Inicjatywy lokalne


Jak Islam widzi Europę?

2015-12-05
galeria
Siódme spotkanie grupy "Galeon" odbyło się 3 listopada 2015 r. Jego temat został wywołany sytuacją relacjonowaną w mediach, czyli falą uchodźców z krajów afrykańskich i Bliskiego Wschodu.

Choć temat został sformułowany w formie pytania „Jak Islam widzi Europę?” to zebrani potraktowali je jedynie jako hasło wywoławcze do szerszej dyskusji.

Gościem specjalnym grupy "Galeon" był wieloletni ambasador Rzeczpospolitej Polskiej we Włoszech i Algierii pan Michał Radlicki, a spotkanie prowadził Andrzej Kassenberg. Pan ambasador odwołując się do własnych doświadczeń, znajomości krajów i mieszkańców basenu Morza Śródziemnego, jak również olbrzymiej wiedzy historycznej wprowadził uczestników w zagadnienie, przedstawiając jak na przestrzeni minionych piętnastu wieków układały się wzajemne relacje pomiędzy Islamem a Europą.

Kilkudziesięciominutowa historia rozpoczynała się od upadku cesarstwa zachodniorzymskiego, a kończyła po II wojnie światowej, kiedy to kraje afrykańskie przez kilka dekad po kolei odzyskiwały niepodległość. Ambasador Radlicki wielokrotnie podkreślał, że choć na przestrzeni wieków wylano morze krwi, to jednak można mówić o pewnej koegzystencji obu kultur. Kultur dodajmy, które przez relatywnie długi okres uznawały swoje wspólne korzenie religijne, a sam Islam w swej "pierwotnej formule", wbrew temu, co można by sądzić z szybkiej ekspansji Arabów na kontynencie afrykańskim w ostatnich wiekach pierwszego tysiąclecia, nie był religią agresywną. Zasady umożliwiały i zapewniały na podbitych terenach, pod jasnymi i prostymi warunkami (konieczność płacenia podatku pogłównego dżizja oraz podatku od ziemi charadż) możliwość funkcjonowania ludności niemuzułmańskiej. Sam Islam przechodził zresztą w tym okresie przeobrażenia i wewnętrzne konflikty, które odpowiadają dzisiaj za główne linie podziału, czyli sunnicką większość, szyitów i najmniejszy odłam charydżytów.

Sytuacja uległa znacznemu zaostrzeniu pod koniec X wieku, kiedy dochodzi m.in. do zniszczenia przez wojska arabskie kościoła w Santiago de Compostela mającego skrywać szczątki Św. Jakuba. M.in. w odpowiedzi na ten akt na początku XI Kościół Katolicki w osobach papieży Aleksandra II, a następnie Urbana II wprowadza odpust dla uczestników wypraw krzyżowych.

Następne wieki to okres walk, za których ostateczny kres można uznać zwycięstwo wojsk polsko-austriacko-niemieckich pod Wiedniem w 1683 r. Nie można jednak pominąć faktu, że mimo konfliktów cały czas prowadzona była np. wymiana handlowa oraz naukowa i w mniejszym stopniu kulturowa. Nie da się przecenić wkładu, jaki Arabowie wnieśli bezpośrednio, lub będąc pośrednikami pomiędzy Europą a Chinami, w rozwój nauki i technologii europejskiej.

Kolejne pięć wieków to dla Islamu okres zastoju. XIX w. to rozpadające się państwo osmańskie i kolonializm panujący w Afryce. Ruchy wolnościowe budzące się po II wojnie światowej doprowadziły do powstania państw, z których wiele przez kilka ostatnich dekad było rządzonych przez dyktatorów lub paradyktatorów, co z kolei zapewniało – za wyjątkiem konfliktu arabsko-izraelskiego – względny spokój w rejonie. Po ich upadku sytuacja uległa znaczącemu zaostrzeniu, w wielu krajach do głosu uaktywnili się islamscy ekstremiści, czego jednym z efektów jest ISIS – organizacja mająca charakter nie tylko komórki terrorystycznej, ale również quasi-państwa, które powstało na terenie Iraku.

Niepokoje, sytuacja gospodarcza, niepewność jutra, a być może chęć ekspansji leżą u podstaw fali imigrantów, którzy starają dostać się na teren Unii Europejskiej. Czy stanowią zagrożenie dla Europy? Czy Europa wie, jak rozwiązać ten problem? Czy rzeczywiście już dziś mamy do czynienia z prawdziwym exodusem czy może jest to dopiero zapowiedź zdecydowanie większego zjawiska? Czy Europa może być interesująca dla rzeszy uciekinierów, jak miejsce docelowe? Takie i podobne pytania stawiali uczestnicy podczas spotkania. Choć miało ono jak zwykle charakter dyskusyjny, to z uwagi na znajomość zagadnienia, zwyczajów i historii interesującego nas regionu, centralną jego postacią był Gość Honorowy.

Jedna z tez, która przewijała się w trakcie rozmów odwoływała się do megatrendów. Narastające przeludnienie w regionie (np. w 1960 r. liczba mieszkańców Egiptu wynosiła 28 milionów, pół wieku później już 79 mln., Syrii w tym samym okresie zwiększyła się z 4,7 do 21,5 mln. czy Erytrei z 1,4 do 4,7 mln.), kurczące się bogactwa naturalne, fala upadków reżimów panujących od dekad, globalne ocieplenie klimatu, zaburzone ekosystemy, głód to przyczyny narastających problemów w regionie. Często mają swoje ujście w konfliktach zbrojnych, co jedynie przyspiesza procesy emigracyjne. Ich ostateczna skala – to zdaniem niektórych dyskutantów – jest nieznana, a dzisiejsze setki tysięcy to zapowiedź przyszłych milionów uciekinierów.

Czy do tego dojdzie? W wersji optymistycznej nie, m.in. dlatego, że system demokratyczny funkcjonujący w krajach europejskich, jest – z punktu widzenia muzułmanów – mało odpowiadający ich przyzwyczajeniom i potrzebom. Inne jest rozumienie wolności, prawa, sposób wzajemnego przenikania i wielkość wspólnej sfery sacrum i profanum. Jako argument "za" podano m.in. zdecydowanie bardziej korzystny system redystrybucji dóbr. Przytoczone podczas spotkania przykłady sytuacji, w których osiedlająca się w danym regionie ludność muzułmańska z czasem zyskiwała większość, np. w radach miejskich, co umożliwiało przeforsowanie pewnych decyzji wbrew dotychczasowym zwyczajom, należy raczej uznać za wyjątki. Jako możliwy i wydaje się bezpieczny wariant rozwiązania przytoczony został w dyskusji przykład kanadyjski. Respektowanie wielokulturowości opiera się tam na przestrzeganiu obowiązującego prawa i miejscowych tradycji. W dużej mierze zabezpiecza to autochtonów przed kontrowersyjnymi posunięciami, które mogłyby oznaczać odejście od dziedzictwa kulturowego i być postrzegane jako próba rugowania tradycji.

Niestety, znaczna cześć programów integracyjnych prowadzonych przez Holandię czy kraje skandynawskie zakończyła się niepowodzeniem. Warunkiem efektywnej asymilacji są trzy czynniki: przychylność miejscowych do przyjezdnych, przychylność przyjezdnych do miejscowych i skuteczne mechanizmy asymilacyjne. Wydaje się, że praprzyczyny niepowodzeń wspomnianych działań należy szukać w niespełnieniu drugiego z wymienionych warunków.

Innym zagadnieniem poruszanym podczas dyskusji była kwestia monolityczności zarówno świata Islamu, jak i Europy. Kraje islamskie to przecież nie tylko Afryka i Bliski Wschód, ale choćby Indonezja, która, nota bene, jest najliczniejszym krajem muzułmańskim. Okazuje się, że te podziały wynikające zarówno z położenia geograficznego, jak i różnic natury polityczno-prawnej (mniej w sferze dogmatów czy teologii) są na tyle głębokie, że ciężko mówić w praktyce o monolicie. I jest to jedna z przyczyn dla których „łatwiej” uciekać uchodźcom do Europy niż do bliższych im geograficznie Zjednoczonych Emiratów Arabskich czy Arabii Saudyjskiej. Przy tak wyraźnych podziałach, przypadki zachowań ekstremalnych czy aktów terroru, nie powinny być postrzegane jako reprezentatywne dla świata Islamu.

Podobnie Europa, nawet okrojona do krajów należących do Unii Europejskiej nie jest jednością. Widać to choćby po przebiegu procesu mającego doprowadzić do uzgodnienia zasad przyjmowania uchodźców. W dyskusji wskazano jednak, że właśnie ten kryzys i działania podjęte w celu jego rozwiązania może członków UE do siebie zbliżyć. Na taka próbę Europa jeszcze wystawiona nie była i nie było jej dane stawiać czoła ruchom migracyjnym o takiej skali i zasięgu. Czas pokaże, czy zdamy egzamin, ale na razie brakuje spójnej koncepcji, a sposób w jaki prowadzone są negocjacje karze raczej widzieć grę interesów poszczególnych krajów czy grup krajów niż szukanie wspólnej wizji.

Czy Islam może być atrakcyjny dla przeciętnego Europejczyka? Większość wypowiadających się raczej wątpiła w możliwość zadziałania takiego mechanizmu, m.in. ze względu na "archaiczność" tej religii wynikającą ze stagnacji w jaką popadła w XVII w. Były jednak głosy, że ta słabość może okazać się magnesem dla tych, którzy nie mogą odnaleźć się w skomercjalizowanym świecie zachodnim.

Trudno wskazać tzw. dobre wyjście z obecnej sytuacji. Mamy do czynienia z rzeczywistym problemem, którego nie można zamieść pod dywan, ani który nie ulegnie samorozwiązaniu. Z jednej strony są mniej lub bardziej uzasadnione, a z pewnością często wynikające z braku wiedzy i informacji obawy Europejczyków o zachowanie tożsamości i dziedzictwa kulturowego. Z drugiej zaś kilkusettysięczna rzesza uciekinierów kierująca się – mimo wszystko – nie zawsze klarownymi pobudkami, co jedynie podsyca niepokoje i obawy. Brak jednoznacznych działań będzie sprzyjał zapewne tworzeniu się, zarówno po jednej i po drugiej stronie ekstremizmów, czego już mamy przykłady.

Sytuacja ulega na razie zmianom w sposób nieuporządkowany. Rozwiązanie musi jednak się znaleźć, bo – i tutaj zebrani byli jednomyślni – proces migracji będzie miał swoja kontynuację, a – zdaniem części członków "Galeonu" – w perspektywie dekady, dwóch może dojść do jego zwielokrotnienia. Czy Europa w efekcie końcowym może zapaść się pod własnym ciężarem niczym Cesarstwo Rzymskie w VI w.? Zapewne elementami hamującymi ten proces są zmiany polityczne w Turcji i ewentualne pojawienie się nowych dyktatur, ale nie sposób czynniki tego typu postrzegać jako rozwiązania satysfakcjonujące czy trwałe.

Czy, zakładając jednak, że z różnym nasileniem, proces będzie maił swój ciąg dalszy, koniecznie musi to oznaczać problemy? By nie popadać w pesymizm, niech będzie mi wolno na koniec relacji zacytować (z pamięci) jednego z dyskutantów: – Być może przyjdzie dzień, w którym decydując np. o oddaniu głosu na konkretnego kandydata w wyborach prezydenckich, nie będziemy analizować jego korzeni, a jedynie uczciwość.

Jeszcze raz dziękujemy ambasadorowi Michałowi Radlickiemu za udział w naszym spotkaniu.

 

Grupa "Galeon" to nieformalna grupa dyskusyjna składająca się z kilkudziesięciu osób, które spotykają co pewien czas aby porozmawiać na istotne tematy cywilizacyjne. Spotkania i dyskusje mają służyć przede wszystkim uczestnikom tej grupy, dzięki uzyskaniu możliwości spojrzenia na omawiane problemy z perspektywy innych osób, często o odmiennym doświadczeniu i innych przekonaniach.

W spotkaniu udział wzięli: Tobiasz Adamczewski, Angelika Gronowska, Ewaryst Hille, Ilona Jędrasik, Anna Kalinowska, Krzysztof Kamieniecki, Zbigniew Karaczun, Andrzej Kassenberg, Marek Korzyński, Daria Kulczycka, Ireneusz Mirowski, Marcin Popkiewicz, Mirosław Sobolewski, Tadeusz Skoczkowski, Wojciech Szymalski, Arkadiusz Węglarz i Majka Wiśniewska.