Polityka klimatyczna


Climate Strategies: Im wcześniej wejdzie w życie reforma ETS, tym większe szanse na sukces

2015-04-16
galeria
Zwlekanie z wprowadzeniem reformy europejskiego systemu handlu emisjami aż do roku 2021 osłabi inwestycje w odnawialne źródła energii. Według brytyjskiego „Climate Strategies” to może być stracona dekada dla ochrony klimatu w Europie.

Europejski system handlu emisjami (ETS) to główne narzędzie ograniczania emisji CO₂ w energetyce i przemyśle ciężkim Unii Europejskiej. Duzi emitenci gazów cieplarnianych muszą kupować na rynku „prawo do zanieczyszczania”, czyli uprawnienia do emisji.

Jednak osłabiony sporymi nadwyżkami uprawnień ETS traci wiarygodność w oczach przedsiębiorców. Ci wstrzymują się od inwestycji, co opóźnia redukcje gazów cieplarnianych.

Żonglerka datami

By ratować sytuację, Komisja Europejska zaproponowała wprowadzenie mechanizmu rezerwy stabilizacyjnej (ang. market stability reserve – MSR). W czasie kryzysu (a co za tym idzie – spadku zapotrzebowania na energię i uprawnienia do emisji) wycofywać będzie z rynku pewną liczbę uprawnień, by przywrócić je do systemu w czasie gospodarczej prosperity. To pozwoli utrzymać ceny uprawnień do emisji na przyzwoitym poziomie (działanie ETS i mechanizmu rezerwy szerzej omawialiśmy tutaj).

Wszyscy członkowie Unii godzą się na powstanie rezerwy. Kością niezgody jest jednak data wprowadzenia mechanizmu. Komisja chce, by był to rok 2021. Garstka krajów (w tym Wielka Brytania i Niemcy) opowiedziała się za rokiem 2017. Grupa państw, skupiona wokół Polski, obstaje przy roku 2021.

Po koniec lutego Komisja ds. Środowiska Parlamentu Europejskiego zaproponowała, by mechanizm zaczął działać nie później niż w grudniu 2018 r. Niestety, marcowa Rada Europejska przytaknęła postulatom Komisji i opowiedziała się za rokiem 2021.

Ta żonglerka datami swój finał znajdzie w Parlamencie Europejskim, który przeprowadzi zamykające głosowanie – najprawdopodobniej w lipcu br.

Co na to analitycy?

Opracowanie organizacji „Climate Strategies”  przygotowane we współpracy z 12 ośrodkami badawczymi – stwierdza, że mechanizm rezerwy stabilizacyjnej jest właściwym środkiem naprawczym ETS. Autorzy argumentują, że ów mechanizm pozwoli Unii wypełnić cel redukcyjny (spadek emisji gazów cieplarnianych o 40% do roku 2030 względem roku 1990) po stosunkowo niskim koszcie. Alarmują jednak, że zwlekanie z wprowadzeniem MRS aż do roku 2021 może podminować inwestycje w odnawialne źródła energii. Reforma systemu handlu emisjami się powiedzie, o ile mechanizm rezerwy zacznie działać już w roku 2017.

Stracona dekada?

Autor wiodący pracy, dr Karsten Neuhoff z Niemieckiego Instytutu Badań nad Gospodarką (DIW Berlin) twierdzi: – Jeśli odwleczemy wprowadzenie mechanizmu do roku 2021, ryzykujemy, że nadchodząca dekada będzie stracona dla inwestycji w modernizację energochłonnego przemysłu i energetyki. […] Wprowadzenie reformy w roku 2017 sprawi, że Unia Europejska utrzyma się na ścieżce prowadzącej do budowy niskoemisyjnej gospodarki i ograniczenia emisji.

Krajom o gospodarkach opartych na węglu nie zależy na zdrowym ETS-ie. Jak na razie wiatry są dla nich korzystne. Jednak rachityczny system handlu emisjami nie jest wyłącznie wewnętrznym problemem Europy. Psuje nam wizerunek na arenie międzynarodowej i podminowuje naszą pozycję w globalnych negocjacjach porozumienia klimatycznego.

Zgodnie z krótkowzroczną logiką, czemuż mają się starać Chiny, USA czy Brazylia, jeśli nie stara się Europa?

Marta Śmigrowska, Chrońmy Klimat