Polityka klimatyczna


Polska na COP 21 – trochę za, trochę przeciw

2015-12-02
galeria
Polska ma wieloletnią tradycję kontestacji polityki klimatycznej UE. Jednak w tym roku wszystko wskazuje na to, że tym razem dojdzie do porozumienia.

Przez całe lata kolejne polskie rządy w mniejszym lub większym stopniu kontestowały europejską politykę klimatyczną, argumentując, że bez porozumienia na skalę globalną, wysiłki Europy np. w kwestii redukcji emisji CO2, nie mają większego sensu. I oto w Paryżu startuje COP 21 – konferencja, na której według powszechnej już opinii, do jakiegoś porozumienia dojdzie. Co prawda, szanse na to, że wprowadzi ono powszechne i wiążące cele redukcyjne emisji są praktycznie żadne, ale mimo wszystko będzie to zbiór zobowiązań do pewnych działań na rzecz klimatu. W przypadku UE – a więc i Polski – to twarde cele na 2030 r.

Wiele wskazuje na to, że rysujące się porozumienie przynajmniej częściowo wytrąci polskiemu rządowi z ręki argument, którym grał od lat. Sytuacja wymaga więc nowej strategii, Jeszcze kilka dni temu typowany swego czasu na ministra energetyki poseł PiS Piotr Naimski mówił, że Polska nie powinna podpisywać żadnego porozumienia na COP. Jego zdaniem Konwencja Klimatyczna ONZ stała się początkiem budowy nowego sektora gospodarki - OZE, a ci, którzy go budują, dążą do wyeliminowania węgla. Naimski ministrem jednak nie został, a wiele wskazuje, że rząd jego radykalnego podejścia nie podzieli.

Do Paryża wybiera się premier Beata Szydło, by wśród innych przywódców zaprezentować polskie stanowisko. Według ministra spraw zagranicznych Witolda Waszczykowskiego stanowisko to będzie głosić, że "nasza gospodarka nie może ucierpieć na jakichkolwiek restrykcjach nakładanych przez świat czy Unię Europejską". Tylko że Polsce nie grożą żadne nowe „restrykcje” ponad to, do czego zobowiązaliśmy się jako członek UE.

Najwięcej jednak o polskiej strategii mówił ostatnio minister środowiska Jan Szyszko. Jak stwierdził, Konwencja Klimatyczna ONZ to dla Polski zobowiązanie, z którego rzetelnie się wywiązuje, a polski rząd jedzie do Paryża, żeby jako strona Konwencji podpisać sprawiedliwe dla wszystkich porozumienie. Ze słów Szyszki wynika jednak, że Polska będzie nadal kontestować politykę klimatyczną UE, argumentując, iż promuje ona jedynie mały wycinek wszystkich objętych Konwencją działań.

Co więcej, Szyszko bardzo racjonalnie tłumaczy, dlaczego Polska powinna być aktywna na COP. Bo obok przywódców na spotkaniu tym pojawia się również największy światowy biznes, omawia się kierunki rozwoju, tworzy się obszary do inwestycji. Trzeba więc być na miejscu, trzymać rękę na pulsie i próbować forsować jakieś swoje rozwiązania.

Wracając do diagnozy Naimskiego, to paradoksalnie jest ona prawdziwa. Konwencja Klimatyczna ONZ jest jakąś próbą budowania rozwoju niskoemisyjnego, a więc również opartego na OZE. W trakcie COP z pewnością usłyszymy o wielkich projektach energii odnawialnej, popartych równie wielkimi pieniędzmi. Bo sektor OZE w skali globalnej przyciąga olbrzymie pieniądze. Pewnie da się znaleźć sposób, by w opozycji do tego trendu model rozwoju Polski opierać na węglu. Tylko po co zaklinać rzeczywistość, która zmienia się w tempie, za którym polscy politycy najwyraźniej nie nadążają. Co będzie, jeśli za jakiś czas grupa krajów rozwiniętych zdecyduje się wprowadzić jakąś formę podatku węglowego? Zdanie Polski nie będzie miało już żadnego znaczenia, a konsekwencje trudno sobie nawet wyobrazić.

Wojciech Krzyczkowski

źródło: www.reo.pl

www.reo.pl