Nauka o klimacie
„Rzeczpospolita” odkłamuje rzeczywistość – globalne ocieplenie to mit
2015-06-29Ponad rok temu BBC ogłosiła nowe reguły relacjonowania tematów powiązanych z nauką. Problemem stały się relacje powiązane z tematyką m.in. zmian klimatycznych czy obowiązkowych szczepień.
W trosce o uczciwość dziennikarze przedstawiali argumenty każdej ze stron, niezależnie od ich naukowej wiarygodności. Tym samym na równych prawach do dyskusji zasiadali epidemiolodzy oraz domorośli przeciwnicy obowiązkowego sczepienia dzieci, stwarzając fałszywe wrażenie równoważności argumentów obydwu stron. Podobnie rzecz się miała jeśli chodzi o zmiany klimatu.
To bardzo ciekawy problem, z którym muszą borykać się media. Jak relacjonować budzące emocje, skomplikowane naukowo zagadnienia bez posądzenia o stronniczość? Okazuje się, że nawet w sprawie – wydawałoby się – tak oczywistej, jak konieczność szczepień dzieci, można usłyszeć głosy, które przeczą przyjętym przez naukę argumentom. Czy dopuszczenie przeciwników szczepień do telewizyjnej dyskusji pomimo, braku naukowych dowodów popierających ich opinię, jest właściwe dla mediów, które dbają o bezstronność wyrażanych na ich łamach opinii? Czy oddawanie głosu jednostkom idącym pod prąd przyjętym przez naukę zasadom poprawia, czy pogarsza naszą obiektywną wiedzę o świecie?
Jak zatem postępować? Czy dyskutując na temat, co do którego nauka nie ma wątpliwości, wysłuchiwać głosów sceptyków, niezależnie od ich poziomu merytorycznego?
Taki punkt widzenia przyjął dziennik „Rzeczpospolita”, który w dodatku do wydania weekendowego zamieścił sążnisty artykuł autorstwa Agnieszki Kołakowskiej pt. „Niedźwiedź a wojna w Syrii”, omawiający globalne ocieplenie w sposób na pierwszy rzut oka wyglądający na drwinę ze zdrowego rozsądku.
Autorka, jak dowiadujmy się z podpisu, tłumaczka i eseistka bierze się za rzecz fundamentalną. W jednym zdaniu obala istnienie globalnego ocieplenia: „To fakt najważniejszy: poziom dwutlenku węgla co roku wzrasta, a mimo to od prawie 20 lat powierzchnia Ziemi się nie ociepla”.
Szkoda, że autorka nie podaje źródła tej niezwykle ważnej obserwacji, ponieważ organizacje takie jak NASA, NOAA czy tysiące klimatologów na świecie powinni ten głos usłyszeć i skorygować wyniki swoich obserwacji. Przypomnę, że rok 2014 był najgorętszym rokiem w historii pomiarów, a rok obecny prawdopodobnie ten rekord pobije.
Inną ciekawą tezą autorki jest stwierdzenie, że o naukowych podstawach globalnego cieplenia decydują dziś rządy państw, a nie – jak to jest w istocie – wyniki badań tysięcy naukowców z całego świata. Dyskredytowanie ich pracy i porównywanie ich do sowieckiego pseudonaukowca Łysenki nadaje się być może na łamy kontrowersyjnego bloga, ale nie na łamy szacownego dziennika.
Komentowanie tego antyklimatycznego folkloru byłoby tylko zbędnym wysiłkiem, gdyby nie fakt, że tekst ukazał się w poczytnym czasopiśmie, które bardzo dba o merytoryczny poziom swoich artykułów.
Tym większe zdziwienie budzi publikacja pseudonaukowych rozważań niepopartych żadnym merytorycznym komentarzem. Czy w następnym numerze spodziewać się mamy artykułu negującego ewolucję lub krzywiznę Ziemi?
Piotr Siergiej, ChronmyKlimat.pl