Inicjatywy lokalne


Płonące odpady w Bytomiu miały być uprzątnięte

2019-10-28
galeria
Pożar, który wybuchł w sobotę w bytomskiej dzielnicy Stroszek, objął składowane na terenie nieczynnego zakładu odpady tekstylne. Decyzja zezwalająca na ich składowanie w tym miejscu została cofnięta ponad miesiąc temu, a firma była zobowiązana do uprzątnięcia odpadów - podał prezydent miasta.

Prezydent Bytomia Mariusz Wołosz oraz jego zastępcy, Waldemar Gawron i Michał Bieda, przyjechali w sobotę na miejsce pożaru.

Pożar na terenie nieczynnej fabryki ceramiki budowlanej objął powierzchnię o wymiarach ok. 30 na 50 metrów. W ogniu stanęły składowane pod zadaszeniem tekstylia i tworzywa sztuczne, ułożone w wysoką na pięć metrów stertę. Według informacji prezydenta miasta, prawdopodobnie znajdowały się tam przede wszystkim szmaty - odpady tekstylne. Nie są one toksyczne.

"Decyzja na składowanie odpadów w tym miejscu została cofnięta ponad miesiąc temu. Firma była zobowiązana do uprzątnięcia odpadów. Sprawą zajmuje się policja" - napisał Mariusz Wołosz w portalu społecznościowym.

ak poinformował oficer prasowy bytomskiej straży pożarnej, młodszy ogniomistrz Wojciech Krawczyk, wieczorem ogień już się nie rozprzestrzeniał.

Do opanowania ognia użyto ośmiu prądów wody. Akcja przebiega w wysokiej temperaturze i warunkach silnego zadymienia - strażacy pracują w aparatach ochrony dróg oddechowych. Unoszący się znad ulicy Łokietka słup gęstego, czarnego dymu widoczny był z kilku kilometrów. Władze miasta informują mieszkańców, by do zakończenia akcji gaśniczej nie otwierali w mieszkaniach okien.

Według informacji straży pożarnej, nie ma zagrożenia dla okolicznych zabudowań i mieszkańców, nie było też potrzeby ewakuacji. Do akcji gaśniczej skierowano 72 strażaków z zawodowej i ochotniczych straży pożarnych - w sumie blisko 30 zastępów. Przyczyny pożaru oraz wielkość strat nie są na razie znane.

 

Źródło: PAP