Energetyka


Odcinek siódmy z serii "Komentarz do projektów: Polityki energetycznej Polski do roku 2040 i Krajowego planu energii i klimatu na lata 2021-2030"

2019-02-27
galeria
Odcinek siódmy z serii "Komentarz do projektów: Polityki energetycznej Polski do roku 2040 i Krajowego planu energii i klimatu na lata 2021-2030". Dla Państwa komentuje dr Andrzej Kassenberg, współfundator Instytutu na rzecz Ekorozwoju, ekspert ds. klimatu i energii.

Od 2002 roku nie dokonano zasadniczej restrukturyzacji górnictwa, zwłaszcza kamiennego8 , oraz powiązanej z nim energetyki. Poszczególne rządy kupowały czas i odsuwały konieczne reformy na przyszłość. Dokonywano jedynie transferu środków do górnictwa i energetyki węglowej tak, aby uzyskać spokój społeczny znacznej grupy wyborców. Jednocześnie rosły koszty zewnętrzne energetyki opartej na węglu.

W konsekwencji tego mamy nierentowne górnictwo oraz przestarzałą energetykę, nieodpowiadającą na potrzeby dokonującej się transformacji. Efektem błędnej polityki są rosnące ceny energii, które – ze względów na zbliżające się wybory w 2019 roku – postanowiono administracyjnie ograniczyć. To, że ceny węgla (relatywnie), a także uprawnień do emisji, mogą być wysokie, wiadome było od lat. Należało się do tego przygotować, a nie wsadzić głowę w piasek (węgiel), udając, że nie ma problemu, i zaklinać rzeczywistość. Nie ma to nic wspólnego z gospodarką rynkową. Ponadto istnieje poważne zagrożenie wynikające z braku notyfikacji pomocy publicznej ze strony Komisji Europejskiej. Jeżeli Komisja uzna to za niedozwoloną pomoc publiczną, oznaczać to będzie nielegalne działanie i nałożenie kar na Polskę – czyli de facto na jej obywateli. Koszt całej akcji kupowania czasu przed wyborami, z utrzymaniem cen energii elektrycznej na niezmienionym poziomie, ma kosztować podatników 8mld zł. Negatywnie na to rozwiązanie zareagowała giełda warszawska: wartość akcji spółek PGE i Tauron spadła o blisko 5% – odpowiednio do 10,16 zł i 2,26 zł. Silne spadki, sięgające 4%, zanotowały też Enea i Energa – do 10,09 zł i 9,43 zł.

Działanie polegające na demontażu rynkowych mechanizmów może dać jedynie efekt przejściowy, na rok wyborczy, ale po nim nastąpi wzrost cen energii – i może to być drastyczny wzrost. Pokazuje to, że proponowana polityka energetyczna bardziej odpowiada drugiej połowie zeszłego stulecia, polegającej na spalaniu węgla, niż XXI wiekowi, i dlatego koniecznie wymaga pilnej zmiany. Jeżeli ta nie nastąpi, zachwiana zostanie konkurencyjność gospodarki, nastąpi wzrost ubóstwa energetycznego i nie zrealizujemy celów polityki klimatycznej – ze wszystkim tego konsekwencjami.

Wyraźny jest brak porozumienia pomiędzy partiami politycznymi co do kierunku transformacji energetycznej, tak aby uzyskać efekt w znacznie dłuższej perspektywie niż kolejne okresy wyborcze. Porozumienia takie zawarte zostały w Niemczech, Danii i Wielkiej Brytanii. Jednocześnie nie bierze się pod uwagę zainteresowania przemianą organizacji społecznych i progresywnego biznesu.

Niezbędna jest uczciwa rozmowa z grupami społecznymi, które mogą być zagrożone transformacją energetyczną, i zaproponowanie sprawiedliwej transformacji regionów górniczoenergetycznych. Ważną rolę w tym procesie odgrywają liderzy związków zawodowych, którzy są zainteresowani utrzymaniem status quo, a nie transformacją energetyczną.

Tekst całej opinni przygotowanej przez Fundację Instytut na rzecz Ekorozwoju na prośbę Stowarzyszenia EKO-UNIA nzjadziejsz tutaj: Opinia o projekcie polityki energetycznej do roku 2040