Inicjatywy lokalne


Tysiące twarzy…

2014-11-18
galeria
To była kampania o tysiącach twarzy. Wciąż czuję na sobie ich wzrok. Spoglądają na mnie z plakatów na przydrożnych słupach, banerów wywieszonych na płotach, nie w porę wyrzuconych ulotek.

Każdy chciał się pokazać, każdy chciał być widoczny, jakby w jednomandatowych okręgach wyborczych odbywał się wielki casting do reality show pt. Samorząd. Mimo to, gdy w lokalu wyborczym dostałem karty do głosowania i zacząłem studiować nazwiska, w głowie pojawiła mi się nagle wielka pustka. Może na kartach do głosowania powinny także pojawić się twarze, a może po prostu zabrakło idei, które z tymi twarzami by się łączyły.

…setki miraży

Niestety wśród tego tysiąca twarzy praktycznie nie było takich, które łączyłyby się czy lokalnie, czy powiatowo, czy regionalnie z jakąś konkretną obietnicą, ideą, wizją samorządu na następne 4 lata kadencji. Owszem, pojawiały się hasła w stylu: „pokochaj swoje miasto”, „to dobry kandydat”, „czekam na twój głos”, ale żadne z nich nie niosło ze sobą konkretnego pomysłu, który porwałby wyborcę do urny. Może dlatego frekwencja była tak niska. A może wszystko wymyślono już w Unii Europejskiej i musimy tylko poczekać na nowe dyrektywy? A może wszystko, o czym marzyliśmy, zostało już zrealizowane i teraz trudno wymyślić coś więcej?

Chodniki…

Znakiem tego, że niewiele zostało do zrobienia, mogą być chodniki. Od wakacji, kiedy tylko wybrałem się w dalszą lub bliższą podróż po Polsce, zawsze stawałem się odkrywcą nowego chodnika. Chodniki wręcz masowo były remontowane lub budowane tam, gdzie ich dotychczas nie było, jako uzupełnienie dotychczas powstałych równych i prostych dróg zbudowanych za unijne lub krajowe fundusze. Czy jednak ten skromny, chodnikowy przedwyborczy wydatek wielu wójtów, burmistrzów i prezydentów nie był aby związany z faktem, że większość samorządów jest zadłużonych po uszy (choćby na konieczny wkład własny do projektów UE) i na wiele więcej ich nie stać? Co na ten dług powiedzą kolejne kadencje samorządowców? Co na ten dług powiedzą kolejne pokolenia wyborców? Czy na wstęgach nowych dróg nie przyjechał do nas zły dług?

… i wstęgi

Może dlatego, że przedwyborcze inwestycje były nader skromne, przed tymi wyborami brakowało przecinanych wstęg, poświęceń i fanfar – a może po prostu nie byłem na nie, jako wyborca, zapraszany? Chyba jednak nie, bo przecież prawie każde miasto było w ostatnich 4 latach nad wyraz rozkopane – mówiło się wręcz o „Polsce w budowie”, tymczasem wstęg jak na lekarstwo. W Warszawie choćby nie przecinano na siłę wstęg na nowych ulicach odzyskanych po budowie II linii metra. Tak oto nagle – wzorem najlepszych polskich sportowców – samorządowcy stali się nader skromni. Może wstęgi schowano do szafy przed wyborami do sejmu w przyszłym roku? A może tą skromnością leczymy naszą narodową dumę, która od czasu do czasu, choćby w krajowej polityce klimatycznej, przeszkadza nam w ocenie sytuacji i wybraniu rozsądnej drogi w przyszłość. Dla wielu samorządów bowiem krajowa autostrada węglowa wiedzie w zupełnie inną stronę, niż lokalna słoneczna bądź wietrzna uliczka.

Wojciech Szymalski