PARYŻ COP21


Sukces COP21 w Paryżu zależy od Limy

2014-12-01
galeria
Czy 2015 rok będzie punktem zwrotnym w negocjacjach klimatycznych, czy końcem nadziei na wspólne rozwiązanie problemu? Dzisiaj, gdy zaczyna się Konferencja Klimatyczna ONZ w Limie, w Peru - COP20, odliczanie już się rozpoczęło i wszystkie strony rozmów są tego świadome.

W tym roku klimat ponownie wrócił na pierwsze strony gazet i polityczne salony. Opublikowane we wrześniu podsumowanie raportu Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu (IPCC) oceniającego zmiany klimatu na świecie wyraźniej niż kiedykolwiek wskazuje politykom drogę, którą powinni pójść. Jeśli chcemy ograniczyć wzrost temperatury do 2°C tak, by koszt transformacji był możliwy do zaakceptowania musimy między 2010 a 2050 ograniczyć świtowe emisje o 40-70%, a do 2100 emisje muszą spaść do zera. Jeżeli zmian klimatu nie uda się ograniczyć, koszty gospodarcze i społeczne okażą się znacznie wyższe niż koszt zmniejszania emisji.

Sekretarz Generalny ONZ zorganizował 23 września dodatkowy Szczyt Klimatyczny światowych przywódców w Nowym Jorku. Zorganizowany przed szczytem marsz zgromadził na ulicach Nowego Jorku 400 000 ludzi – nie tylko ekologów, ale także związki zawodowe i organizacje religijne. Prezydent Barak Obama podkreślił, że ignorowanie głosu tysięcy ludzi domagających się działania na rzecz klimatu nie jest już możliwe. Konsekwentnie, miesiąc później, wspólnie z prezydentem Chin Xi Jinpingiem ogłosił cel redukcji emisji CO2 dla USA na rok 2025 - 26 do 28% poniżej poziomu z 2005 roku (14-16% poniżej poziomu z 1990 roku). Chiny ze swojej strony zadeklarowały zatrzymanie wzrostu emisji do 2030 roku. Nie są to cele wystarczająco wysokie, ale stanowią wyraźny punkt zwrotny w polityce klimatycznej USA i Chin. Kraje emitujące najwięcej gazów cieplarnianych, które w procesie negocjacji klimatycznych jeszcze parę lat temu "grały" przeciwko sobie, rozpoczęły współpracę.

Kolejnym pozytywnym sygnałem są konkluzje australijskiego Szczytu G20. Mimo oporu gospodarza, premiera Abbotta i twierdzenia, że zmiany klimatu nie są kwestią gospodarczą, USA i UE wywalczyły włączenie tematu do agendy spotkania oraz uwzględnienie go we wnioskach. Członkowie G20 potwierdzili wolę zawarcia porozumienia klimatycznego w Paryżu.

Jednocześnie państwa zaczęły przedstawiać deklaracje wkładu finansowego do Zielonego Funduszu Klimatycznego. USA zadeklarowały 3 miliardy dol., Japonia 1,5 miliarda dol. Do funduszu dołożyło się także 20 innych państw. Łączna kwota pomocy sięga już około 10 mld. Nie jest to wiele w porównaniu z obiecaną juz w 2009 roku pomocą mającą do 2020 roku sięgnąć poziomu 100 mld dol. rocznie.

Warunkiem zawarcia światowego porozumienia na szczycie w Paryżu jest osiągnięcie w Limie szeregu kluczowych rozstrzygnięć. COP20 musi zapewnić stabilne fundamenty dla decyzji, które mają zostać podjęte w Paryżu.

1. Państwa muszą przedstawić swoje plany działania na okres po 2020 roku, tak zwane planowane narodowe kontrybucje (Intended Nationally Determined Contributions, INDC) już w pierwszej połowie 2015 roku. W Limie strony negocjacji muszą zdecydować – jakie obszary działania te kontrybucje mają obejmować i jakie informacje zawierać, czy tylko dotyczące redukcji emisji, czy też w INDC ma znaleźć się także poziom wsparcia finansowego działań w krajach rozwijających się lub cele adaptacyjne.

2. Kolejną kwestią, która powinna zostać ustalona na COP w Limie, są zasady oceny INDC. Konieczne jest podsumowanie wszystkich deklaracji i określenie, czy z ich pomocą uda się zrealizować podstawowy cel tych uzgodnień, czyli ograniczyć światowe emisje wystarczająco, by zatrzymać wzrost średniej globalnej temperatury zanim sięgnie on 2°C. Ta ocena ma być dla stron negocjacji podstawą do zweryfikowania ich celów. Już teraz można stwierdzić, że potrzebne będzie ich podniesienie.

3. Na COP20 w Limie muszą zostać określone ramy nowego porozumienia – jego charakter, forma prawna, zestaw najważniejszych elementów, które będą do niego włączone. Konieczne jest też zbudowanie szerszych ram dla dalszej współpracy międzynarodowej pod auspicjami UNFCCC. Trzeba zdecydować m.in. w jaki sposób zapewniona zostanie elastyczność systemu i możliwość korygowania celów, czy kontrybucje mają zawierać cele na rok 2025, kolejne na 2030, i tak dalej, czy może mają to być dłuższe "okresy rozliczeniowe".

4. Obecne działania redukcyjne i cele przyjęte przez państwa do realizacji na rok 2020 roku, są zbyt słabe. Państwa rozwinięte na poprzednich konferencjach klimatycznych deklarowały zwiększenie ambicji bieżących działań i zmniejszenia różnicy miedzy tym co jest realizowane, a tym co jest potrzebne w obszarze redukcji emisji. Mimo to wciąż brakuje woli do intensyfikacji działania przed 2020 rokiem.

5. Kolejnym kluczowym tematem negocjacji jest zbudowanie stabilnego systemu finansowania działań w krajach rozwijających się. W tym celu utworzono Zielony Fundusz Klimatyczny. Deklaracje przekazania środków są dobrym początkiem, ale zdecydowanie zbyt skromnym. Nie potrzeba szczegółowej oceny, by wiedzieć, że środków jest za mało. Jak dotąd państwa decydują się na jednorazowe kontrybucje, które nie zapewnią stabilności Funduszu. Potrzebne są wpłaty coroczne oraz plan stopniowego ich zwiększania od teraz do roku 2020. Muszą zapaść decyzje co do poziomu corocznych wpłat, który powinien zostać osiągnięty w 2020 roku i utrzymywany w kolejnych latach, w tym także co do wysokości finansowania ze środków publicznych oraz dodatkowych instrumentów finansowych, które zapewniłyby uzupełnienie pieniędzy z kas państwowych.

Konieczne jest znalezienie odpowiedzi na najważniejsze pytania:

  • W jaki sposób uwzględnić zasadę sprawiedliwości klimatycznej, czyli historycznej odpowiedzialności państw rozwiniętych za wyemitowane gazy cieplarniane?
  • Jak ma wyglądać "sprawiedliwy" podział obowiązków pomiędzy poszczególne państwa świata? Oczywiste jest, że większość państw rozwijających się nie jest w stanie ograniczyć emisji w takim samym stopniu, co np. USA czy UE.
  • Czy i w jakim stopniu należy zmienić podział państw na rozwijające się i rozwinięte przyjęty ponad 20 lat temu? Od tamtego czasu emisja gazów cieplarnianych Chin przewyższyła emisję USA.
  • Jak osiągnąć poziom redukcji emisji niezbędny do zatrzymania wzrostu temperatury na poziomie 2°C, kiedy okaże się, że dobrowolne oddolnie określone cele redukcyjne nie są wystarczające?

Te kwestie nieodmiennie podnoszą temperaturę dyskusji podczas negocjacji. Dlatego żadnej z nich lepiej byłoby nie pozostawiać na „ostatnią chwilę”, czyli na COP21 w Paryżu. Strony negocjacji są już co prawda lepiej przygotowane do osiągnięcia kompromisu, jednak zaufania między stronami nadal brakuje.

Odrębną kwestią jest to, czy osiągnięty kompromis będzie wystarczająco korzystny, by skutecznie ochronić naszą cywilizację przed najpoważniejszymi konsekwencjami zmian klimatu. Na razie wygląda na to, że szanse na porozumienia są większe niż kiedykolwiek, ale będzie to porozumienie zbyt słabe, by nas skutecznie ochronić.

Dlatego wszyscy obywatele krajów, którym zależy na bezpiecznej przyszłości, powinni domagać się od polityków zdecydowanego działania i bardziej ambitnych celów – adekwatnych wniosków z raportu IPCC. Teraz, gdy negocjacje weszły na ostatnią prostą przed COP21 w Paryżu, wszystkie państwa świata - w tym także Polska - muszą zademonstrować na Szczycie Klimatycznym w Limie zdolność do kompromisu i chęć wspólnego wyjścia z kryzysu klimatycznego. Muszą znaleźć sposób na pogodzenie bieżących potrzeb poszczególnych krajów i ich obywateli z bezpieczną przyszłością tychże obywateli.

Porozumienie musi być zawarte w 2015 roku, bo wraz z najnowszym raportem IPCC wybrzmiał już ostatni dzwonek alarmowy. Każdy rok zwłoki w ograniczaniu emisji i dostosowywaniu się do zachodzących już zmian będzie nieodłącznie związany z rosnącymi stratami gospodarczymi i społecznymi.

Urszula Stefanowicz, rzecznik ds. politycznych Koalicji Klimatycznej