Polityka klimatyczna
Czy jest szansa na porozumienie klimatyczne w Paryżu?
2015-06-24Na specjalnie zwołanej w tym celu konferencji w Londynie, MAE zaprezentowała swój najnowszy raport poświęcony wyzwaniom klimatycznym stojącym przed sektorem energetycznym.
Organizacja nie ukrywa, że raport ma być jej propozycją wkładu w globalne porozumienie klimatyczne, które ma zostać podpisane podczas grudniowego paryskiego szczytu ONZ poświęconego polityce klimatycznej (COP21).
„Jakiekolwiek porozumienie zawarte na grudniowym szczycie, musi mieć w swoim centrum sektor energetyczny. W innym razie od razu będzie można skazać je na porażkę. Deklaracje już zgłoszone przez część krajów w perspektywie spotkania w Paryżu są ważnym pierwszym krokiem w kierunku osiągnięcia wartościowego porozumienia” - mówił w Londynie główny ekonomista MAE Fatih Birol
Według MAE, analiza tych propozycji wskazuje jednak, że będą one niewystarczające do realizacji nadrzędnego celu, jakim jest ograniczenie globalnego ocieplenia do 2 stopni Celsjusza. Analiza ta pozwala stwierdzić, że wzrost emisyjności sektora energetycznego będzie co prawda zwalniał ale nie osiągnie swojego punktu szczytowego przed 2030 rokiem. Zdaniem agencji oznacza to w praktyce brak szans na realizację wspomnianego celu.
Propozycja porozumienia klimatycznego
Aby dać szansę na znaczący postęp w dekarbonizacji sektora energetycznego, MAE przedstawia czteropunktowy zarys potencjalnego porozumienia.
Na jego czele znajduje się wezwanie i zarazem podstawowe założenie, mówiące o tym, że już w 2020 roku sektor energetyczny może osiągnąć szczytowy punkt pod względem wielkości emisji gazów cieplarnianych. Co więcej, według MAE jest to możliwe bez dodatkowych kosztów w stosunku do już przyjętych postanowień.
Aby tego dokonać MAE zaleca wdrożenie pięciu kluczowych strategii zapisanych w tzw. „scenariuszu pomostowym”. Są to:
- poprawa efektywności energetycznej w sektorach przemysłowym, budowlanym oraz transportowym,
- zredukowanie wykorzystania najmniej efektywnych elektrowni węglowych przy jednoczesnym zakazie budowy nowych obiektów tego typu,
- zwiększenie nakładów inwestycyjnych w energetykę odnawialną z 270 mld dolarów w 2014 roku do 400 mld w roku 2030,
- stopniowe wycofywanie subsydiowania paliw kopalnych dla odbiorców końcowych
- wreszcie ograniczenie emisji metanu przy wydobyciu ropy i gazu.
Plan ten, co do zasady, wydaje się słuszny ale nie ulega wątpliwości, że dla wielu krajów nie będzie on do przyjęcia (a przynajmniej nie w całości).
To jednak dopiero pierwszy z czterech elementów układanki mającej doprowadzić do przekucia szumnych deklaracji w działający plan. Drugim jest wprowadzenie regularnych pięcioletnich cykli, po których postępy w realizacji planu klimatycznego miałyby być oceniane i ewentualnie weryfikowane.
Trzecim filarem porozumienia miałoby być wprowadzenie długookresowego celu w zakresie redukcji emisji gazów cieplarnianych. Według MAE, taki cel pomógłby w podejmowaniu długofalowych decyzji inwestycyjnych i stworzyłby realną zachętę do rozwijania nowych technologii.
Wreszcie, na końcu wyliczanki, MAE proponuje wprowadzenie jednolitego systemu monitorowania i raportowania postępów w realizacji planu przez poszczególne kraje. Nie jest to postulat nowy i co istoty wydaje się niezbędny. Jak zwykle jednak diabeł tkwić będzie w szczegółach – jak wyglądał będzie ów system, kto będzie miał nad nim nadzór i wreszcie, co grozić będzie za ewentualne opóźnienia w stosunku do wyznaczonych celów. Część krajów już teraz nie kryje swojego sceptycyzmu wobec tego postulatu a wątpliwości na pewno będzie przybywać wraz z wyklarowaniem się szczegółowych rozwiązań w tym zakresie.
Kto jest największym krytykiem proponowanych zmian i ile ten krytykant wydał na energetykę odnawialną? )O tym w dalszej części artykułu na portalu WysokieNapiecie.pl