Polityka klimatyczna
Czesi już nie po polskiej stronie. Kończą z węglem
2015-06-26Na początku maja na posiedzeniu Rady Unii Europejskiej Polska, dzięki zmontowanej mniejszości blokującej, chciała zawetować pomysł przyspieszenia wejścia w życie rezerwy MSR – jednego z instrumentów mających podbijać ceny uprawnień do emisji CO2.
Nagle okazało się, że Czesi dalszą obstrukcją MSR zainteresowani już nie są, mniejszość bez nich przestała być blokująca, a do dalszych prac na szczytach Unii przeszła propozycja, by rezerwa ruszyła w roku 2019 – dwa lata wcześniej, niż chciała Polska.
Kilka dni później czeski rząd już oficjalnie położył na stole przyjętą 25-letnią krajową strategię dla energetyki – SEK (Státní energetické koncepce), gdzie zajmuje jasne stanowisko: MSR w pełnym zakresie powinna zacząć obowiązywać najpóźniej w roku 2020. To jednak tylko mało znaczący szczegół w zestawieniu z innymi zapisami, które czeską energetykę węglową skazują niemal na wegetację na obrzeżach systemu produkcji energii elektrycznej.
Scenariusz upadku węgla brunatnego
Głównym źródłem prądu w Czechach jest węgiel brunatny, z którego w roku 2014 powstawało 43% energii elektrycznej, choć od kilku lat wskaźnik ten systematycznie maleje. Węgiel kamienny, z udziałem nieco powyżej 7%, ma znacznie mniejsze znaczenie. Jednak w sumie ciągle ponad połowa prądu i znacząca większość ciepła pochodzi z węgla. Atom daje 35% prądu, OZE – 11, a inne źródła – gazowe i spalarnie śmieci – około 5.
Według SEK w roku 2040 sytuacja ma wyglądać zupełnie inaczej. Połowę prądu mają dostarczać elektrownie jądrowe, ok. 23% – OZE, z węgla brunatnego ma pochodzić 15% energii, a z kamiennego – zaledwie około 2%. Większość źródeł węglowych zbliża się do kresu swojego życia, ale węgiel jest na tyle ważny z punktu widzenia ekonomicznego i bezpieczeństwa, że w horyzoncie SEK nie jest w pełni zastępowalny – czytamy w strategii.
W projekcie postuluje się więc, by węgla używać wyłącznie w kogeneracji o najwyższej sprawności, a najbardziej nieefektywne źródła były obciążane progresywnymi opłatami i to już od tego roku. Wspomina się też o możliwości zastosowania znanego choćby z Polski współspalania biomasy.
Z drugiej strony, ponieważ Czesi powszechnie używają węgla brunatnego w elektrociepłowniach, postuluje się, by polityka surowcowa państwa zabezpieczyła jego odpowiednie zasoby dla lokalnych źródeł ciepła.
Co do OZE, czeski rząd nie przewiduje większych problemów z osiągnięciem wyznaczonego na rok 2020 celu 13% udziału w finalnym zużyciu energii, a około roku 2040 kraj ma się już zbliżać do maksymalnego potencjału źródeł odnawialnych, szacowanego na nieco ponad 21%. Strategia przewiduje też, że środki uzyskane z opłat za emisje itp. w pierwszej kolejności mają być wykorzystywane na poprawę efektywności energetycznej i na subsydia dla OZE. Czeski rząd nie przewiduje też większych problemów z ograniczeniem emisji CO2 zgodnie ze wskaźnikami polityki klimatycznej UE.
Mniejszy eksport prądu
Aby uzupełnić spadek produkcji z węgla, Czesi planują też znaczące ograniczenie eksportu prądu. Kraj ten jest potężnym eksporterem, np. w roku 2012 wysłał za granicę jedną trzecią swojej rocznej produkcji. Zgodnie ze strategią, eksport docelowo ma nie przekraczać 10% i mają to być tylko nadwyżki, akurat niepotrzebne w kraju.
Czesi zapewne przyjęli, że nie wygrają konkurencji z silnie dotowaną energią z niemieckich OZE, zmiana priorytetów wynikałaby więc z pogodzenia się z rzeczywistością.
Rząd w Pradze przyjął zupełnie inną perspektywę, niż polski, który z tą rzeczywistością pogodzić się nie może, a jego przedstawiciele, na czele z z wicepremierem Piechocińskim, od lat ją zaklinają, powtarzając, że Polska ma ambicje pozostania eksporterem energii netto. Zaklęcia nie pomogły, w roku 2014 import przewyższył eksport.
Dalsza część artykułu dostępna na portalu WysokieNapiecie.pl
Wojciech Krzyczkowski, WysokieNapiecie.pl. Opracowanie i wytłuszczenia: Marta Śmigrowska