Polityka klimatyczna


Porozmawiajmy o pieniądzach

2015-10-28
galeria
Czyli o tym, jak dwa stopnie Celsjusza odmienią globalną ekonomię

Na liście najbardziej nurtujących społeczeństwo tematów kwestia ekologii nie plasuje się zbyt wysoko – nie mówiąc już o ochronie środowiska. Jeżeli jednak porzucić ten kontekst i do zagadnienia zmian klimatycznych podejść od innej strony, opinia publiczna może ulec gwałtownej zmianie. Szczególnie gdy mówimy o pieniądzach.

Aż do niedawna przyjęte powszechnie w polityce i środowiskach naukowych zintegrowane modele oceny – modele służące przewidywaniu negatywnych skutków zmian klimatu – przedstawiały konsekwencje gospodarcze jako stosunkowo niewielkie, niemal godne zignorowania. To ujęcie może się jednak zmienić, wraz z środową publikacją w tygodniku Nature.

Złożona analiza dwóch badaczy z uniwersytetu Berkeley, Solomona Hsianga i Marshalla Burke‘a oparta jest na prostej tezie: produktywność pracowników, a przez to i PKB, spada wraz z oddalaniem się średniej temperatury od 13 stopni Celsjusza. Im większe odchylenie od owych 13 stopni, tym silniej spowolniony jest rozwój gospodarczy

Historyczne dane pozyskane ze 150 krajów w ciągu 50 lat przedstawiają o wiele bardziej ponurą wizję przyszłości. W porównaniu ze światem, w którym moglibyśmy ustrzec się zmian klimatycznych, scenariusz busines-as-usual pokazuje, że do 2100 roku globalne PKB spadnie o 23%. Spadek PKB opiera się jednak nie tylko na spadku produktywności, ale też wyłączeniu pewnych obszarów z puli terenów możliwych do zagospodarowania przez człowieka.

Największe szkody poniosą kraje o najwyższej średniej temperaturze: Brazylia odnotuje spadek o 83%, a Indie aż 92%. Wśród przegranych będą też jednak dwa inne imperia gospodarcze: Stany Zjednoczone (36%) oraz Chińska Republika Ludowa (42%). Najbardziej pokrzywdzone będą kraje trzeciego i czwartego świata – ich świeżo rozwijające się gospodarki zostaną niemal zdławione przez zmiany klimatyczne.

Niemal wszystkie kraje Azji Południowo-wschodniej, Afryki (wszystkich jej rejonów) oraz Półwyspu Arabskiego poniosą straty rzędu 80-90%.

Paradoksalnie, to właśnie szkody poniesione przez kraje trzeciego i czwartego świata będą jednym z największych ekonomicznych i społecznych zagrożeń dla krajów pierwszego świata. Według obecnych szacunków część najuboższych terenów stanie się fizycznie niemożliwa do zamieszkania, co może wywołać wielomilionową falę migracji. A kierunek migracji jest oczywisty: kraje zyskujące na zmianie klimatu – czyli, w przybliżeniu, szeroko przyjęty „Zachód”.

Dalsze wnioski wcale nie przynoszą ulgi. Te konsekwencje, wcześniej uważane za najgorszy możliwy scenariusz, okazały się wersją najbardziej prawdopodobną. Autorzy badań twierdzą, że obecnie przewidywane koszty społeczne powinny zostać podwyższone o kilkaset procent.

Są jednak państwa, dla których owa prognoza jest raczej powodem do radości. Mowa tu oczywiście o krajach położonych poniżej optymalnej temperatury. Znaczny przychód odnotuje centralna część Europy: PKB Niemiec wzrośnie o 63%, Wielkiej Brytanii o 42%, a Polski o 88%. W grupie państw zyskujących są też, można powiedzieć, „państwa zwycięskie” - Kanada odnotuje wzrost około 247%, a Rosja aż 419%.

Zyskowni są tu szczególnie Rosjanie – w procesie ogrzewania lokalnych ziem rozmrożona zostanie wieczna zmarzlina na wielkich obszarach Syberii, umożliwiając gwałtowny rozwój rolnictwa, a także umożliwiona zostanie intensywna eksploatacja ropy naftowej na terenach arktycznych.

Ta niepokojąca analiza pozwala na dwojakie – niestety – wnioskowanie. Jeżeli faktycznie zagrożone są dwa gospodarcze imperia – Stany Zjednoczone i Chiny – być może można spodziewać się z ich strony działań prewencyjnych.

Rysuje się tu jednak, szczególnie dla nas, jedno silne zagrożenie – nagła aprobata społeczeństwa w rejonach ekonomicznie zyskujących. Przecież gdyby pominąć skutki globalne (załamanie gospodarki globalnej, wielka fala migracji, itp.) - ponad połowa Europy, a także tak znaczący gracze jak Kanada i Rosja – zyskują.

Czy publikacja w Nature doprowadzi do polaryzacji opinii publicznej, wzrostu zainteresowania, czy nawet poparcia działań pro-środowiskowych – trudno powiedzieć. Ale jedno można wykluczyć – wnioski tego rzędu nie przejdą bez echa.

Piotr Siergiej, ChronmyKlimat.pl, na podst. grist.com