Nauka o klimacie


Gazeta Prawna: Emisjami CO2 straszą nas nieuki

2015-10-13
galeria
W Dzienniku Gazecie Prawnej pojawił się artykuł, którego autor ma szanse na wysoką pozycję w konkursie na Klimatyczną Bzdurę Roku.

Łukasz Bąk, na łamach Gazety Prawnej, w artykule „Dieselgate, czyli jak ekolodzy urządzają nam świat”, skrytykował działania ukierunkowane na poprawę efektywności energetycznej samochodów. Znajdziemy tu serię mitów klimatycznych, świadczących o niezrozumieniu przez autora podstaw cyklu węglowego. Cóż, zdarza się. Jednak tupet autora (z niezmąconym przekonaniem prezentującego antywiedzę), w połączeniu z zaciekłą krytyką osób zgadzających się ze stanowiskiem nauki – aż po posunięcie się do stwierdzenia, że „z lenistwa w szkole opuszczali wszystkie lekcje chemii i biologii” – stanowią tak komiczne zestawienie, że nie mogliśmy przejść obok tego obojętnie.

Przejdźmy jednak do konkretów. Zacznijmy od stwierdzenia autora:

…prawdziwi naukowcy z Centrum Polityki Energetycznej i Środowiskowej w Manhattan Institute mają na ten temat inne zdanie. Wyliczyli, że spalanie paliw kopalnych przez całą ludzkość odpowiada za – uwaga, uwaga – całe 3,3 proc. globalnej emisji CO2. Gdzie jest reszta? No więc oceany produkują 41,4 proc. dwutlenku węgla, a biosfera – 55,3 proc. Mimo to ekolodzy twardo obstają przy swoim: te 3,3 proc. doprowadzi do zagłady.

Nie będziemy kruszyć kopii o to, czy emisje naturalne stanowią 3,3%, czy około 5% wszystkich emisji. Owszem, emisje ze spalania paliw kopalnych są wielokrotnie mniejsze od naturalnych. Jednak naturalne procesy odpowiadające za emisje dwutlenku węgla do atmosfery (odgazowywanie oceanów, wydychanie przez rośliny, emisje z rozkładającej się materii organicznej i in.) są zbilansowane przez procesy naturalne, które ten gaz z atmosfery pochłaniają (fotosynteza, pochłanianie przez oceany i in.). Tymczasem nasze emisje stanowią stałą niezbilansowaną nadwyżkę, rok po roku akumulującą się w atmosferze. W rezultacie, jak pokazują badania, tak dużej ilości dwutlenku węgla jak obecnie nie było w atmosferze od kilku, a może nawet kilkunastu milionów lat.

W obszarze badań Ziemi nie ma na świecie ani jednej instytucji naukowej o znaczeniu międzynarodowym, która miałaby odmienną opinię w tym temacie. Autor powołuje się jednak na „prawdziwych naukowców z Centrum Polityki Energetycznej i Środowiskowej w Manhattan Institute, którzy mają na ten temat inne zdanie”. Czym jest Manhattan Institute? To nie instytucja naukowa, lecz amerykański prawicowy think-tank. Jego „Centrum Polityki Ekonomicznej i Środowiskowej” znane jest z prezentowania bezczelnych manipulacji klimatycznych (w omawianym temacie patrz tutaj), finansowany przez koncerny paliw kopalnych, m.in. przez ExxonMobil i braci Koch. To nie naukowcy, to lobbyści.

Dalej autor stwierdza, że:

Ziemia przetrwała 4,5 mld lat, przechodząc w tym czasie wielokrotnie przez epoki zlodowacenia i ocieplenia klimatu, a banda megalomanów twierdzi, że my będziemy w stanie zabić ją w kilka sekund.

Początek zdania ma sens. Ziemia rzeczywiście „przetrwała 4,5 mld lat, przechodząc w tym czasie wielokrotnie przez epoki zlodowacenia i ocieplenia klimatu”. Jednak dalszy ciąg zdania, mówiący, że „banda megalomanów twierdzi, że my będziemy w stanie zabić ją w kilka sekund” to już typowa „słomiana kukła”. Nie spotkaliśmy nikogo, kto by twierdził, że powodowana przez nas zmiana klimatu „będzie w stanie zabić [Ziemię] w kilka sekund”. Co nie znaczy, że obędzie się bez konsekwencji. Bardzo poważnych konsekwencji.

Łukasz Bąk kontynuuje:

Popularny w Stanach Zjednoczonych magazyn naukowy „Scientific American” przeprowadził ciekawy test: porównał emisję CO2 toyoty i czterech mężczyzn, którzy na zmianę spacerowali, biegli i jechali na rowerach. Okazało się, że... razem wydychali do atmosfery więcej dwutlenku węgla, niż wypadało z rury wydechowej auta.

Samochód Tesli zawsze, a na krótkich dystansach także hybrydowy Prius z naładowanym akumulatorem, korzystają tylko z silnika elektrycznego – z rury wydechowej auta dwutlenek węgla nie wylatuje więc w ogóle. Człowiek wydycha średnio dziennie 1 kg CO2 (przy stałym dużym wysiłku może to być nawet kilkakrotnie więcej). Jest jednak istotna różnica powodująca, że emisje wydychanego przez ludzi CO2 nie mają znaczenia dla akumulacji tego gazu w atmosferze (a precyzyjniej – w szybkim cyklu węglowym). Jaka? Zapraszamy do artykułu Mit: oddychanie powoduje wielkie emisje CO2.

Odnośnie zaś skali krowich emisji (nie tylko metanu) i ich porównania z emisjami z transportu, to jest to bardzo ciekawy temat, któremu również poświęciliśmy artykuł (Mit: Krowy emitują więcej gazów cieplarnianych niż transport).

W artykule odnieśliśmy się do przedstawionych przez autora (dez)informacji na temat mechanizmów klimatycznych. Na szybko zauważymy jeszcze tylko, że:

• Szkodliwość dla zdrowia powietrza z emisjami krowy jest żadna. Co innego szkodliwość spalin wylatujących z rury wydechowej – oprócz dwutlenku węgla są w nich (i o to przede wszystkim chodziło w historii z fałszowaniem parametrów spalin przez Volkswagena) rakotwórcze tlenki azotu, pyły PM2,5 i PM10, metale ciężkie itd.

• Gdyby nie działania tych wariatów od ochrony środowiska, nadal nie mielibyśmy oczyszczalni ścieków i filtrów na kominach, mielibyśmy za to spaliny z ołowiem, kwaśne deszcze, rakotwórcze związki w powietrzu, wodzie i glebie, ścieki zamiast rzek i ogólnie katastrofę ekologiczną.

• W Polsce emisje CO2 związane z jazdą ładowanym z sieci samochodem elektrycznym są faktycznie wyższe niż przy jeździe samochodem z silnikiem spalinowym (tyle że CO2 powstaje nie w silniku samochodu, ale w elektrowni węglowej). Jednak, jak zauważa autor, w miarę odchodzenia od brudnej energetyki węglowej na rzecz bezemisyjnych, odnawialnych źródeł energii bilans dla samochodów elektrycznych będzie się poprawiać.

Można się zastanowić, kto tak naprawdę „z lenistwa w szkole opuszczał wszystkie lekcje chemii i biologii” (nie wspominając o fizyce) i czy właściwe jest oskarżanie o megalomanię osób, które potrafią zastosować podstawy tych nauk do zrozumienia zachodzących wokół nas procesów…

Cóż, papier (i Internet) jest cierpliwy... Rzecz jasna można tam znaleźć też wiedzę. I dlatego wszystkich – i tych mających podstawy i tych nie mających – z pełnym przekonaniem odsyłamy do „Scientific American”, które to czasopismo podaje obiektywnie i w przystępny sposób prawdziwe, zgodne z wiedzą naukową informacje o przyczynach globalnego ocieplenia i poważnych problemach, jakie już ono powoduje, oraz jeszcze poważniejszych, jakie może ono spowodować w przyszłości.

AKTUALIZACJA: Po opublikowaniu naszego artykułu p. Łukasz Bąk ponownie wypowiedział się w artykule Bąk: Ekolodzy, przekonaliście mnie. Przyznajemy, zamurowało nas. W artykule nie ma właściwie niczego, do czego można odnieść się merytorycznie, jest tylko czyste pieklenie się. Zastanawia nas, jak to możliwe, że profesjonalne serwisy, takie jak Gazeta Prawna i Forsal, niszczą swój wizerunek, publikując coś takiego.

Źródło: Marcin Popkiewicz, Nauka o Klimacie, konsultacja merytoryczna: prof. Szymon P. Malinowski. Opracowanie: Marta Śmigrowska