Nauka o klimacie
Na Pacyfiku tyka bomba klimatyczna. Z dna mogą uwolnić się miliony ton metanu
2014-12-25Badacze Uniwersytetu Waszyngtońskiego zmierzyli temperatury wód Pacyfiku na wysokości stanu Waszyngton – tym razem skupiając się nie na wodach powierzchniowych, ale na warstwie na głębokości 500 m. Werdykt? Stopniowe ocieplenie. To poważny kłopot, bo w tej warstwie oceanu metan przechodzi z formy stałej w gazową. Ocieplenie Pacyfiku już sprawia, że metan uwalnia się do wód oceanicznych. Zjawisko może się nasilić.
Metan to główny składnik gazu ziemnego. W niskich temperaturach i pod wysoką presją wód oceanicznych łączy się z wodą, tworząc krystaliczną strukturę zwaną hydratami metanu. Na dnie Pacyfiku, u północnozachodnich wybrzeży USA, znajdują się wyjątkowo duże złoża hydratów.
– Obliczyliśmy, że co roku u wybrzeży stanu Waszyngton uwalnia się ilość metanu o objętości odpowiadającej jego emisjom z eksplozji platformy Deepwater Horizon – powiedział Evan Solomon, wykładowca w katedrze oceanografii Uniwersytetu Waszyngtońskiego i współautor pracy opublikowanej w czasopiśmie „Geophysical Research Letters”.
O zagrożeniach związanych z uwolnieniem metanu z podmorskich złóż hydratów mówi się od lat, jednak do tej pory badacze skupiali się na złożach w Arktyce. Praca amerykańskich naukowców wskazuje, że problem dotyczy nie tylko rejonów podbiegunowych. W latach 1970-2013 ze złoży hydratów u wybrzeży Waszyngtonu wyzwoliło się ok. 4 mln ton metanu. Obecnie z dna Pacyfiku uwalnia się go 500 razy więcej niż kiedyś.
– To jedno z pierwszych badań skupiających się na wodach niższych szerokości geograficznych – podkreślił Solomon. – Wykazujemy, że ocieplenie oceanu na średniej głębokości może skutkować uwalnianiem metanu.
Ciepła woda napływa najprawdopodobniej z Morza Ochockiego, rozciągającego się między Rosją a Japonią. Wody powierzchniowe zagęszczają się tam, a potem przesuwają się przez Pacyfik na wschód. Morze Ochockie ociepliło się znacząco na przestrzeni ostatnich 50 lat. Wcześniejsze badania wykazały, że wody potrzebują od 10 do 20 lat, żeby przemieścić się z Morza Ochockiego na wybrzeże Waszyngtonu.
Współautorka pracy, Susan Hautala, uważa, że te same prądy oceaniczne mogą ocieplać wody na średniej głębokości, w pasie wybrzeża od Północnej Kalifornii aż po Alaskę. Tam również zalegają złoża hydratów metanu.
Szacuje się, że w XXI w. ze złoży u wybrzeży Waszyngtonu może wyzwalać się 0,4 mln ton metanu rocznie. To czterokrotność emisji tego gazu z eksplozji platformy Deepwater Horizon z 2010 r.
Wciąż nie jest jasne, co stanie się z tak uwolnionym metanem. Może on np. zostać skonsumowany przez bakterie żyjące w wodzie lub w dennych osadach. To zwiększyłoby kwasowość wód w tym obszarze i zubożyłoby je w tlen. Część metanu mogłaby migrować na powierzchnię, a potem do atmosfery, przyczyniając się tym samym do wzrostu temperatur.
W ostatnich latach rybacy przesyłali oceanografom z Uniwersytetu Waszyngtońskiego zapisy sonarów pokazujące tajemnicze kolumny bąbelków. Waszyngtońscy badacze uważają, że może mieć to związek z ocieplaniem wód oceanicznych. Może też dowodzić, że przynajmniej część uwolnionego metanu dostaje się do atmosfery.
Istnieje teoria, że uwolnienie hydratów metanu było jedną z przyczyn wielkich masowych wymierań w historii Ziemi. Co dziś przyniosłaby destabilizacja hydratów, trudno sobie wyobrazić. Jasne jest jednak, że wkroczylibyśmy w erę gwałtownych, nieodwracalnych i niekontrolowalnych zmian klimatu.
Klimatyczna bomba tyka.
Marta Śmigrowska, na podstawie Science Daily.