Inicjatywy lokalne


Urban farming alternatywą dla tradycyjnego rolnictwa

2015-08-11
galeria
Urban farming, czyli uprawa żywności w miastach, zyskuje na świecie coraz większą popularność. Rozwiązuje problem braku zieleni, nie obciąża zbytnio środowiska, pozwala też zacieśniać więzi międzyludzkie.

Organizacja Narodów Zjednoczonych ds. Wyżywienia i Rolnictwa szacuje, że około 800 mln osób na całym świecie hoduje warzywa i owoce lub zwierzęta w miastach. Takich miejskich mikrofarm powstaje na świecie coraz więcej – trend jest widoczny zwłaszcza w USA, choć również w Kanadzie, Chinach, Niemczech czy Holandii.

Jedzenie wyhodowane w miastach ma wiele zalet. Po pierwsze, ponieważ wyrasta tam, gdzie jest spożywane, jego cena może być niższa niż w supermarkecie, który nie zawsze współpracuje z lokalnymi dostawcami (w cenę nie są więc wliczone m.in. koszty transportu). Z tego samego powodu warzywa i owoce wyhodowane w mieście będą też świeższe. Nie należy też zapominać o emisjach, np. związanych z transportem, które w tym przypadku nie powstają.

Poza tym farmy miejskie, mimo stosunkowo niewielkich rozmiarów, są bardzo wydajne (wg FAO nawet 15 razy bardziej niż gospodarstwa wiejskie). Po pierwsze, w miastach nie ma naturalnych szkodników, z którymi tradycyjni hodowcy żywności zazwyczaj muszą walczyć. Po drugie, „miejscy rolnicy” mogą doglądać swoich działek niemal w każdej chwili, szybciej też są w stanie rozwiązywać problemy. Miejską działkę można też eksploatować bardziej intensywnie (np. gęściej sadzić rośliny), jako że jest ona uprawiana, nawożona i nawadniana ręcznie.

Uwaga na metale ciężkie

Do tego typu hodowli wykorzystuje się przydomowe ogródki, przestrzeń między blokami, balkony i tarasy. Rośliny uprawia się nawet na dachach budynków, a nawet na ich ścianach. Zakładając ogród warzywny na terenie zurbanizowanym, warto jednak pamiętać o tym, że środowisko w mieście jest bardziej zanieczyszczone niż na wsi – chodzi zwłaszcza o skażenie metalami ciężkimi związane z ruchem samochodowym. Jak podkreśla Joanna Sarnecka związana z projektem "Usługi ekosystemów dla zrównoważonego rozwoju miast", warzywa i owoce, które urosły w mieście, trzeba bardzo dobrze myć oraz obierać. Jak bowiem wykazują badania, spora część zanieczyszczeń trafiających do naszych organizmów nie pochodzi z samych warzyw, ale śladowych ilości gleby, którą razem z nimi zjadamy.

Ekologiczna hodowla... pod ziemią

Pewnym rozwiązaniem tego problemu może być Growing Underground – pionierski projekt polegający na hodowaniu warzyw w podmiejskich tunelach służących podczas drugiej wojny światowej mieszkańcom Londynu za schrony przeciwlotnicze. W projekcie wykorzystywana jest metoda hydroponiczna, czyli bezglebowa (oparta na pożywkach wodnych) oraz oświetlenie LED. Jak chwalą się pomysłodawcy na stronie projektu, uprawa tego typu pochłania o 70 proc. mniej wody niż tradycyjna, ponadto nie jest przyczyną zanieczyszczeń obszarowych, tak jak tradycyjne rolnictwo.

Urban farming łączy ludzi

A jeśli do tematu miejskich upraw podejść dodatkowo od strony społecznej? Niedawno w Rudzie Śląskiej powstał pierwszy ogród w ramach programu „Nasz ogród społeczny”. W jego tworzeniu wzięło udział kilkudziesięciu mieszkańców osiedla Kaufhaus. Zasiano i zasadzono kilkanaście gatunków roślin jadalnych i ozdobnych, nie nudziły się także dzieci  pod okiem dorosłych chętnie przynosiły wodę i podlewały tworzące się grządki. Inicjatorem programu jest organizacja Green Cross Poland. – (...) chcemy pokazać, że również na silnie zurbanizowanych terenach możemy być blisko natury i siebie, czerpać z tego radość” – powiedziała Dominika Kulczyk, założycielka organizacji.  Dzięki temu programowi jest możliwe, żeby mieszkańcy mogli stworzyć wokół własnych domów przestrzeń, gdzie poczują się dobrze i po pracy czy w dni wolne będą chcieli przebywać, integrując się przy tym z sąsiadami – mówiła obecna na wydarzeniu Aleksandra Kruszewska, naczelnik Wydziału Rozwoju Miasta. Green Cross Poland uruchomiła również pionierski portal z kompleksowymi informacjami, poradami i inspiracjami na temat urban farmingu.

Ewa Szekalska, Teraz-środowisko