Nauka o klimacie
Ciąć albo nie ciąć, czyli o Puszczy Białowieskiej (i nie tylko) słów kilka
2016-03-16Ostatnią okazją do kolejnej fali zainteresowania jest kilkumilimetrowy chrząszcz kornik drukarz pustoszący puszczański drzewostan. Czy gość jubileuszowego dziesiątego spotkania grupy Galeon prof. Kazimierz Rykowski pomógł rozstrzygnąć iście „hamletowski” dylemat: ciąć czy nie ciąć?
Spotkanie odbyło się 23 lutego 2016 r. i tradycyjnie rozpoczęło się od wstępu przygotowanego przez naszego Szanownego Gościa, którym był prof. dr hab. Kazimierz Rykowski pracujący na co dzień w Instytucie Badawczym Leśnictwa. Ekspert krótko przypomniał o historii sporu, który z jednej strony barykady gromadzi przeciwników ingerencji człowieka w życie Puszczy Białowieskiej (tzw. ochrona bierna), z drugiej zaś zwolenników obecnej gospodarki leśnej, czyli ochrony czynnej. Kornik drukarz na nowo wywołał powracającą dyskusję o tym czym jest Puszcza Białowieska, jakie jest jej znaczenie, jaka powinna być jej przyszłość. Ofiarą obecnej największej od kilku dekad, gradacji chrząszcza padło już ponad pół miliona drzew. Zaatakowane zostały nie tylko najbardziej lubiane przez niego świerki, ale również sosny i modrzewie. Zwolennicy interwencji, których głównym reprezentantem są Lasy Państwowe, optują za wycięciem około 400 tys. drzew, co ma uchronić przed dalszym pochodem kornika. Warto w tym miejscu podkreślić, że propozycja ta dotyczy części gospodarczej Puszczy, nie zaś Białowieskiego Parku Narodowego czy rezerwatów. Budzi to zdecydowany sprzeciw tych, którzy uważają, że puszcza takiej ingerencji człowieka nie potrzebuje i z racji na swoje walory przyrodnicze i społeczne, powinna zostać pozostawiona sama sobie. Uzasadniają to tym, że mechanizmy samoregulacyjne doprowadzą w końcu do odrodzenia drzewostanu, a jedyne czego potrzeba to czas.
Jak wykazał nasz gość, literatura przedmiotu, jak i praktyka wskazują na efektywność obu działań. Przykładem samoistnego odrodzenia lasu (samoistna sukcesja regeneracyjna) jest Las Bawarski, gdzie wiatrołomy będące efektem potężnej wichury stały się źródłem gradacji chrząszcza. Od interwencji jednak się wstrzymano i dzisiaj po trzydziestu latach 99% zaatakowano obszaru znowu pokryte jest lasem świerkowym. Czy zatem podobne mechanizmy zadziałałby również u nas? Zapewne tak, choć – jak podkreślił prof. Rykowski – pojawiają się inne przyczyny dla których populacja świerka maleje i będzie malała. Są nimi zmiany klimatyczne i związany z nimi wzrost średniorocznej temperatury (pomiar na terenie Puszczy Białowieskiej prowadzone są nieprzerwanie od 1935 r.). Sprzyja to zmianom okresu wegetacji, które już teraz przesunął są o około dwa tygodnie. Utrzymanie tego trendu spowoduje, że w ciągu sezonu ciepłego pojawi się kolejna generacja kornika drukarza. Niezależnie więc od intencji ochrony świerka, jako gatunku współtworzącego drzewostan Puszczy Białowieskiej, jego populacja zmniejsza kosztem drzew liściastych, m.in. grabu i lipy. Jest to proces, który potwierdzają obserwacje w innych obszarach leśnych nie tylko Polski. Świerk przy zwiększonej koncentracji CO2 i wzroście średniej temperatury przestaje mieć charakter lasotwórczy i obserwuje się przesuwanie tego gatunku w skali Europy coraz bardziej na północ i wschód kontynentu.
Profesor Rykowski na koniec swojego wstępu nawiązał do kwestii, która – w przeciwieństwie do gradacji kornika drukarza czy tempa zmian klimatycznych – wydaje się być relatywnie prosta do rozwiązania, a do jej wdrożenia potrzeba jedynie woli politycznej. Chodzi o ustanowienie wspólnego zarządu nad całą Puszczą Białowieską. Obecnie 10,5 tys. ha puszczy wchodzi w skład Białowieskiego Parku Narodowego, reszta zaś – 52,6 tys. ha – jest w zarządzie Państwowego Gospodarstwa Leśnego Lasy Państwowe. Dwa zarządy, dwie wizje administrowania, dwa różne cele i to wszystko w ramach jednego kompleksu leśnego. Jeśli dodać do tego kwestie finansowe (źródła przychodu, ich wysokość i związane z tym np. poziomy zarobków pracowników plus potencjalne profity z atrakcyjności terenu dla myśliwych) i kwestie ambicjonalne obu stron, pogłębianie się konfliktu wydaje się być nieuniknione.
Czy problem można jednak sprowadzić do różnicy o której nasz Gość wspomniał na zakończenie prezentacji? Jak zaznaczył prof. Rykowski z pewnością zbyt dużym uproszczeniem byłoby sprowadzić spór do różnicy zdań pomiędzy ekologami a leśnikami, a sedno problemu zdaje się być w ogólnej wrzawie pomijane. Podkreślił, że wbrew obiegowym opiniom priorytetami gospodarki leśnej nie są maksymalizacja zysków i zwiększenie masy drzewnej. Obszary leśne podlegają gospodarowaniu na podstawie planu urządzenia lasu, który może i musi brać pod uwagę również dobro przyrody, a podlega m.in. konsultacjom społecznym. W przypadku decyzji o wycince w Puszczy Białowieskiej decydującą rolę odegrały zapisy w ustawie o lasach państwowych nakładające na lasy obowiązek usuwania drzew, nawet jeśli nie są jeszcze chore ale już zasiedlone.
Sytuacja z kornikiem niczym w soczewce skupiła wszystkie problemy, których praprzyczyną są takie a nie inne zapisy w ustawodawstwie. W jakim kierunku powinny iść zmiany formalno-prawne bez których obecny pat będzie trwał nadal i nie przełamią go żadne manifestacje, liczba podpisanych protestów czy petycji? Możliwości są trzy: zmiany w istniejącej ustawie o ochronie przyrody, stworzenie nowej ustawy specjalnej regulującej system zarządzania terenami Puszczy Białowieskiej lub wariant pośredni o którym mowa w kolejnym akapicie.
Jak podkreślił nasz Gość, wprowadzenie całej puszczy pod jeden zarząd byłoby z korzyścią dla niej samej. Idea taka była rozwijana ponad dekadę temu, kiedy to ówczesny prezydent Lech Kaczyński powołał specjalny zespół, którego zadaniem było „opracowania projektu ustawy regulującej status dziedzictwa przyrodniczego i kulturowego Puszczy Białowieskiej”. Przedstawiona wtedy i przegłosowana propozycja powołania do życia „Parku Narodowego Puszczy Białowieskiej” nie była rozwijana. Może to i lepiej, ponieważ zawierała ona kilka znaczących słabości, co było zresztą przyczyną dla której dwóch członków zespołu (w tym m.in. prof. Rykowski) zgłosiło zdanie odrębne. Rozwiązaniem alternatywnym, była koncepcja oparta na pojęciu „lasu narodowego”, którą jako pierwszy w oparciu o prace A. Szczujeckiego zaproponował Włodzimierz Pietroczuk starosta hajnowski i prezes Stowarzyszenia samorządów euroregionu „Puszcza Białowieska”. Jest ona praktycznym spełnieniem filozofii funkcjonowania społeczeństwa w naturze. (więcej o koncepcji „lasu narodowego można przeczytać TUTAJ).
Ile czasu potrzebowałaby puszcza, żeby się w pełni odrodzić po ataku kornika drukarza przy założeniu braku ingerencji ze strony człowieka? Odpowiedź na to pytanie nie jest oczywista. Pewne jest, że zadziałają mechanizmy samoregulacji, ale trzeba pamiętać o wspomnianych wcześniej konsekwencjach zmian klimatycznych. W tej postaci, z takim drzewostanem świerków, najprawdopodobniej puszcza nie odrodzi się nigdy i jej obecny kształt jest nie do obrony. Świerki giną nie tylko u nas, ale również w tajdze i na Alasce. To proces, którego człowiek nie jest już w stanie odwrócić i nie zmienią tego również nasadzenia świerka. Można jednak przyjąć, że za około 150 lat dojdzie do pełnego odnowienia tyle, że inny będzie skład drzewostanu.
Konkludując tę część dyskusji prof. Rykowski podkreślił, dwie kwestie. Po pierwsze pilną potrzebę zmian w ustawodawstwie, a po drugie koniczność wzięcia pod uwagę potrzeb wszystkich interesariuszy, ze szczególnym naciskiem na ochronę przyrody. Jak zaznaczył spełnienie drugiego postulatu wymaga odejścia od prostego myślenia na zasadzie wspólnego rozwiązania dla wszystkich obszarów objętych czy zagrożonych gradacją kornika. Jako przykład wskazał rodzaje podłoża. W przypadku siedlisk na gruncie wilgotnym, wycinka nie jest wykluczona, w przeciwieństwie do gruntów suchych.
Wątkiem niezwiązanym bezpośrednio z gradacją kornika, ale z pewnością odnoszącym się do spraw bieżących, była rola, jaką lasy odgrywają w sekwestracji CO2. Niemal wszyscy uczestnicy spotkania zgodzili się, że czynnik ten należy brać pod uwagę. Akcent położono jednak na dwa istotne zagadnienia. Po pierwsze, ze względu na pojemność masy drzewnej udział obszarów leśnych w bilansie jest relatywnie niewielki, choć np. poprzez zalesianie nieużytkowych rolnych, można go zwiększyć (uniknęłoby się poza tym tworzenia „nadleśnictw węglowych”, przy czym samo działanie należy przeprowadzić po analizie nieużytków – wykorzystanie np. torfowisk może przynieść skutek odwrotny od zamierzonego). Po drugie, rozwiązanie takie ma sens tylko i wyłącznie wtedy, zacznie się myśleć o gospodarce drzewnej w kategoriach wydłużonego cyklu życia, z zastosowaniem zasad gospodarki obiegu zamkniętego. Trzeba maksymalnie odraczać moment w którym drewno ulegnie z przyczyn naturalnych (gnicie) czy pod wpływem spalenia, rozpadowi. Elementy konstrukcyjne domów, meble, podłogi, artykuły gospodarstwa domowego, itd. które stają się magazynami dwutlenku węgla musza być trwałe. Pozostaje mieć nadzieję, że w tym czasie, gdy będą one „w użytku” prowadzone działania na rzecz ograniczenia emisji w połączniu z technologami, które dzisiaj są nieznane lub jedynie w fazie eksperymentów, okażą się na tyle skuteczne, że uwolnienie np. za 100 lat CO2 skumulowanego dzisiaj, będzie miało o wiele mniejsze znaczenie niż dzisiaj, za dekadę czy dwie.
Czy myśląc o Lasach Państwowych powinniśmy widzieć „państwo w państwie”, oderwanie od ekologii i nauki, instytucję nieprzystającą do realiów? Z pewnością nie. Najobiektywniej oddają stan faktyczny liczby. W ciągu ostatnich dekad przybyło w Polsce drzew liściastych (ich „wartość” gospodarcza jest mniejsza, więc zwiększenie ich populacji przeczy nastawieniu na zysk), zwiększyła się liczba rezerwatów, jest coraz więcej miejsc ochrony gniazdowych ptaków. Z drugiej jednak strony są wskaźniki, które powinny być alarmujące, np. liczba odnowień naturalnych (wskaźnik najniższy w Europie), które często są traktowane jako papierek lakmusowy gospodarki lasami. Choć oddanie pod jeden zarząd niemal 1/3 powierzchni kraju wydaje się być kontrowersyjne to jak wskazano, szczególnie dla przemysłu drzewnego, jest to spore ułatwienie. Zyskuje na tym oparta na certyfikacji transparentność obrotu drewnem, czego nie mają kraje skandynawskie.
Dzisiaj trudno byłoby stwierdzić, że polityka Lasów Państwowych ma charakter ekologiczny, ale instytucja ta, ma szanse stać się liderem zielonej gospodarki. Wymaga to jednak, jak wielokrotnie podkreślali dyskutanci, zmian w podejściu do zasobów leśnych w kierunku traktowania ich jak dobro ogólne i – co wcześniej akcentował Gość – zmian formalno-prawnych. Sytuacja wymaga dyskusji i podjęcia działań na które nie jest jeszcze za późno. Zarówno w kontekście konkretnego przypadku jakim jest wycinka w Puszczy Białowieskiej, jak i szerzej z uwzględnieniem całego zasobu jaki znajduje obecnie pod opieką Lasów Państwowych.
zdjęcie tytułowe:
W spotkaniu udział wzięli: Tobiasz Adamczewski, Ewaryst Hille, Ilona Jędrasik, Zbigniew Karaczun, Andrzej Kassenberg, Marek Korzyński, Daria Kulczycka, Henryk Kwapisz, Julia Michalak, Ireneusz Mirowski, Marcin Popkiewicz, Ryszard Sadowski, Mirosław Sobolewski, Wojciech Szymalski, Janusz Turski, Arkadiusz Węglarz, Michał Wilczyński Majka Wiśniewska i Dorota Zawadzka- Stępniak.
Grupa „Galeon” to nieformalna grupa dyskusyjna składająca się z kilkudziesięciu osób, które spotykają co pewien czas aby porozmawiać na istotne tematy cywilizacyjne. Spotkania i dyskusje mają służyć przede wszystkim uczestnikom tej grupy, dzięki uzyskaniu możliwości spojrzenia na omawiane problemy z perspektywy innych osób, często o odmiennym doświadczeniu i innych przekonaniach.