Mieszkanie minus

2018-02-27
galeria
Program „Mieszkanie plus” ma zostać skutecznie wdrożony dzięki tzw. specustawie. Wzorem dla nowej specustawy są wcześniejsze podobne: drogowa, kolejowa, Euro 2012. Proponuję więc nową nazwę dla programu „Mieszkanie minus”.

Dlaczego „Mieszkanie minus”? Bo specustawa proponuje, jak to już nie jeden raz w Polsce bywało, po prostu przyspieszenie procesu inwestycyjnego dzięki zaniechaniu uporządkowania przestrzeni publicznej wokół nowego osiedla. Tymczasem przyspieszenie procesu inwestycyjnego niczego nie rozwiązuje poza faktem, że mieszkania powstaną. Powstaną jednak na terenach bez uzbrojenia i często bez jakiegokolwiek otoczenia. Co to oznacza? Oznacza to, że mieszkania będą – to plus, ale minusów będzie wokół nich wiele. Prawdopodobnie okaże się, że każde mieszkanie będzie miało:

- minus dojazd komunikacją publiczną;

- minus właściwie zbudowaną drogę publiczną (a już na pewno chodników będzie brakowało, a przecież mają tam spacerować matki z dziećmi!);

- minus miejskie ogrzewanie (możliwe, że będzie ono elektryczne, może gazowe);

- minus solidną kanalizację (możliwe, że znów osiedla wielorodzinne będą trzymały się na systemie typu „szambo”, jak to już bywało, np. na Białołęce w Warszawie);

- minus telewizję kablową i internet (znów będzie „talerz” w każdym oknie?);

- minus blisko do przedszkola i szkoły (o żłobku już nie piszę);

- minus prestiż (w mojej ocenie ten punkt równa się - plus „stygmatyzacja”, a tego się najbardziej boję);

Każda ekipa rządowa, która będzie omijała temat uporządkowania planowania przestrzennego w Polsce pisząc specustawy pogłębiające jego kryzys, nie jest warta poparcia. Bez zatrzymania możliwości budowy na terenach gdzie brak solidnej jakości planu przestrzennego prawie każde nowe mieszkanie przybliża nas do krainy slumsów, a nie do krainy nowoczesności. A że przy okazji niszczymy tym bałaganem przyrodę i klimat – to już nawet nie warte wspomnień.