Energetyka


Elektrownie węglowe - Komentarz do projektów: Polityki energetycznej Polski i Krajowego planu energii i klimatu

2019-03-04
galeria
Elektrownie węglowe to kolejny komentarz z serii "Komentarz do projektów: Polityki energetycznej Polski do roku 2040 i Krajowego planu energii i klimatu na lata 2021-2030". Dla Państwa komentuje dr Andrzej Kassenberg.

W najbliższych latach należy zamknąć przestarzałe bloki węglowe, które charakteryzują się niską efektywnością i nie spełniają norm UE w zakresie emisji. Aż 70% mocy wytwórczych jest starsza niż 30 lat, a 25% ma ponad 40 lat. Budowanie i uruchamianie dzisiaj elektrowni węglowych oznacza, że powinny one funkcjonować przez co najmniej następnych 40 lat, czyli do roku 2060 albo i dłużej. Biorąc pod uwagę, że energetyka odnawialna staje się coraz bardziej konkurencyjna, budowa elektrowni węglowych wpędza nas w koszty osierocone, które będzie płacić całe społeczeństwo, obecne i przyszłe pokolenia.

W pewnym sensie podobnym rozwiązaniem jest rynek mocy zapewniający opłacalność budowy nowych mocy, któremu państwo zapewnia wysoką ceną energii, niezależnie od sytuacji rynkowej. Zapis w projekcie PEP 2040 mówiący o tym, że „inwestycje w nowe bloki węglowe podejmowane po 2025 r. będą oparte o wytwarzanie w skojarzeniu lub inną technologię spełniającą standard emisyjny na poziomie 450 kg CO2 na MWh wytworzonej energii”, pozornie nawiązuje do wymagań UE co do wsparcia energetyki węglowej. Jednak w zderzeniu z przewidywaną polityką klimatyczną i najlepszymi dostępnymi technikami (tzw. BAT) nowe bloki węglowe nie będą miały uzasadnienia ekonomicznego. Konieczne będą subsydia, czyli znów zapłaci całe społeczeństwo. Dotyczy to budowanych nowych elektrowni węglowych czy też bloków w siłowniach już istniejących, takich jak Turów, Opole, Kozienice (oddany w 2017 roku) i Jaworzno.

Już dzisiaj produkcja energii z wiatru jest tańsza niż energii z węgla (merit order), co powoduje albo ograniczenie pracy bloków węglowych, albo wręcz ich odstawienie. Gotowa do budowy jest Ostrołęka C. To przykład decyzji politycznej, nieopartej o analizy ekonomiczne. Wysuwany argument, że potrzeba jej budowy wynika z porozumienia o współpracy z krajami bałtyckimi, jest nieprawdziwy. Elektrownia ta nie jest niezbędna z punktu widzenia bezpieczeństwa energetycznego, co stwierdziły Polskie Sieci Energetyczne już w 2014 roku. Ma kosztować 6 mld zł i będzie trwale głęboko nieopłacalna – przyniesie co najmniej 2,3 mld zł strat. Obiekt ma emitować 6 mln ton CO2 rocznie aż do roku 2063, mimo że funkcjonować będzie z wysoką sprawnością – powyżej 45%. Według „Gazety Wyborczej” żadna międzynarodowa instytucja nie podjęła się finansowania tego bloku węglowego. Natomiast rząd zapewnił częściowe finansowanie dzięki rynkowi mocy oraz kredytowi, do którego został przymuszony Bank Gospodarstwa Krajowego. Nadal brakuje co najmniej 2 mld zł do zamknięcia struktury finansowej. Tę część miała sfinansować Jastrzębska Spółka Węglowa SA., likwidując fundusz stabilizacyjny. Jednakże związki zawodowe ochroniły swoje miejsca pracy uniemożliwiając tę operację.

Warto odnotować, że w projekcie PEP 2040 słusznie zauważa się, że bloki na węgiel brunatny nie sprostają kolejnym wymogom ograniczenia emisji zanieczyszczeń wynikających z polityki klimatycznej i środowiskowej UE. Ale co z tego wynika dla polityki energetycznej.

Tekst całej opinni przygotowanej przez Fundację Instytut na rzecz Ekorozwoju na prośbę Stowarzyszenia EKO-UNIA nzjadziejsz tutaj: Opinia o projekcie polityki energetycznej do roku 2040