Polityka klimatyczna
Polska – kraj, który może
2020-04-28Zanim wstąpiliśmy na ścieżkę kryzysu związanego z koronawirusem staraliśmy się walczyć z katastrofą klimatyczną. W tej walce, przez ponad 11 lat, kolejne polskie rządy nie były w stanie rozwinąć i przyjąć odpowiednich polityk energetycznych i planów, aby pokazać ścieżkę sprawiedliwej transformacji do gospodarki niskoemisyjnej. Ostatni legalnie uchwalony dokument polityki energetycznej pochodzi z 2009 roku, co jest niezgodne z polskim prawem, które wymaga przyjęcia takiego dokumentu raz na 4 lata. W dodatku Polska nie posiada wyraźnej długoterminowej strategii jak wdrożyć unijną i światową politykę klimatyczną oraz jakie korzyści ekonomiczne, społeczne lub środowiskowe może ona przynieść.
Niewolnicy węgla
Państwowa ‘nieoficjalna’ polityka energetyczna i klimatyczna jest kształtowana przez interes partii będących w rządzie, które wpadają w pułapkę konieczności utrzymania liczby głosów wyborczych od górników i energetyków. Z tego powodu okazuje się, że w polskim budżecie jest wystarczająco dużo środków, aby subsydiować działanie spółek węglowych, a nie sprawiedliwą transformację. W okresie 2016-2018 było to prawie 1 mld Euro dotacji, a w okresie 2013-2018 – 6,7 mld Euro. Te pieniądze utrzymują powojenne i sowieckie dziedzictwo energetyczne na kolejny okres.
Mimo, iż Polska używa funduszy unijnych już przez ponad 20 lat: najpierw jako kraj przedakcesyjny, a potem kraj członkowski, dopiero od 2016 roku zeszła ze ścieżki pozwalającej osiągnąć 15% udziału energii odnawialnej w 2020 roku. Cel ten, jeszcze w 2008 roku został wywalczony jako niższy niż 20% dla całej UE. Chorwacja, najnowszy kraj członkowski, już przekroczyła 20%, Litwa przekroczyła 23%, Estonia przekroczyła 25%, Rumunia 24%. A polski minister do spraw klimatu przywołał II wojnę światową, aby przywrócić krajowy wiarygodność w roszczeniu sobie praw do pieniędzy na powrót do ścieżki kontynuującej uzyskanie 15%.
Dwa scenariusze skutków kryzysu
Gdy polityka klimatyczna została jest nieco z boku ze względu na pandemię, II wojnę światową przywołał premier Morawiecki. Ale zarówno kryzys wywołany przez koronawirusa, jak i katastrofa klimatyczna mają bardzo mało wspólnego z II wojną światową. Odpowiedzi na te kryzysy powinny być także zupełnie inne, niż odbudowa po 1945 roku. Wojna przyniosła wyraźnie widoczne zniszczenia. Miasta, z całą infrastrukturą były doszczętnie zniszczone, a ludzie żyli na ulicach. Rodziny wracały do domów i odnajdywały całe ich dziedzictwo w gruzach. Uchodźcy musieli odnaleźć się w nowych krajach, a granice Państw zostały zmienione. Prawa budujące systemy społeczne i ekonomiczne, nie działały. Nikt nie mówił wtedy o pieniądzach, bo podstawowe potrzeby zostały zbytnio naruszone a środowisko życia zniszczone. Żywność podnoszono z ziemi, wodę z deszczu a cegły z popiołów…
Tak, zmiana klimatu może przynieść stan jak po wojnie, ale dotychczas zrobiła to selektywnie a większość krajów raczej zmaga się z ponurymi wizjami przyszłości, niż teraźniejszością. Koronawirus, nawet z najbardziej poważnymi konsekwencjami ekonomicznymi raczej nie spowoduje zniszczeń przypominających obrazki powojenne. Budynki nie zostaną zburzone, infrastruktura też. Ludzie pozostają w domach, opiekują się dziećmi, próbują pracować na odległość, jeśli mogą. Sklepy próbują sprzedać żywność, gdy większość klientów nie wychodzi z domów. Puste ulice, strach, że kogoś tam spotkamy. Wszyscy mówią o pieniądzach i na co powinny być wydane ze względu na kryzys. Pieniądze na opiekę medyczną, pieniądze dla bankrutujących, pieniądze dla zwolnionych z pracy…
Na pierwszy rzut oka widać, że koronawirus i zmiany klimatu mają więcej wspólnego z transformacją postkomunistyczną czy kryzysem finansowym z 2010 roku, niż II wojną światową. Ale polscy politycy zakleszczyli się w swojej retoryce. Polski rząd jest z określnej partii, ponieważ ta kwestionuje postanowienia i skutki Okrągłego Stołu oraz reform Balcerowicza, a także obraz zielonej wyspy, którą była Polska rządzona w 2010 roku przez Donalda Tuska, jej politycznego przeciwnika.
Państwo roszczeniowe
Prawie każde państwo zostało lub zostanie mocno dotknięte kryzysem koronawirusa. W Europie, każdy prawdopodobnie będzie chciał więcej pieniędzy na pracę ludzi i pozyskanie zasobów. Raczej nie będzie miejsca na przywoływanie II wojny światowej, aby wywalczyć o więcej. Ale będzie mnóstwo miejsca na pokazanie wizji lepszej przyszłości. W tym momencie Europa jest już do przodu, bo Europejski Zielny Ład został już opisany ze szczegółami, uruchomiony i popierany przez większość członków Unii. Polska zaś jest bez długoterminowej wizji podzielanej przez większość społeczeństwa i odpowiadającej na jakikolwiek globalny trend, ale z resentymentami. Tacy jesteśmy - państwo roszczeniowe.
Państwo, które może
Ale Polska nie musi być dłużej biednym żebrakiem bez wizji przyszłości. Mamy sukcesy w realizacji sprawiedliwego, przyjaznego środowisku i efektywnego ekonomicznie rozwoju i inwestowania. Mamy gminy, które z sukcesem budują lokalne systemy energetyczne nawet w oparciu o farmy wiatrowe, tak mocno oprotestowane w 2016 roku. Są miasta ze sprawnymi i czystymi systemami transportu, choć nie dostały wiele pomocy z poziomu krajowego od kilku dobrych lat. Są polscy przedsiębiorcy, którzy postawili na odnawialną energię i zaprosili społeczeństwo do współpracy. Są miejsca, gdzie walka ze smogiem, który przyczynia się do 45000 przedwczesnych zgonów rocznie w Polsce, jest na ukończeniu. A smog jest też dodatkowym czynnikiem zwiększającym skutki choroby COVID-19.
Są całe regiony w Polsce, które rozpoczęły budowanie niskoemisyjnej polski od poziomu lokalnego. Pokazały one, że można bardziej ambitnie wykorzystać fundusze unijne w okresie 2014-2020 na promocję odnawialnych źródeł energii i czystego transportu. Mimo bałaganu prawnego. Są regiony, które wydały 2-3 razy więcej funduszy unijnych niż wcześniej planowały na panele fotowoltaiczne, efektywność budynków publicznych i które z sukcesem dotarły z funduszami do tych, którzy musieli wymienić swoje piece na niskoemisyjne źródła ciepła. Między nimi były też szpitale zmodernizowane i wyposażone w kolektory słoneczne.
To są Ci, którzy powinni pomóc polskiemu rządowi przestać działać jak państwo roszczeniowe i przywoływać skutki II wojny światowej. Polska tarcza antykryzysowa miękko wskazała, że roboty publiczne w zakresie odnawialnych źródeł energii i efektywności energetycznej mogą się rozpocząć, kiedy wzrośnie bezrobocie. To kolejny znak, że możemy zaprzestać sentymentów i zacząć być „krajem, który może” zwalczyć koronawirusa i zmianę klimatu za jednym zamachem.
Tekst powstał w reakcji na wypowiedź Ministra Klimatu dla Euroactiv.com