Nauka o klimacie


Klimatyczne kataklizmy najbardziej dotykają najbiedniejszych

2013-12-03
Global ClimateRisk Index 2014, nowy raport oceniający wrażliwość na katastrofy klimatyczne, dowodzi, że to kraje rozwijające się ponoszą największe koszty ekstremalnych zjawisk pogodowych. W 2012 r. listę najbardziej poszkodowanych państw otwierały Haiti, Filipiny i Pakistan. Zestawienie to nie bierze pod uwagę strat spowodowanych przez tajfun Hayian, który spustoszył centralne Filipiny w listopadzie br.

Ponad tydzień temu zakończył się COP 19. Jak to zwykle bywa, jest grupa osób głęboko przekonanych o jego sukcesie, inni tego optymizmu nie podzielają, wskazując na słabości dokumentów końcowych. A co na to klimat? Ten pokazał na początku listopada przedsmak tego, do czego może prowadzić nadmierne samozadowolenie. Trzy najbardziej dotknięte przez żywioły w ubiegłym roku państwa to kraje, w których PKB per capita nie przekracza 4500$. W Polsce wskaźnik ten wynosi ponad pięciokrotność tej kwoty...

Podczas COP 19 Germanwatch przedstawiło wyniki swojego corocznego raportu Global ClimateRisk Index 2014 (CRI). Twórcy biorą w nim pod uwagę tylko kataklizmy związane z klimatem, pomijając trzęsienia ziemi, wybuchy wulkanów czy tsunami. Trzy najbardziej dotknięte tragediami kraje w 2012 r. to Haiti, Filipiny i Pakistan. O ich wysokich pozycjach zadecydowały ekstremalne zjawiska pogodowe: huragan Sandy w przypadku Haiti, tajfun Bopha na Filipinach i dotkliwe powodzie wywołane monsunami w Pakistanie.

Jeszcze bardziej przygnębiający obraz rysuje się po analizie CRI długookresowego uwzględniającego kataklizmy z lat 1993-2012. Pierwsza piątka to kraje, których na próżno szukać w gronach państw decydentów, mocarstw czy choćby średniaków. Honduras, Myanmar (Birma), Haiti, Nikaragua i Bangladesz to miejsca kojarzące się z biedą, zacofaniem gospodarczym i zapaścią edukacyjną.

Czy możemy być obojętni, gdy docierają do nas tragiczne wieści o kolejnych "katastrofach klimatycznych''? Nie, ponieważ również my mamy w nich swój udział. Nie zwalnia nas od współodpowiedzialności fakt, że jest nam dane żyć w miejscu, gdzie — jak dotychczas — nie tracimy najbliższych w wyniku susz, powodzi i wichur, a straty finansowe liczymy w milionach, a nie miliardach złotych.

Tajfun Hayian, który 8 listopada spustoszył Filipiny, zyskał miano supertajfunu z powodu swojej niebywałej siły i prędkości dochodzącej do 320 km/h. Ten tropikalny cyklon był najsilniejszym w historii i należy spodziewać się, że coraz częściej będziemy słyszeć o podobnych do niego, równie gwałtownych zjawiskach pogodowych. Dlaczego? Wynika to z mechanizmu powstawania cyklonów. Tworzą się one nad powierzchnią oceanów, lecz by do tego doszło, musi być spełnionych kilka warunków. Jednym z nich jest temperatura w warstwie powierzchniowej oceanu (do 50 m) przekraczająca 26,5ºC. Im jest ona wyższa, tym moc cyklonu większa. Hayian miał warunki wręcz doskonałe, by zaistnieć jako supertajfun — temperatura wody przy powierzchni wynosiła 30ºC i aż do głębokości 100 m nie spadała poniżej 28ºC! Skąd ta "anomalia''?

Niestety, to już nie anomalia, lecz jeden z efektów globalnego ocieplenia. Wzrost stężenia CO2 w atmosferze wpływa bezpośrednio na temperaturę wody w oceanach, a ta z kolei ma decydujące znaczenie o sile i zasięgu huraganów. Przypuszcza się, że w perspektywie najbliższych kilkunastu lat możemy mieć do czynienia z cyklonami tropikalnymi, których prędkość będzie dochodziła do 500 km/h, a skumulowana w nich energia pozwoli im docierać w miejsca dotychczas pozostające poza ich zasięgiem. Jeśli spełnią się czarne scenariusze, w których zawartość CO2 zwiększy się do poziomu ponad 800 ppm, naukowcy dopuszczają możliwość powstawania zjawisk pogodowych nazwanych hiperkanami o prędkościach dochodzących do 600-800 km/h. To, czy te scenariusze posłużą jedynie do tworzenia filmów science fiction, czy też staną się rzeczywistością, jest w naszych rękach.

 

Marek Korzyński, ChronmyKlimat.pl