Nauka o klimacie


Klimatyzacja dobra rzecz?

2016-07-04
galeria
Według najnowszych analiz do roku 2030 na całym świecie zostanie zainstalowanych 700 milionów nowych klimatyzatorów. Co to oznacza dla klimatu?

Klimatyzacja dobra rzecz. My na co dzień raczej korzystamy z niej w autach albo biurach. Ale w niektórych krajach, gdzie upał doskwiera przez większość roku klimatyzatory są dobrem luksusowym. Problem w tym, że według najnowszych analiz do roku 2030 na całym świecie zostanie zainstalowanych 700 milionów nowych klimatyzatorów. Ale dlaczego? I co to oznacza dla klimatu?

Uff, jak gorąco

Sami w ostatnich dniach doświadczaliśmy konkretnych upałów – tak w sam raz na początek lata. Najwyraźniej czerwiec pozazdrościł ostatnim 13 miesiącom z rzędu, które notowały rekordowe przekroczenia średniej temperatury w stosunku do minionych lat. Tego jeszcze w historii ludzkości (przynajmniej tej, w której mierzymy temperatury) nie było.

Rekordowe miesiące pod względem wzrostu średniej temperatury w odniesieniu do średniej wieloletniej / Źródło: naukaoklimacie.pl

Ale nie tylko w Polsce doświadczamy gorąca. Nie tak dawno mieszkańcy niektórych regionów Indii musieli się zmierzyć z tragicznymi w skutkach falami upałów sięgających 51°C (u nas teraz było maksymalnie 34°C w cieniu). Setki osób zmarło nie tylko z powodu wysokich temperatur, ale także w następstwie samobójstw po utracie całych plonów, bowiem susza również dała się we znaki. Przyczyna leżała po stronie zmieniającego się klimatu – mianowicie nastąpiło 11 dniowe opóźnienie w nadejściu corocznej fali monsunów.

Tydzień temu amerykański odpowiednik Instytutu Meteorologii wydał ostrzeżenie o nadchodzących upałach w południowo-zachodniej części Stanów Zjednoczonych. Temperatury miały dochodzić nawet do 49°C. Najwyraźniej musimy się chyba już z tym pogodzić, że tego typu fale upałów będą coraz częstsze.

Klimatyzacja dla każdego

W takich upalnych dniach przydaje nam się klimatyzacja, która pomaga nam przetrwać w polskich tropikach. W samochodach jest ona już praktycznie standardowym wyposażeniem. W części biur, zwłaszcza tych bardziej nowoczesnych, także możemy z niej korzystać, aby w chłodniejszych warunkach pracować. Chyba każdy chciałby móc z takiego komfortu korzystać na co dzień.

No właśnie. Liczba klimatyzatorów wciąż rośnie na całym świecie. W ciągu ostatnich 15 lat w Chinach ilość tych urządzeń w gospodarstwach domowych na terenach zurbanizowanych wzrosła z 5%  do ponad 100% (czyli na dom przypada więcej niż jeden klimatyzator). W Indiach, Indonezji czy Brazylii wzrasta sprzedaż klimatyzatorów o około 10-15% rocznie. W Meksyku w tym stuleciu nawet 81% domów będzie posiadać klimatyzację (przy obecnych 13%).

Klimatyzacja w Kuala Lumpur / Źródło: Tinou Bao from San Francisco, USA [CC BY 2.0 (http://creativecommons.org/licenses/by/2.0)], via Wikimedia Commons

Najnowsze analizy przewidują, że do roku 2030 na całym świecie zostanie zainstalowanych 700 milionów nowych klimatyzatorów. Co więcej ich liczba do roku 2050 ma dalej wzrosnąć aż do 1,6 miliarda! Gdzie zatem szukać przyczyny takiego wzrostu popularności systemów klimatyzacji?

Oczywiście wciąż ocieplający się klimat i pojawiające się w wielu regionach świata fale upałów dają się wszystkim we znaki. Ale to postępujące bogacenie się mieszkańców krajów rozwijających się sprawia, że popyt na klimatyzatory rośnie w takim tempie. Nie ma się jednak co dziwić, że ludzie chcą się ochłodzić skoro ich na to stać, a wysokie temperatury życia nie ułatwiają.

Potrzeba więcej prądu albo większej efektywności energetycznej

Tylko trzeba pamiętać, że klimatyzacja nie działa na wodę albo energię kosmiczną i do jej zasilenia potrzebny jest prąd. Duuuuuużo prądu. Najlepiej byłoby oczywiście wykorzystać odnawialne źródła energii (np. wiatraki), aczkolwiek to i tak nie rozwiązałoby problemu, bo przecież nie wszędzie istnieje odpowiednia infrastruktura, a do tego nowe źródła nie pokryły by zwiększonego zapotrzebowania.

Warto byłoby zatem skupić się na samych klimatyzatorach i pomyśleć o zwiększeniu ich wydajności. Jest na tym polu sporo do zrobienia, ponieważ eksperci szacują, że efektywność energetyczną tych urządzeń można zwiększyć nawet o 30%. Co więcej, już obecnie na niektórych rynkach (np. w Korei) można znaleźć takie urządzenia klimatyzacyjne (mini-splity), które są o 50% bardziej wydajne w porównaniu do standardowo dostępnych modeli.

Jeszcze jeden problem jaki jest z krajami rozwijającymi się to niskie standardy budynków w zakresie efektywności energetycznej. O ile u nas czy w innych  krajach europejskich obowiązują całkiem racjonalne współczynniki przewodzenia ciepła dla przegród (na rok 2017 dla ścian 0,23 W/m2K, dla dachów 0,18 W/m2K), to w mniej zaawansowanych cywilizacyjnych państwach jest z tym dużo gorzej. Kiepskie standardy (albo ich brak) powodują to, że do chłodzenia mieszkań czy biur potrzeba większych klimatyzatorów i więcej energii. A powinno być zupełnie odwrotnie.

Chłodzą nas gazy cieplarniane

Do tego wszystkiego czynnikami chłodniczymi najczęściej są gazy cieplarniane. Wcześniej były to freony (chlorofluorowęglowodory, CFC), które z powodu swojego negatywnego wpływu na warstwę ozonową ziemskiej atmosfery zostały zastąpione w następstwie zapisów Protokołu Montrealskiego przez wodorofluorowęglowodory (w skrócie HFC albo F-gazy – tutaj pełna lista). Gazy te wprawdzie nie zwiększają dziury ozonowej, ale mają zdecydowanie większy współczynnik globalnego ocieplenia od dwutlenku węgla. W przypadku popularnego HFC-R143a to aż 1 430 razy więcej.

Obecnie HFC występują powszechnie w urządzeniach chłodniczych i klimatyzacyjnych (80% światowej ilości HFC), a także przy produkcji pianek, aerozoli oraz środków gaśniczych. Wprawdzie globalnie wielkość emisji HFC jest niewielka (np. 2% całkowitej emisji gazów cieplarnianych w Unii Europejskiej), ale za to wpływ na ocieplenie klimatu jest znaczący. Co więcej, przewiduje się, że w związku z rosnącą liczbą systemów klimatyzacyjnych ich emisja wzrośnie nawet 20-krotnie w ciągu najbliższych dziesięcioleci.

Emisje HFC w wybranych krajach UE / Źródło: opracowanie własne na podstawie UNFCCC

Przykładowo emisje HFC na terenie UE wzrosły o 60% w stosunku do roku 1990. Dobrze, że Unia sama na siebie nakłada ograniczenia w tym względzie. Zgodnie z regulacją od 2017 roku zakazane będzie stosowanie w samochodowych klimatyzacjach czynników chłodniczych, których współczynnik globalnego ocieplenia jest większy niż 150. Ponadto sprzedaż urządzeń wykorzystujących gazy chłodnicze starego typu będzie zakazana, a korzystanie z najpopularniejsze rodzajów F-gazów ma być ograniczone o 20% do roku 2030.

Nadzieja jeszcze w nowych gazach chłodniczych, bo oprócz szeroko rozpowszechnionych HFC zaczynają być stosowane także inne gazy – w chłodnictwie przemysłowym amoniak i ciekły azot, w samochodowych klimatyzacjach najnowszych Mercedesów będzie CO2 (tak, tak – dwutlenek węgla). A może w niedalekiej przyszłości będziemy mogli korzystać z klimatyzatorów opartych na lodzie? Zobaczymy. Ważne, żebyśmy mieli świadomość tego, że klimatyzacja ma wpływ na globalny klimat, a w przyszłości będzie miała jeszcze większy.

Źródła: The Independent, EcoWatch, The Washington Post, EPA, UNFCCC, Komisja Europejska

Tekst pochodzi z bloga GREEN PROJECTS Eko-scytujące!