Energetyka


Wydobycie węgla w Polsce bliżej końca niż mówią politycy

2020-03-11
galeria
Wydobycie węgla kamiennego w Polsce spada od 40 lat. W tym czasie wszystkie rządowe prognozy zakładały, że ten spadek uda się powstrzymać i każda z nich okazywała się grubo przestrzelona. Dopiero opublikowany cztery miesiące temu dokument zakłada znaczny spadek wydobycia i on też… najprawdopodobniej okaże się zbyt optymistyczny.

W 2000 roku polskie kopalnie miały wydobywać 195 mln ton węgla kamiennego – zakładała rządowa prognoza z 1984 roku. Szesnaście lat później okazało się, że resortowi planiści pomylili się o… niemal 100 proc. W rzeczywistości wydobycie wyniosło 102 mln ton. Gigantyczna pomyłkę można oczywiście tłumaczyć przełomem politycznym i gospodarczym, choć w rzeczywistości wydobycie w Polsce spadało już od 1979 roku (wówczas osiągnęło rekordowe 201 mln ton), a specjaliści od górnictwa i działacze partyjni założyli po prostu, że spadek nagle się zatrzyma, a polskie nierentowne górnictwo będzie żyć długo i szczęśliwie.

Wszystkie rządowe prognozy wydobycia były mocno przeszacowane

Kolejna prognoza, sporządzona już za rządów „Solidarności”, była jeszcze bardziej optymistyczna. W górnym scenariuszu sporządzonym w 1990 roku przez Ministerstwo Przemysłu założono, że wydobycie wzrośnie z ówczesnych 147 mln ton do 162 mln ton w 2010 roku. W najgorszym scenariuszu krajowe pozyskanie węgla miało się chociaż utrzymać na zbliżonym poziomie. W rzeczywistości rząd znów pomylił się o… niemal 100 proc. Wydobycie spadło do 76 mln ton.

W 2000 roku, planując Politykę energetyczną Polski, Ministerstwo Gospodarki założyło, że w „scenariuszu przetrwania” wydobycie węgla kamiennego przez kolejnych 20 lat spadnie tylko o 18 proc. i w 2020 roku wciąż będziemy produkować w Polsce 84 mln ton węgla.

Cztery lata później, w chwili wstępowania Polski do Unii Europejskiej, Ministerstwo Gospodarki i Pracy wykazało się jeszcze większym oderwaniem od realiów gospodarczych i założyło, że spadek wydobycia będzie mniejszy, niż wcześniej planowano. Według tej prognozy sprzed szesnastu lat w tym roku powinniśmy wydobyć 89 mln ton węgla. Tymczasem już w 2019 roku wydobycie węgla kamiennego w Polsce wyniosło zaledwie 61,5 mln ton, a według szacunków portalu WysokieNapiecie.pl w 2020 roku spadnie poniżej 60 mln ton, czyli do najniższego poziomu od 1947 roku.

Identycznym oderwaniem od rzeczywistości jak poprzednie rządy – od PZPR, przez ekipy „Solidarności”, SLD-PSL, PiS-Samoobrona-LPR aż po PO-PSL – wykazuje się także obecny rząd premiera Mateusza Morawieckiego. W 2018 roku został przyjęty, a pół roku temu zaktualizowany, program dla górnictwa węgla kamiennego, który w materiałach prognostycznych ponownie zakłada, że teraz to już na pewno powstrzymamy w Polsce dalszy spadek wydobycia węgla kamiennego i za 20 lat nadal będziemy produkować „ponad 60 mln ton” tego surowca.

Pierwsza w historii prognoza przewidująca znaczny spadek wydobycia

Pierwszą w polskiej historii rządową prognozą, która przewiduje zauważalny spadek wydobycia węgla kamiennego, jest dopiero najnowszy projekt Polityki energetycznej Polski do 2040 roku. W opublikowanych w listopadzie „Wnioskach z analiz prognostycznych dla sektora paliwowo-energetycznego” założono, że w ciągu najbliższych 20 lat wydobycie węgla spadnie o 35 proc., czyli o ponad 20 mln ton i w 2040 roku wyniesie 40 mln ton.

Jednak i ta prognoza może być zbyt optymistyczna. Prosta ekstrapolacja trendu spadkowego z ostatnich 30 lat sugeruje, że jeżeli nic nadzwyczajnego się nie wydarzy, ostatnią tonę węgla kamiennego wydobędziemy w Polsce w 2040 roku. Przyjęcie jeszcze dłuższego – 40-letniego trendu z lat 1979-2019 – oznaczałoby likwidację tej branży w Polsce o kilka lat wcześniej.

Dalsza część artykułu na portalu Wysokie Napięcie.