wątpliwości, że stabilny klimat da się obronić.