ADAPTACJA
Polsko, bądź mądra przed szkodą
2017-09-01Jak podaje Rządowe Centrum Bezpieczeństwa nawałnice 11 sierpnia br. spowodowały śmierć 5 osób a 32 zostały ranne, zerwane lub uszkodzone dachy zostały na 3688 budynkach, w tym na 2687 budynkach mieszkalnych. Odbudowa infrastruktury energetycznej wg ministra energii ma kosztować nawet 200 mln zł. Wg Lasów Państwowych straty w drewnie wynoszą 8,2 mln m3, co stanowi ponad 20% pozyskanego rocznie drewna. Dorobek całego życia wielu ludzi, rodzin, firm w ciągu niemal jednej chwili legł w gruzach. Tragedia ta nasuwa kilka istotnych refleksji, które warto wziąć pod uwagę i dokonać zmian, które ograniczą w przyszłości skalę i skutki takich ekstremów pogodowych.
ADAPTACJA
Zmiana klimatu wywołana działalnością człowieka jest nie dyskusyjnym faktem. W wyniku wzrostu emisji gazów cieplarnianych, jako efektu działalności gospodarczej, ich stężenie jest największe od 800.000 lat, co powoduje w coraz większym stopniu zatrzymywanie energii docierające ze Słońca do powierzchni Ziemi (jak w szklarni), prowadzące do destabilizacji klimatu globalnego. Ekstrema pogodowe nim wywołane są częstsze i o coraz większej sile. Dotyczy to powodzi, ulewnych deszczy, susz, fal upałów, silnych i gwałtownych wiatrów. Straty są coraz większe. Wg. statystyk Głównego Urzędu Nadzoru Budowlanego liczba katastrof wynikających ze zdarzeń losowych, a więc związanych z ekstremami pogodowymi rośnie. W dziesięcioleciu 1996-2005 średniorocznie było ich ok. 100. Natomiast w okresie 2006-2015 było ich 3,6 razy więcej. W roku 2016 zrejestrowano 313 takich zdarzeń, a należy sadzić, że w tym roku wielkość ta zostanie znacząco przekroczona. Modele opracowane w Instytucie Meteorologii i Gospodarki Wodnej przewidują, że do 2050 roku w Polsce możemy się spodziewać następujących zjawisk:
- większej liczby dni w roku z temperaturą maksymalną wyższą od 25oC, w tym także fal upałów;
- większego chwilowego natężenia opadów, tj. wielkości opadów w ciągu jednej doby, a co za tym idzie częstszych podtopień lokalnych, a także powodzi;
- większej prędkości wiatrów i częstszego występowania tornad (trąb powietrznych) czy huraganów,
- dłuższych i silniejszych susz, w szczególności w centralnej i wschodniej Polsce;
- dalszego podnoszenia się poziomu Morza Bałtyckiego, a tym samym m.in. szybszej erozji brzegów morskich;
- mniejszej liczby dni w roku z ujemną temperaturą powietrza, a co za tym idzie dłuższego okresu wegetacyjnego roślin i więcej bezśnieżnych zim.
Co w związku z tym robić? Aby ograniczyć skutki ekstremów pogodowych niezbędnym staje się wyprzedzające się przygotowanie do tego typu zjawisk - adaptacja do zmian klimatu. Według Organizacji Narodów Zjednoczonych to przystosowanie się do zmian w systemach ekologicznych, społecznych i ekonomicznych w odpowiedzi na rzeczywiste lub oczekiwane zmiany klimatu oraz ich skutki lub wpływ. Dotyczy to przekształceń w procesach, praktykach i strukturach prowadzących do ograniczenia ewentualnych szkód, a także do wykorzystania możliwości związanych ze zmianami klimatu. Rodzi się pytanie czy jesteśmy dobrze przygotowani do tak rozumianej adaptacji. W wyniku zobowiązania, wynikającego z dokumentów UE czyli Zielonej Księgi z 2007 r. i Białej Księgi z 2009 r. dotyczących adaptacji, Rada Ministrów przyjęła w dniu 29 października 2013 roku dokument pt. Strategiczny plan adaptacji dla sektorów i obszarów wrażliwych na zmiany klimatu do roku 2020 z perspektywą do roku 2030 (tzw. SPA 2020). Celem głównym SPA 2020 jest „(…) zapewnienie zrównoważonego rozwoju oraz efektywnego funkcjonowania gospodarki i społeczeństwa w warunkach zmian klimatu”. W nawiązaniu do tego Planu dla dużych i średnich miast opracowywane są miejskie plany adaptacji. Czy to jest to wystarczające? Nie. Lepiej lub gorzej potrafimy podejmować działania po zaistnieniu tragicznego zdarzenia. Mobilizują się ludzie, administracja i różne służby zarządzania kryzysowego. Na ile poważanie są traktowane sygnały ostrzegawcze ze strony Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej? Czy mamy wypracowane procedury powiadamia tych, których takie kataklizmy mogą dotknąć i czy powiadomi ludzie są świadomi jak mają się zachować, aby ograniczyć ewentualne straty? A przy braku takich zachowań ponosić konsekwencje. Czy właściciele obiektów budowlanych, organizatorzy wypoczynku, służby gminne mają pełną świadomość jak się zachować, jak przygotować się na takie, czy inne ekstremum? Wiele nauczyły nas powodzie nawiedzające nasz kraj, ale czy taka sama wrażliwość występuje w sytuacji huraganowych wiatrów? Dlatego przy okazji tak znacznej tragedii niezbędnym jest wyciągnięcie wniosków i przeanalizowanie wszelkich procedur związanych z wyprzedzającym zarządzaniem kryzysowym. Dokonanie oceny funkcjonowania kanałów informacyjnych oraz reakcji osób, instytucji otrzymujących informacje o nadchodzącym kataklizmie.
DEKARBONIZACJA
Główną przyczyną zmian klimatu jest emisja gazów cieplarnianych, a w szczególności dwutlenku węgla pochodzącego z procesów spalania. Średnia temperatura na Ziemi rośnie i dzisiaj jest ona o ponad 10C wyższa niż przed okresem przedprzemysłowym. Zgodnie z ustaleniem Szczytu Klimatycznego w Paryżu w 2015 roku, na który zgodził wszystkie kraje (196), w tym Polskę, będące stronami Konwencji Klimatycznej, wzrost temperatury nie powinien przekroczyć 20C a najlepiej 1,50C. Aby, tak się stało nie powinniśmy odprowadzić więcej do atmosfery niż 800 mld ton CO2, a obecnie roczne emisje tej substancji wynoszą ponad 40 mld ton. Aby zmiany klimatu były łagodne do połowy wieku powinniśmy zaprzestać emisji CO2 czyli dokonać dekarbonizacji gospodarki świata. Oznacza to, że szczyt emisji powinniśmy osiągnąć ok. roku 2020 a następnie w ciągu 30 lat średniorocznie ograniczać ją o 3,3%. Niestety polskie władze, politycy jak część przedsiębiorców i ekspertów gospodarczych nie widzi lub nie chce dostrzec związku z promowaniem energetyki węglowej, a coraz częstymi ekstremami pogodowym i ich skutkami występującymi w naszym kraju. Kuriozalnie sami uczestniczymy znacząco w pogłębianiu się zmian klimatu i bezpośrednio wpływamy na ekstrema pogodowe dziejące się w Polsce. Emisja gazów cieplarnianych na mieszkańca w Polsce jest o ponad 60% większa niż na świecie. Wg. danych prezentowanych przez Ministerstwo Środowiska ww. dokumencie SPA 2020, w pierwszej dekadzie XXI wieku z powodu globalnego ocieplenia Polska poniosła straty wynoszące ok. 54 mld zł, w latach 2011–2020 prognozowane straty, jeśli nie będą podjęte właściwe działania, są szacowane na 86 mld zł. W trzeciej dekadzie tego wieku mogą wynieść nawet 120 mld zł. Aby uzyskać niezbędny efekt czyli pełną dekarbonizację gospodarki na całym świecie wg projektu Mission 2020 niezbędna jest transformacja do 2050 roku:
- energetyki – źródła odnawialne w pełni zastępują paliwa kopalne w produkcji energii elektrycznej,
- infrastruktury - państwa i miasta wdrążają politykę i regulacje prowadzące do całkowitej dekarbonizacji w budynkach i infrastrukturze,
- transportu – zero emisyjny transport jest preferowana w nowym podejściu do mobilności w dużych miastach i korytarzach transportowych,
- użytkowanie terenów – zaprzestanie wielkoskalowej wycinki lasów, ochrona i odtworzenie funkcji ekosystemów wraz wprowadzanie przyjaznych środowisku praktyk w rolnictwie,
- przemysłu - hutnictwa, przemysłu cementowego, chemicznego oraz naftowego i gazowego działają zgodnie z porozumieniem paryskim,
- finansowanie – inwestycje w działania na rzecz klimatu przekraczają bilion USD rocznie i wszystkie instytucje finansowe posiadają publicznie dostępną strategie transformacji.
LEŚNE GOSPODARSTWA WĘGLOWE
Jak szacują Lasy Państwowe straty w drzewostanie w wyniku ostatnich nawałnic objęły 44.000 ha. Jeżeli przyjąć wartości podawane przez Lasy Państwowe, że hektar lasu sosnowego, najpopularniejszego typu lasu w Polsce, jest w stanie wchłonąć około 21,5 ton CO2 na rok to zdolność pochłaniania została, wg pobieżnych szacunków, uszczuplona o blisko 1 mln ton CO2/rok. Nie obejmuje to emisji związanych z gniciem drewna i jego spalaniem. Innymi słowy koncepcja leśnych gospodarstw węglowych w sytuacji coraz bardziej nasilających zjawisk ekstremalnych nie gwarantuje trwałości efektu pochłania i nie może być brana pod uwagę jako rzeczywista, choćby częściowa alternatywa ograniczanie emisji CO2 z energetyki.
ENERGETYKA
Doświadczenia ostatnich kilkunastu lat pokazują, że budowanie bezpieczeństwa energetycznego w oparciu o duże elektrownie węglowej nie jest skuteczne. Oto bowiem w roku 2008 splot wypadków jak mróz, sadź, zły stan techniczny sieci doprowadziły do odcięcia dostaw prądu elektrycznego dla Szczecina, miasta liczącego ponad 400 tys. mieszkańców. Przez kilkanaście godzin mieszkańcy miasta przeżywali koszmar, a wszystko w wyniku zniszczenia jakim uległy cztery linie przesyłowe prądu. Była to największa katastrofa energetyczna w Polsce od II wojny światowej. Rok 2015 sierpień. Niespotykana fala upałów, niski stan wody w rzekach wraz z innymi przyczynami doprowadził do wprowadzania w Polsce, po raz pierwszy od 25 lat, 20 stopnia zasilania. Jak napisano na portalu Instytutu Energetyki Odnawialnej „rząd umożliwił ograniczanie dostaw energii do 8 tys. odbiorców przemysłowych, cena energii na giełdzie skoczyła dziesięciokrotne, a państwowe koncerny w sytuacji deficytu dostaw energii zaledwie w ciągu kilku godzin zarobiły extra 10 mln zł. Następnego dnia, już przy 20-tym stopniu zasilania, cena spadła do „normalnego poziomu”, ale zaskoczeni, nieprzygotowani na ograniczenia odbiorcy energii ponieśli w kilku godzinach straty rzędu 100 mln zł.” A w sprawozdaniu za rok 2015 Polskich Sieci Elektroenergetycznych można przeczytać, że wprowadzenie w dniu 10 sierpnia kiedy wprowadzono 20 stopień zasilania ograniczenie poboru mocy przez odbiorców w szacunkowej wysokości wynosiło na godz. 12:00 – 2 163,8 MW, a na godz. 18:00 – 2 205,0 MW. Huraganowe wiatry i nawałnice coraz częściej nawiedzające nasz kraj powodują wyłączenia dostaw prądu na godziny a nawet na wiele dni. Staje się to coraz częstsze. Dotyczy to także ostatnich nawałnic, które przeszły nad Polską 11 sierpnia br. Jak przedstawiono na Portalu WNP w dniu 17-08-2017 „prezes Enei, Mirosław Kowalik, spółka dystrybucyjna Enea Operator ma do odbudowania praktycznie od zera 365 km linii średniego i niskiego napięcia, do czego potrzebne będzie m.in. 2,5 tys. słupów. Zniszczone zostało też 35 km linii wysokiego napięcia, której odbudowa wymaga znacznie bardziej specjalistycznego sprzętu.” Jak podało Rządowe Centrum Bezpieczeństwa w kulminacyjnym momencie bez dostaw energii elektrycznej pozostawało około 480 tys. odbiorców, a następnego dnia do godziny 11 blisko 180 tys. odbiorców pozostawała bez prądu. Rodzi się więc pytanie czy w sytuacji nasilających ekstremów pogodowych funkcjonujący model bezpieczeństwa energetycznego rzeczywiście zabezpiecza nasze potrzeby w zakresie energii elektrycznej. Jeżeli do tego dodamy istniejące poważne zagrożenie terrorystyczne na świecie (terrorystów interesuje znaczna skala oddziaływania) to wielkie elektrownie i gigantyczne sieci elektroenergetyczne nie są w stanie nam tego zagwarantować. Niezbędnym staje się transformacja energetyczna, której kluczowymi elementami są energetyka odnawialna (OZE), rozproszenie generacji mocy (ważna rola prosumentów) oraz znacząca poprawa efektywności. Oznacza to budowanie bezpieczeństwa energetycznego od dołu wg. zasady subsydiarności. W pierwszej kolejności dążymy do niezależności energetycznej (na ile jest to możliwe) na poziomie indywidualnego gospodarstwa domowego, rolniczego, osiedla mieszkaniowego, przedsiębiorstwa i obiektów użyteczności publicznej. Jeżeli nie jest to w pełni możliwe tworzymy zabezpieczenie na poziomie gminy, jak to nie wystarcza to na poziomie powiatu i tak dalej. Zadajmy sobie pytanie gdyby ww. prawie 0,5 mln odbiorców działało w znacznym stopniu w formule prosumenckiej, dbając sami o bezpieczeństwo energetyczne czy w wyniku nawałnicy z 11 sierpnia bm. byli oni wszyscy pozbawieni dostaw prądu? Odpowiedź brzmi: dotknęłoby to tylko tych, których instalacje energetyczne np. na dachach uległy zniszczeniu. A więc skala tego niekorzystnego zjawiska byłaby znacząco mniejsza, gdyż jak podano, zniszczeniu lub uszkodzeniu uległy dachy na mniej niż 4 tys. budynków. Im później dokonamy transformacji energetycznej, która coraz silniej dzieje się na świecie, tym będzie nas to więcej kosztować, a także narazimy się na coraz większe straty związane z ekstermami pogodowymi i innymi nieprzewidywalnymi zjawiskami. Do zaistnienia takiej transformacji energetycznej istotne znaczenie mają nowe technologie małoskalowe, rozproszone wytwarzanie energii elektrycznej, jej magazynowanie oraz inteligentne dostarczanie i użytkowanie (SMART). Potencjał dla energetyki rozproszonej jest bardzo duży. Skala tych urządzeń może być różna i dopasowana do konkretnego lokalnego rynku. Generalnie rynki te stanowić mogą odpowiednio liczne struktury, takie jak powiaty – 380, miasta – 913, gminy – 2479, gospodarstwa domowe - 14 mln, czy też zakłady przemysłowe (w tym 1,84 mln MŚP) i gospodarstwa rolne (1,4 mln). Wg. Bloomberga przewiduje się, że do 2040 roku 10,2 biliona dolarów zostanie zainwestowane na całym świecie w nowe możliwości wytwarzania energii. Z tego 72% trafi do odnawialnych źródeł energii, czyli 7,4 mld dolarów. Energetyka wiatrowa i słoneczna stanowić będzie 48% zainstalowanej mocy produkcyjnej i 34% produkcji energii elektrycznej na świecie w 2040 roku. Pamiętać należy, że dziś to zaledwie 12% i 5%. Uśrednione koszty energii elektrycznej (ang. levelized cost of electricity, LCOE) instalacji PV spadną do 2040 roku o 66%, lądowej energetyki wiatrowej o 47%, a morskiej o 74%. Oczekuje się, że rynek akumulatorów litowo-jonowych do magazynowania energii wyniesie w 2040 roku 20 miliardów dolarów rocznie, czyli wrośnie dziesięciokrotnie w stosunku do dnia dzisiejszego. Małe baterie zainstalowane obok systemów fotowoltaicznych przez gospodarstwa domowe i firmy stanowić będą 57% zdolności magazynowania. Już w okolicy roku 2030 energetyka wiatrowa i słoneczna zaczynie „wycinać” z merit order elektrownie węglowe, pogarszając ich wyniki ekonomiczne. Bloomberg szacuje, że jedynie 35% z nowo planowanych elektrowni węglowych powstanie w przyszłości, co oznacza, że projekty o łącznej mocy 369 GW mogą zostać anulowane, a globalne zapotrzebowanie na węgiel energetyczny w roku 2040 będzie stanowić 85% zapotrzebowania w roku 2016. Fundacja Clean Energy Canada w raporcie z 2015 roku podaje, że już 45 krajów przyjęło strategie 100% OZE, a identyczne zamiary ma 45 miast (w tym Kopenhaga) i aż 60 największych firm amerykańskiego rankingu Fortune 100. Niestety istniejące od kilkunastu lat silne powiązania pomiędzy sektorem górniczo-energetycznym, politykami, aparatem administracyjnym i zapleczem naukowo-eksperckim praktycznie na dzień dzisiejszy uniemożliwiają dokonanie takiej transformacji w Polsce, wbrew długofalowemu interesowi kraju, gospodarki, społeczeństwa i potrzeby ochrony środowiska w tym zakresie zmian klimatu oraz ograniczenia niskiej emisji czyli tzw. smogu. Przykładem tego jest choćby podpisana ostatnio przez Prezydenta R.P. nowelizacja ustawy o odnawialnych źródłach energii. Została ona zgłoszona w trybie nagłym przez grupę posłów bez uzgodnień międzyresortowych i konsultacji społecznych. Służy ona tak naprawdę czterem kontrolowanym przez państwo wielkim firmom energetycznym, które dzięki niej mogą odstąpić od umów zawartych w przeszłości na zakup zielnych certyfikatów po ówczesnych wysoki cenach. Dzisiaj ceny te spadły o 90%. Jak poinformowała Energa oszczędności wynikające z tej nowej regulacji wyniosą dla tej firmy w ok. 150 mln zł roku 2018. W wyniku tej nowelizacji będą pokrzywdzeni operatorzy instalacji energetyki odnawialnej w tym firmy zagraniczne, a przede wszystkim mały polski biznes, rolnicy i osoby indywidualne, którzy zdecydowali się zainwestować w energetykę odnawialną. Postawieni oni zostaną w bardzo trudnej sytuacji, gdyż podstawą zaciągnięcia kredytów na budowę instalacji OZE były te umowy. Należy liczyć się też z bankructwami i powstaniem złych kredytów w bankach, które zdecydowały się na finansowanie tej formy energetyki jak BOŚ, BGŻ, PKO-bp, Pekao SA czy Alior. Ewentualne odszkodowania wynikające z zaskarżenia tych przepisów jako podjętych wbrew zasadzie prawo nie działa wstecz obciąża nie ww. firmy energetyczne, a skarb państwa czyli nas podatników. Prowadzona od lat niechętna energetyce odnawialnej polityka, która przyspieszyła ostatnio w swojej niechęci, doprowadziła do sytuacji kiedy produkcja tzw. zielonej energii w roku 2016 była niższa niż w roku 2015 o prawie 11%, a w pierwszym półroczu 2017 ilość wyprodukowanej energii stanowiła jedynie ¼ produkcji roku 2016. W konsekwencji istnieje poważna groźba, że do roku 2020 nie będziemy w stanie wypełnić zobowiązania UE czyli 15 % udziału energii ze źródeł odnawialnych w całym wolumenie energii. Oznacza to, że będziemy zobowiązani do kupienia na papierze, a nie wyprodukowania energii zielonej z innych krajów po wysokich cenach, co oczywiście odbędzie się kosztem podatników albo w wyniku nałożenia kar przez Komisję Europejską, uszczuplone zostaną środki przyznane w ramach funduszy strukturalnych.
KONKLUZJA. W świetle zachodzących zmian klimatu, które narażają cały świat, w tym nasz kraj na ogromne straty oraz dziejącej się na naszych oczach rewolucji energetycznej niezbędne jest:
a) głębokie przemyślenie, jak mamy adaptować się do zmian klimatu, aby ograniczyć straty z tym związane (poprzedzające zarządzanie kryzysowe) aby być może dostrzec w tym szanse na nowy biznes;
b) szybka dekarbonizacja gospodarki, tak aby przyczynić się do ograniczenia zmian klimatu co przekłada się zmniejszenie strat związanych z ekstremami pogodowymi;
c) dostrzeżenie unikatowej szansy na transformację energetyczną, która powiązana z budowaniem społeczeństwa wiedzy przyczyni się do unowocześnia naszego kraju w szerokim znaczeniu tego słowa oraz zbudowania trwałego bezpieczeństwa energetycznego.
Ważąc z jednej strony posiadanie zasobów węgla kamiennego i brunatnego jak i rozwiniętą wielkoskalową energetyką, a z drugiej strony możliwości niskoemisyjnej transformacji energetycznej widać wyraźnie, że istniejące możliwości finansowe i zacofanie polskiej elektroenergetyki tworzą szansę na dokonanie skokowej zmiany. Rodzi się pytanie, czy krótkookresowe korzyści polityczne i branżowe są ważniejsze od perspektywicznych korzyści dla całej gospodarki, społeczeństwa i środowiska w tym globalnego (ochrona klimatu). Odpowiedź brzmi nie. Dlatego tak ważnym jest, aby posiadane do dyspozycji środki finansowe, w tym UE, nie wspierały inwestycji w dalszą eksploatację paliw kopalnych. Dalsze inwestowanie w energetykę konwencjonalną stoi w sprzeczności z długofalowym interesem kraju. Dlatego na energetykę należy spojrzeć jak ma wyglądać w II połowie XXI w., na ile ma wspierać innowacyjny rozwój gospodarczy kraju, jak zaangażować społeczeństwo, samorządy i MŚP (w dalszej perspektywie także duży przemysł) w dbanie o własne bezpieczeństwo energetyczne, w konsekwencji kraju oraz na ile Polska stanie się globalnie odpowiedzialnym krajem przyczyniając się do ochrony klimatu. To powinno stanowić punkt wyjścia do formułowania i realizowania polityki energetycznej, wspierającej innowacyjną gospodarkę II połowy bieżącego stulecia.