Nauka o klimacie


Metan – gaz, którego nie można lekceważyć

2012-02-07
Emisje metanu często pomijane są w problematyce zmian klimatycznych. Niesłusznie, gdyż metan stanowi istotny czynnik cieplarniany. Występuje w atmosferze w znacznie niższym stężeniu niż CO 2 , ale jego potencjał cieplarniany jest prawie 20-krotnie większy. Jeśli atmosfera ziemska nadal będzie się ogrzewać, jego pokłady wydostające się z wiecznej zmarzliny i z dna oceanicznego wywołają skutki trudne do przewidzenia.

Największe pokłady gazu zakumulowane są głęboko pod osadami oceanicznymi, w postaci depozytu hydratu (klatratu) metanu, czyli gazu i wody połączonych w substancję krystaliczną. Szacuje się, że na dnie Oceanu Arktycznego mogą być uwięzione setki milionów ton tego gazu. Jego ogromne ilości znajdują się również w wiecznej zmarzlinie, w postaci węgla pochodzenia organicznego.

Podczas wieloletnich badań na Morzu Arktycznym zaobserwowano uwalnianie się z dna morskiego bąbelków gazu. Trudno jednoznacznie stwierdzić, czy są one skutkiem globalnego ocieplenia, czy też pojawiają się regularnie od zawsze. Metan w naturalnych warunkach uwalnia się przez całe dziesięciolecia. Ale jeśli w wyniku wzrostu temperatur w Arktyce uwięziony w dnie oceanicznym gaz dostanie się do atmosfery, spowoduje poważne zmiany w ziemskim systemie klimatycznym.

Drugi problem stanowią emisje gazu wydostające się z rozmarzającej, wydawałoby się że wiecznej, zmarzliny. Pokrywa ona prawie 1/5 powierzchni półkuli północnej (19 mln km2). Proces ten przebadali naukowcy z amerykańskiego Permafrost Carbon Network, a wyniki analiz przedstawili niedawno na łamach pisma "Nature". Według nich konsekwencje uwalniania metanu są mylnie lekceważone i niedoszacowane w modelowaniu klimatycznym.

Dane naukowców wskazują na rozmarzanie zmarzliny na ogromnych połaciach Ameryki Północnej i Azji. Kiedy ziemia rozmarza, wnikają do niej mikroorganizmy rozkładające materię organiczną, z której uwalnia się metan oraz CO2, co wzmacnia proces ocieplania ziemskiej atmosfery. Permafrost Carbon Network uważa, że w Arktyce znajduje się około 1 700 miliardów ton węgla – trzy razy więcej niż zakładają standardowe modele klimatyczne.

Modele te liczą, jak tłumaczą naukowcy z PCN, jedynie wierzchnią warstwę ziemi o grubości jednego metra. Tymczasem na skutek wietrzenia mrozowego zachodzącego przez tysiące lat warstwa ziemi miesza się i węgiel wnika wiele metrów w jej głąb.

Skutki tej przyśpieszonej emisji mogą być bardzo poważne. Naukowcy szacują, że wzrost temperatury w Arktyce o 2,5 st. C do końca 2040 roku spowoduje emisję metanu i CO2 o wartości od 30 do 63 mln ton węgla. A jeżeli dalej pozwolimy ogrzewać się atmosferze i do końca tego stulecia temperatura wzrośnie o 7,5 st. C, emisje będą wielokrotnie większe – 232 do 380 mld tego surowca. Wyliczenia te dają pewne wyobrażenie o powadze problemu.

Nie do końca jeszcze poznano mechanizmy uwalniania się metanu z powierzchni ziemi. Potrzeba dalszych badań i obserwacji, aby zrozumieć ten proces i jego wpływ na stan ziemskiej atmosfery. Nadal na odpowiedź czeka pytanie, na ile też człowiek przyczynia się do emisji tego gazu. Wiadomo, że dużymi źródłami zanieczyszczeń są rolnictwo i spalanie paliw kopalnych. A wprowadzając do atmosfery gazy cieplarniane, ogrzewamy atmosferę, inicjujemy uwalnianie naturalnego metanu, a temperatura ziemi rośnie.

 

OB, ChronmyKlimat.pl