Nauka o klimacie
Rozpad lądolodu Antarktydy: „Tego już się nie da powstrzymać” [WIDEO]
2014-05-31Kilka dni temu naukowcy z NASA i Uniwersytetu Kalifornijskiego w Irvine ogłosili, że lodowce z Morza Amundsena przekroczyły już punkt krytyczny, po którym nie zdołają się odbudować. Z kolei naukowcy z uniwersytetu w Seattle szacują, że jeden z większych lodowców spływających do Morza Amundsena zniknie w ciągu najbliższych 200-900 lat.
Lodowce te zajmują obecnie obszar dwa razy większy od powierzchni Polski, a ich grubość sięga nawet trzech kilometrów. Z góry zmiany nie są jeszcze widoczne, ale prowadzone od 40 lat badania za pomocą radarów pozwoliły stwierdzić, że ocieplające się wody Morza Amundsena podmywają je od spodu, topiąc ich lód, wskutek czego lodowce szybciej spływają do wody. Dodatkowo, ponieważ robią się one coraz lżejsze, to stale cofa się ich linia brzegowa, czyli miejsce, w którym ich podstawa jeszcze opiera się na o lądzie, zanim zaczną wypuszczać języki, które dryfują na morzu. A to przyspiesza ich topnienie.
Lodowce Antarktydy są wrażliwe na ocieplenie wód oceanicznych. Większość lodowców Antarktydy Zachodniej i ⅓ Antarktydy Wschodniej nie spoczywa na lądzie, lecz na dnie oceanicznym. Jak wykazały badania z użyciem radarów, krawędzie wielkich lodowców na antarktycznym Morzu Amundsena znajdują się na płytkich wodach, a ich zasadnicza część – w niecce osiągającej głębokość nawet 2 km. Można je więc porównać do postawionej do góry nogami babki. W miarę jak będą się cofać, powierzchnia lodu pozostającego w kontakcie z wodą będzie rosnąć (podobnie, gdybyśmy odkrawali z babki kolejne plastry, to miałyby one coraz większy przekrój). A że to właśnie ogrzewające się wody oceanu podmywają lądolód od dołu i roztapiają go, topnienie lodu w takiej sytuacji przyśpieszy. Wreszcie lodowiec może oderwać się od dna, zdestabilizować i rozsypać.
Autor badania, Eric Rignot, glacjolog z NASA, podczas konferencji stwierdził, że kiedy proces ten już ruszył, to teraz już nawet drastyczne redukcje emisji gazów cieplarnianych nie zapobiegną rozpadowi. „Uważamy, że nawet jeśli oceany nie będą już otrzymywać dodatkowego ciepła, system znalazł się już w stanie reakcji łańcuchowej, której nie da się powstrzymać. (…) Jedyne, co mogłoby utrzymać lodowiec to wielkie wzgórze lub góra, która zablokowałaby cofanie się. Tyle, że nie ma tam czegoś takiego. Dlatego sądzimy, że procesu tego nie da się zatrzymać.”
Kolejne niepokojące sygnały przyniosły przedstawione właśnie przez badaczy z brytyjskiego Centre for Polar Observation and Modelling wyniki pomiarów europejskiego satelity CryoSat-2. Posiada on wysokościomierz radarowy, pozwalający zmierzyć grubość pokrywy lodowej i jej zmiany. Pomiary pokazują, że topnienie lądolodu przyspiesza. W latach 2010-2013 tracił on co roku około 160 mld ton lodu. To dwukrotnie więcej niż w latach 2007-2010. Pomiary CryoSat-2 potwierdzają, że najszybciej topnieje lód w zachodniej części Antarktydy – nad Morzem Amundsena i na Półwyspie Antarktycznym.
Dokładne przewidzenie, kiedy lodowce z Morza Amundsena ostatecznie stopnieją nie jest oczywiście możliwe. Naukowcy szacują, że zajmie to kilkaset lat, ale dodają, że przy obecnym tempie topnienia są to szacunki ostrożne. Obawiają się przy tym, że rozpad tych lodowców zdestabilizuje całą lodową pokrywę Antarktydy Zachodniej i naruszy dotychczasową stabilność czapy lodowej przykrywającej wschodnią część kontynentu.
Co roku topnieje tam odpowiednio 134 mld i 23 mld ton lodu. We wschodniej części Antarktydy w ciągu roku topnieje na razie jedynie 3 mld ton lodu. Najszybciej topnieje Smith Glacier, który co roku traci 9 metrów grubości.
Stopnienie spoczywających na dnie oceanicznym lodowców Antarktydy Zachodniej i Antarktydy Wschodniej podniosłoby poziom oceanów odpowiednio o 5 i 15–20 metrów. Lądolód Antarktydy ma istotny wpływ na światowy poziom morza – i wpływ ten stale i szybko wzrasta.
źródło: Ziemia na Rozdrożu
www.ziemianarozdrozu.pl