Nauka o klimacie


Śmierć, podatki i zmiany klimatu

2014-11-25
galeria
Słowo „nieodwracalny” pojawiło się w raporcie IPCC z roku 2007 zaledwie 4 razy. Minęło siedem lat, pojawił się następny raport, a w nim to samo słowo użyte jest aż 31 razy.

„Nieodwracalny” to słowo nieobecne w codziennej polszczyźnie. To pojęcie, które zachwyceni technologicznym postępem i cywilizacyjnymi zmianami uznaliśmy za niewarte naszej uwagi. Ma przecież w sobie coś ostatecznego, coś o czym wolimy nie myśleć. Przyzwyczajeni do sytuacji, w których prawie wszystko jest do naprawienia, wyleczenia albo przynajmniej do odłożenia w czasie – zderzeni z „nieodwracalnym” stajemy się bezradni i tacy trochę oniemiali. Jak to, nieodwracalne? – mówimy. Zwykle w takich przypadkach chodzi o zmiany chorobowe, może kalectwo albo śmierć. Słowo „nieodwracalny” jest tym, którego lekarze i naukowcy unikają, jeśli mają taką możliwość, ponieważ jego użycie oznacza przyznanie się do porażki. To kolejne słowo, które przenieśliśmy na zakurzony strych nieużywanych w XXI wieku pojęć.

Dlaczego więc, przynajmniej w przypadku klimatologów, „nieodwracalne” zyskuje na popularności?

Las porastający zbocza gór jest przykładem środowiska, którego istnienie zależne jest od jednego głównego czynnika – gęstości zadrzewienia. Niekontrolowane wycinanie drzew doprowadzić może bardzo szybko do ekologicznej katastrofy. Im mniej drzew, tym gleba przykrywająca skały staje się mniej spoista i tym bardziej podatna na erozję. Im mniej gleby, tym mniejsza szansa na odrodzenie się lasu. Po pewnym czasie deszcze zmywają ziemię do płynących w dole strumieni, pozostawiając gołe skalista podłoże. Przy odrobinie szczęścia las pojawi się na tym obszarze za kilka tysięcy lat.

W którym momencie proces wycinania lasu posunął się tak daleko, że zmiany stały się nieodwracalne? Które wycięte drzewo przechyliło szalę? Nie jesteśmy w stanie tego odgadnąć – wiedzę tę posiadamy dopiero po fakcie, ale wtedy na odrodzenie się lasu jest już za późno. Przekroczony został tak zwany punkt zwrotny. Przykładem skutków takiego procesu jest dzisiejsza Grecja porośnięta niegdyś gęstymi lasami, po których nie ma już śladu, albo ogołocona z drzew Wyspa Wielkanocna doprowadzona do tego stanu przez rosnącą bez kontroli populację lokalnych mieszkańców.

O punkcie zwrotnym (ang. tipping point), do którego zmierza klimat Ziemi, klimatolodzy mówią od dawna. Spierają się, czy już został przekroczony i o ile stopni ciepła wzrosnąć musi średnia temperatura planety, aby zmiany klimatyczne stały się nieodwracalne. Spory wciąż nie są rozstrzygnięte, jednak specjaliści zgadzają się co do prostego faktu: taki punkt istnieje i że przekroczymy go prędzej czy później. Oczywiście pod warunkiem, że nie ograniczymy emisji gazów cieplarnianych.

Nazwa punktu zwrotnego jest tu nieco myląca. W matematyce punkt jest precyzyjnie określony, może stanowić ostrą granicę dzielącą linię na dwie części. W przypadku klimatu pod tym pojęciem należy rozumieć raczej obszar zwrotny – czas, w którym się teraz znajdujemy. To punkt rozciągnięty jak guma na przestrzeni kilku najbliższych dziesięcioleci. Daje to nieco nadziei na przyszłość, nie strasząc nieuchronnym schyłkiem naszej cywilizacji ogłoszonym z uniwersyteckich katedr.

Warto więc wierzyć, że wciąż mamy czas na odwrócenie tego procesu, mając jednak świadomość, że z każdym dniem nasze szanse maleją.

Piotr Siergiej, chronmyklimat.pl